Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
17 maja 2012 09:30 | krystna
Kochani
Jestem otwarta na ludzi , jestem za spotkaniami , i z przyjemnością dołożę kwotę na wiązankę .
pozdrawiam i miłego dnia - Krystyna ,
zmykam bo obowiązki mnie wzywają .
pozdrawiam i miłego dnia - Krystyna ,
zmykam bo obowiązki mnie wzywają .
17 maja 2012 07:31 | Kama
W SPRAWIE WIĄZANKI DLA IRENY NA 21.05.
".....Drodzy nasi,
dziś chciałabym też przekazać pewną informację. Z Ewą i Joasią ustaliłyśmy, że Waszą wiązankę
„dom nasz daleko, sercem jesteśmy przy Tobie – przyjaciele” złożymy na Powązkach 21 maja. Spotkamy się o godzinie 17.00 i SERDECZNIE ZAPRASZAMY KAŻDEGO, kto chciałby i mógłby przybyć. Ten dzień i porę dobrałyśmy z myślą, by następnie poprzez udział we Mszy św. dołączyć się symbolicznie do liturgii bydgoskiej...."
A MOŻEMY MY WSZYSCY TU ZGROMADZENI FANI ZŁOZYMY SIĘ NA TĘ WIĄZANKĘ!
JA CHĘTNIE BYM SIĘ ZŁOŻYŁA.
PODAJCIE JAKIES KONTO.
dziś chciałabym też przekazać pewną informację. Z Ewą i Joasią ustaliłyśmy, że Waszą wiązankę
„dom nasz daleko, sercem jesteśmy przy Tobie – przyjaciele” złożymy na Powązkach 21 maja. Spotkamy się o godzinie 17.00 i SERDECZNIE ZAPRASZAMY KAŻDEGO, kto chciałby i mógłby przybyć. Ten dzień i porę dobrałyśmy z myślą, by następnie poprzez udział we Mszy św. dołączyć się symbolicznie do liturgii bydgoskiej...."
A MOŻEMY MY WSZYSCY TU ZGROMADZENI FANI ZŁOZYMY SIĘ NA TĘ WIĄZANKĘ!
JA CHĘTNIE BYM SIĘ ZŁOŻYŁA.
PODAJCIE JAKIES KONTO.
17 maja 2012 00:32 | Ewa -Lublin
do Artura
WARTO !!!
Pozdrawiam ! Ewa
17 maja 2012 00:22 | Ewa -Lublin
KOCHANI.........
Nie róbmy podziału na starych i nowych fanów. Przecież wszyscy tu obecni jesteśmy zafascynowani muzyką P.Ireny Jarockiej. Myślę, że właśnie MY starsi wiekiem i doświadczeniem, mamy wiele do przekazania TYM młodym, którzy właśnie do nas dołączyli i czekają na naszą akceptację ich udziału w spotkaniu fanów. Myślę, że P. Irena byłaby szczęśliwa z takiego spotkania, ponieważ dla Niej nie miał znaczenia wiek, język czy kolor skóry. Wszyscy mieli równe szanse.
Jeżeli kogoś (starszego wiekiem) uraziłam tym stwierdzeniem, TO PRZEPRASZAM, ale czytam codziennie KG i wiem kto jest, albo może być moim rówieśnikiem. Cieszę się zarówno na tych młodych jak i starszych, pozdrawiam WSZYSTKICH i już się cieszę na nasze spotkanie. P.Ewo z Warszawy myślę, że CENTRUM POLSKI byłoby najlepszym punktem spotkania. Wszyscy mieliby równe szanse do pokonania. Mam nadzieję do zobaczenia -Ewa
Jeżeli kogoś (starszego wiekiem) uraziłam tym stwierdzeniem, TO PRZEPRASZAM, ale czytam codziennie KG i wiem kto jest, albo może być moim rówieśnikiem. Cieszę się zarówno na tych młodych jak i starszych, pozdrawiam WSZYSTKICH i już się cieszę na nasze spotkanie. P.Ewo z Warszawy myślę, że CENTRUM POLSKI byłoby najlepszym punktem spotkania. Wszyscy mieliby równe szanse do pokonania. Mam nadzieję do zobaczenia -Ewa
17 maja 2012 00:18 | Blue Berry
a ja zapytałabym: no jak my mielibyśmy się nie spotkać???
od ostatniego mojego wpisu (w którym proponowałam Wam przybycie do Warszawy) mam sposobność zajrzeć tu dziś dopiero pierwszy raz i kiedy czytam tak ujmujące wpisy jak Klaudyny.. Małgosi.. w których tyle ciepła, to myślę, że szkoda byłoby gdybyśmy sobie nie dali szansy.. Czy do Warszawy, czy na Wybrzeże pojechalibyśmy, ale przecież jak miło byłoby...
Iwona z Piły w relacji z Oliwy wspomina o Lidce, której nie poznała jeszcze osobiście... itd.. Iwonko, jak tam się zapatrujesz? Lidka opiniuje, że „pomysł dobry, ale mogą być problemy z realizacją”. W jakimś sensie pewnie tak, ale ostatecznie klucz w naszym pozytywnym myśleniu. I działaniu..
Przy okazji chciałabym Ci Lidko podziękować za nagrodę w kwa kwa zagadce, chociaż właściwie otrzymuję ją bez zasługi, bo tylko dzięki trafnej intuicji Bożeny.. ściskam Was Obie, bardzo fajny był ten zgadywankowy przerywnik.. A nagroda dla mnie, w postaci „niech tańczą nasze serca” tym przyjemniejsza, że niedawno w pewnej prywatnej korespondencji, wyobraź sobie, dodałam właśnie te słowa, a więc jakbyś gdzieś z myśli mi wyczytała, niesamowite, ściskam mocno!
A nawiązując do Oliwy... niedawno moja znajoma opisała mi w mailu co jej się tam przydarzyło lat temu.. ho, ho.. Opowiadam naokoło o Irenie, to i się 'zgadało'..
Otóż, była ona małą dziewczynką kiedy została „ugryziona w nos” przez... psa Irenki, dodała jednak zaraz szybko, że tak naprawdę było to tylko takie przyjacielskie przywitanie ze strony rozhasanego foksteriera, z którym – pewnie raczkując - była wówczas mniej więcej tego samego wzrostu i mieszkali po sąsiedzku.. no nie słodkie?
Tu ściskam wszystkie nasze maluchy! Tego, który właśnie urodził się w rodzinie Krystyny (sama mam takiego jednego małego Kubusia 'nieopodal' i nazywam go Gucio, bo taki łakomczuszek i śpioszek jak ten towarzysz pszczółki Mai) tego, który skończył za oceanem rok, i pozostałe, które kochamy. W dzieciach jest tyle pięknej obietnicy i nadziei... Niech więc chowają się zdrowo i radośnie :-)
Przy okazji załączam również serdeczne pogłaski po szanownej sierści dla wszystkich Waszych czworonogów, naszych kochanych wiernych braci mniejszych..
Drodzy nasi,
dziś chciałabym też przekazać pewną informację. Z Ewą i Joasią ustaliłyśmy, że Waszą wiązankę
„dom nasz daleko, sercem jesteśmy przy Tobie – przyjaciele” złożymy na Powązkach 21 maja. Spotkamy się o godzinie 17.00 i SERDECZNIE ZAPRASZAMY KAŻDEGO, kto chciałby i mógłby przybyć. Ten dzień i porę dobrałyśmy z myślą, by następnie poprzez udział we Mszy św. dołączyć się symbolicznie do liturgii bydgoskiej.
dobrej nocy tymczasem,
Beata
od ostatniego mojego wpisu (w którym proponowałam Wam przybycie do Warszawy) mam sposobność zajrzeć tu dziś dopiero pierwszy raz i kiedy czytam tak ujmujące wpisy jak Klaudyny.. Małgosi.. w których tyle ciepła, to myślę, że szkoda byłoby gdybyśmy sobie nie dali szansy.. Czy do Warszawy, czy na Wybrzeże pojechalibyśmy, ale przecież jak miło byłoby...
Iwona z Piły w relacji z Oliwy wspomina o Lidce, której nie poznała jeszcze osobiście... itd.. Iwonko, jak tam się zapatrujesz? Lidka opiniuje, że „pomysł dobry, ale mogą być problemy z realizacją”. W jakimś sensie pewnie tak, ale ostatecznie klucz w naszym pozytywnym myśleniu. I działaniu..
Przy okazji chciałabym Ci Lidko podziękować za nagrodę w kwa kwa zagadce, chociaż właściwie otrzymuję ją bez zasługi, bo tylko dzięki trafnej intuicji Bożeny.. ściskam Was Obie, bardzo fajny był ten zgadywankowy przerywnik.. A nagroda dla mnie, w postaci „niech tańczą nasze serca” tym przyjemniejsza, że niedawno w pewnej prywatnej korespondencji, wyobraź sobie, dodałam właśnie te słowa, a więc jakbyś gdzieś z myśli mi wyczytała, niesamowite, ściskam mocno!
A nawiązując do Oliwy... niedawno moja znajoma opisała mi w mailu co jej się tam przydarzyło lat temu.. ho, ho.. Opowiadam naokoło o Irenie, to i się 'zgadało'..
Otóż, była ona małą dziewczynką kiedy została „ugryziona w nos” przez... psa Irenki, dodała jednak zaraz szybko, że tak naprawdę było to tylko takie przyjacielskie przywitanie ze strony rozhasanego foksteriera, z którym – pewnie raczkując - była wówczas mniej więcej tego samego wzrostu i mieszkali po sąsiedzku.. no nie słodkie?
Tu ściskam wszystkie nasze maluchy! Tego, który właśnie urodził się w rodzinie Krystyny (sama mam takiego jednego małego Kubusia 'nieopodal' i nazywam go Gucio, bo taki łakomczuszek i śpioszek jak ten towarzysz pszczółki Mai) tego, który skończył za oceanem rok, i pozostałe, które kochamy. W dzieciach jest tyle pięknej obietnicy i nadziei... Niech więc chowają się zdrowo i radośnie :-)
Przy okazji załączam również serdeczne pogłaski po szanownej sierści dla wszystkich Waszych czworonogów, naszych kochanych wiernych braci mniejszych..
Drodzy nasi,
dziś chciałabym też przekazać pewną informację. Z Ewą i Joasią ustaliłyśmy, że Waszą wiązankę
„dom nasz daleko, sercem jesteśmy przy Tobie – przyjaciele” złożymy na Powązkach 21 maja. Spotkamy się o godzinie 17.00 i SERDECZNIE ZAPRASZAMY KAŻDEGO, kto chciałby i mógłby przybyć. Ten dzień i porę dobrałyśmy z myślą, by następnie poprzez udział we Mszy św. dołączyć się symbolicznie do liturgii bydgoskiej.
dobrej nocy tymczasem,
Beata
16 maja 2012 23:22 | Artur(ARTUR)
...
Szelmo każdy na tej stronie w tej Kawiarence jest u siebie jeśli jest życzliwy Irenie.
Moje zapytanie kierowałem do wszystkich...Zresztą spotkania gdańskie z Gwiazdą były zawsze otwarte dla wszystkich chętnych,którzy dowiadywali się o tych wydarzeniach ze strony oficjalnej Artystki.
Bardziej zamknięte były spotkania bydgoskie organizowane przez FC.
Zrsztą nie ma co porównywać żadnych spotkań z przeszłości bo takiego już nigdy nie będzie z oczywistych względów.
Teraz jedynie chodzi o wspólne kultywowanie pamięci Ireny,wzajemną integrację itp...Oczywiście forma,miejsce i program jest sprawą b.ważną...ale to nie było przedmiotem zapytania.(na takim etapie to niepotrzebne wchodzenie w szczegóły)
Proszę traktować moje wczorajsze zapytanie jako nieoficjalne,gdyż nikt mnie do tego nie upoważnił.
Jedynie chciałem ewentualnie sprowokować dyskusje na ten temat aby wyrobić opinie....czy warto ?
I tyle.
Dobranoc.
Moje zapytanie kierowałem do wszystkich...Zresztą spotkania gdańskie z Gwiazdą były zawsze otwarte dla wszystkich chętnych,którzy dowiadywali się o tych wydarzeniach ze strony oficjalnej Artystki.
Bardziej zamknięte były spotkania bydgoskie organizowane przez FC.
Zrsztą nie ma co porównywać żadnych spotkań z przeszłości bo takiego już nigdy nie będzie z oczywistych względów.
Teraz jedynie chodzi o wspólne kultywowanie pamięci Ireny,wzajemną integrację itp...Oczywiście forma,miejsce i program jest sprawą b.ważną...ale to nie było przedmiotem zapytania.(na takim etapie to niepotrzebne wchodzenie w szczegóły)
Proszę traktować moje wczorajsze zapytanie jako nieoficjalne,gdyż nikt mnie do tego nie upoważnił.
Jedynie chciałem ewentualnie sprowokować dyskusje na ten temat aby wyrobić opinie....czy warto ?
I tyle.
Dobranoc.
16 maja 2012 22:32 | Szelma Opole
A jakby ktoś z Was starszych fanów, respektował towarzystwo młodszych fanów, to ja chętnie bym w takim zlocie wziął udział.
16 maja 2012 22:00 | Artur(ARTUR)
Ewo z Wa-wy...
Masz rację do tego aby się chętni spotykali przy róznych okazjach nie potrzeba zezwolenia kogokolwiek.
Kierując swoje pytanie do wszystkich gości tej strony zwyczanie chciałem wysondować jakie jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenie fańskie.
Na pewno niczego na siłę nikt nikomu nie będzie wciskał.
Było,minęło...
A Irence gdzieś tam na połoninach dedykuję...
[www.youtube.com]
Kierując swoje pytanie do wszystkich gości tej strony zwyczanie chciałem wysondować jakie jest zapotrzebowanie na tego typu wydarzenie fańskie.
Na pewno niczego na siłę nikt nikomu nie będzie wciskał.
Było,minęło...
A Irence gdzieś tam na połoninach dedykuję...
[www.youtube.com]
16 maja 2012 19:12 | Iwona z Piły
Do Klaudyny
Klaudyno, wcale Twój wpis nie jest za długi, podobnie jak Małgosi z Nakła. One są po prostu pisane sercem i dlatego takie piękne. DZIĘKUJĘ WAM ZA TE CUDOWNE WSPOMNIENIA.
Pozdrawiam Was bardzo, bardzo cieplutko
Iwona
Pozdrawiam Was bardzo, bardzo cieplutko
Iwona
16 maja 2012 17:00 |
z sieci
Piotr Kupicha - pytanie dotyczące współpracy z p. Irenką.( Wspólnie wykonali utwór Beatelmania story w Opolu 2009 ) Odpowiedział: "To profesjonalistka o cechach, których teraz brakuje artystom - skromny zawodowiec! Niestety takich ludzi w dzisiejszym show businessie coraz trudniej znaleźć... Odchodzą...a nam zostaje pamięć, nieutulony żal, wspomnienia i piosenki, odporne na upływ czasu... "
16 maja 2012 13:37 |
Głosujemy
[www.radioprzyjazn.eu]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[radiosezam.pl]
WYBIERAMY SUPERPRZEBÓJ OPOLA
[www.nto.pl]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[radiosezam.pl]
WYBIERAMY SUPERPRZEBÓJ OPOLA
[www.nto.pl]
16 maja 2012 11:33 | MDK
Na koncertach Ireny Jarockiej na plenerowych i w salach koncertowych zawsze było bardzo dużo młodzieży.
Wielka szkoda Klaudyno,że nie zdążyłaś tego doświadczyć.
Wielka szkoda Klaudyno,że nie zdążyłaś tego doświadczyć.
16 maja 2012 11:33 | Ela z Bydgoszczy
do Klaudyny i Małgosi z Nakła
Dziewczyny jestem w takiej samej sytuacji co wy, mam prawie 21 lat i nikt z moich rówieśników i rodziny nie jest zafascynowany tworczoscia Ireny Jarockiej czy Anny Jantar przez co czuje sie osamotniona w tym bo nie mam sie z kim podzielic różnymi nowinkami zwiazanymi z piosenkarkami ktore uwielbiam ..
16 maja 2012 11:09 | Bogusia L
Ewo z Warszawy nikt tutaj nie pisze,ze nie możesz się spotkać.Można zrobić jakiś zlot.Może w Sopocie przy okazji otwarcia Gabloty.
Możesz np Ty coś zorganizować,pewnie sporo ludzi przyjedzie.
Jest sporo fanów Ireny co niedawno tutaj zaczęli pisać,jest tak samo sporo tych "starych" co ja nie znam,może bym się i skusiła,ale na ten czas mówię nie i to nie zależy tylko ode mnie.
Fajnie się czyta te nowe wpisy,piszcie dalej.
Zapewniam,ze spotkania w Gdańsku organizowane przez wspomnianego Artura,Basię F i Pawełka były bardzo fajne i takie jedyne w swoim rodzaju.
Możesz np Ty coś zorganizować,pewnie sporo ludzi przyjedzie.
Jest sporo fanów Ireny co niedawno tutaj zaczęli pisać,jest tak samo sporo tych "starych" co ja nie znam,może bym się i skusiła,ale na ten czas mówię nie i to nie zależy tylko ode mnie.
Fajnie się czyta te nowe wpisy,piszcie dalej.
Zapewniam,ze spotkania w Gdańsku organizowane przez wspomnianego Artura,Basię F i Pawełka były bardzo fajne i takie jedyne w swoim rodzaju.
16 maja 2012 10:38 | Ewa z Warszawy
W sprawie propozycji Aetura
Uważam, że ci, którzy są na tak, mogliby spotkać się w gronie osób nastawionych pozytywnie do pomysłu spotkania-zlotu.
Nigdy nie jest tak, ze wszystkim wszystko się podoba.
Nie ma nic na siłę, ci którzy nie chcę się z innymi spotykać to przecież nie muszą.
Ale ja odbieram to jako takie obrażanie się na innych fanów, może tylko dla samego faktu bycia przeciw.
Pewnie wielu osobom tu nie spodoba się to co napisałam, ale już taka jestem, ze mówię i piszę to co myślę.
Nigdy nie jest tak, ze wszystkim wszystko się podoba.
Nie ma nic na siłę, ci którzy nie chcę się z innymi spotykać to przecież nie muszą.
Ale ja odbieram to jako takie obrażanie się na innych fanów, może tylko dla samego faktu bycia przeciw.
Pewnie wielu osobom tu nie spodoba się to co napisałam, ale już taka jestem, ze mówię i piszę to co myślę.
16 maja 2012 10:31 | Klaudyna
Do Małgosi
Małgosiu, jaki piękny wpis! Bardzo miło mi się czyta, co piszesz, bo niektóre Twoje przeżycia były (i są) również moim udziałem. Mam prawie 25 lat, ale od zawsze słuchałam muzyki, której nie słuchał nikt z moich znajomych i tak jest generalnie do tej pory. Trudno winić rówieśników, że mają inny rodzaj wrażliwości, ja ze swoją się urodziłam i dla mnie naturalne jest słuchanie właśnie takich utworów jak te w wykonaniu Irenki. To są kompozycje, które mają melodię, a nie tylko rytm, melodie opowiadające jakąś konkretną historię, którą słyszy się nawet bez słów. A teksty są również piękne, bo mówią o ważnych sprawach, są głębokie... Serce mnie boli, jak widzę zachwyt niektórych osób w moim wieku nad piosenkami, które są płaskie, płytkie, które nie budzą większych emocji, nie mają przesłania, bo składają się tylko z prostego "beatu" i kilku powtarzanych słów. To chyba zabija wrażliwość, zamiast ją kształtować...
Właśnie słucham piosenki "Wymyśliłam ją", pierwszej w wykonaniu Irenki, którą w życiu usłyszałam. Miałam wtedy kilka lat i oglądałam z Mamą "Dozwolone od lat czterdziestu" (później ten program zmienił nazwę na "Wideotekę dorosłego człowieka"). Bardzo lubiłam już wtedy tych wszystkich wykonawców, o których, Małgosiu, napisałaś, słuchałam na okrągło Czerwonych Gitar i składanek z lat 60-tych i 70-tych na kasetach. Lubiłam też oglądać płyty winylowe Rodziców, chociaż było już ich na czym odtwarzać. I właśnie któregoś razu, będąc chyba w podstawówce, zobaczyłam na Dwójce czarno-biały teledysk "Wymyśliłam Cię", śpiewaną przez zjawiskową młodą Panią w kapeluszu i pięknej sukni, z kieliszkiem szampana w ręku. Na tych kilka minut świat przestał istnieć :))) Nie było wtedy Internetu, więc tylko zapytałam Mamę, kim jest ta Pani. Mama wolała zawsze nieco ostrzejszą muzykę, więc w młodości słuchała Czesława Niemena i Marylę Rodowicz, i nie było w domu żadnej płyty Irenki... Ale przechowałam tę piosenkę i ten teledysk w sercu, i pod koniec liceum odkryłam Irenę na nowo. Kiedy zobaczyłam ponownie ten sam teledysk "Wymyśliłam Cię", okazało się, że pamiętałam go z najdrobniejszymi detalami. Od tamtej pory, czyli od ok. 2006 r. stałam się już regularną fanką Pani Irenki :)))) Obejrzałam też film "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" i po prostu "wymiękłam"... Jakiś czas później okazało się, że Irena Jarocka wystąpi w Olsztynie, w którym mieszkam... Nie mogłam w to uwierzyć. Koncert miał się odbyć wieczorem w ramach imprezy plenerowej, blisko lasu, w bardzo odległej części miasta. Choć miałam już prawie 20 lat, Mama się o mnie martwiła, bo chciałam jechać sama - tak jak wspomniałam, nikt z moich znajomych nie słuchał takiej muzyki. Ale nie było to ważne, MUSIAŁAM tam przecież być. Ręce mi się trzęsły, kiedy pakowałam do torby kupioną rok wcześniej płytę "Złote Przeboje" z Platynowej Kolekcji... Znalazłam się na koncercie... Wszyscy Fani wiedzą, jak trudno jest oddać słowami te wszystkie emocje i przeżycia... Pani Irena była tak olśniewająco piękna, miała niesamowicie mocny i melodyjny głos (na żadnym koncercie, na których bywałam do tej pory, nie słyszałam piosenkarza, który na żywo miałby tak piękny głos, JESZCZE LEPSZY niż na płycie!). Przez cały czas mówiła do słuchaczy, zagadywała ich, dodawała odwagi do śpiewania razem z Nią... Była tak pełna miłości i szacunku do fanów. Stałam ściśle otoczona ludźmi, ale miałam wrażenie, jakby Pani Irena śpiewała tylko do mnie... To był jedyny koncert Pani Irenki, na którym byłam, ale Fani, którzy mieli szczęście być na Jej występach częściej, mogą pewnie potwierdzić, że na koncertach Irenki w taki wyjątkowy sposób czuł się każdy Fan. Ten 2007 rok był dla mnie prywatnie bardzo trudny. Ten koncert bardzo pozytywnie mnie naładował. Wiem, jak wiele zawdzięczam piosenkom Ireny, Jej istnieniu, Jej PRZYKŁADOWI. Jest wzorem Człowieka, chrześcijanina, wzorem artysty, wzorem kobiety... Kolejną wspaniałą sprawą, która zwróciła moją uwagę po tym koncercie to fakt, że Pani Irenka podpisywała przy stoliki płyty, że nie umknęła tak jak inni artyści zaraz po koncercie, ale została z nami, podpisywała się na wszystkim, co fani przynieśli, rozmawiała, żartowała ze wszystkimi, pozowała do zdjęć... Nie posiadałam wtedy aparatu fotograficznego, miałam tylko dość kiepską komórkę z aparatem. Kiedy podałam Pani Irence tę moją jedyną płytę-relikwię, nie miałam śmiałości nic powiedzieć, poza imieniem, o które Pani Irenka z uśmiechem zapytała. Nie mogłam jednak tak po prostu odejść i pamiętam, że byłam tam jeszcze, kiedy cały Olsztyn poszedł do domu :))) a organizatorzy już zbierali sprzęt. Bardzo chciałam mieć zdjęcie moją ukochaną Artystką, chociaż takie malutkie, zrobione komórką po zmroku. Podeszłam więc ponownie do Pani Irenki, która bardzo chętnie się zgodziła, chociaż przecież była zmęczona po koncercie i spotkaniu z Fanami, które trwało chyba tyle samo czasu, co koncert... Odważyłam się wtedy poprosić jakiegoś Pana ochroniarza czy technicznego i podałam mu tę komórkę... Jak się później okazało, ten Pan zrobił aż cztery zdjęcia - trzy, kiedy patrzymy z Panią Irenką w "obiektyw" i jedno, chyba najcenniejsze dla mnie, kiedy podaję Pani Irence rękę na pożegnanie i patrzymy na siebie, a Pani Irenka tak pięknie się uśmiecha... Te zdjęcia są rozmazane i mają wielkość pudełka od zapałek, ale mają dla mnie nieocenioną wartość... Kiedy byłam młodsza, zbierałam z koleżanką autografy do albumu. Z czasem pojawiły się tam podpisy, a czasem zdjęcia takich osób jak aktorzy (nawet jeden hollywoodzki), reżyserzy, pisarze, a nawet dwóch Prezydentów Polski... Ale powiem Wam, że NAJWIĘKSZĄ WARTOŚĆ NA ŚWIECIE ma dla mnie ta składankowa płyta, podpisana przez Panią Irenkę moim niebieskim długopisem i te cztery rozmazane zdjęcia zrobione komórką. Trzy miesiące po tym koncercie była premiera książki Pani Irenki, udało mi się też potem kupić aparat. Tylko czułam wtedy, że ta kochana książeczka pozostanie już bez dedykacji. Takie myślenie wydało mi się wtedy głupie, ale okazało się teraz prawdą...
Ja tym bardziej przepraszam za taki długi wpis, ale Małgosia ośmieliła mnie swoim, no i chciałam się dołączyć do głosu młodych (jeszcze) fanów ;)
Życzę Wam Wszystkim dobrego dnia. W Olsztynie pada deszcz, ale każda pogoda jest piękna, kiedy serce śpiewa :)
Właśnie słucham piosenki "Wymyśliłam ją", pierwszej w wykonaniu Irenki, którą w życiu usłyszałam. Miałam wtedy kilka lat i oglądałam z Mamą "Dozwolone od lat czterdziestu" (później ten program zmienił nazwę na "Wideotekę dorosłego człowieka"). Bardzo lubiłam już wtedy tych wszystkich wykonawców, o których, Małgosiu, napisałaś, słuchałam na okrągło Czerwonych Gitar i składanek z lat 60-tych i 70-tych na kasetach. Lubiłam też oglądać płyty winylowe Rodziców, chociaż było już ich na czym odtwarzać. I właśnie któregoś razu, będąc chyba w podstawówce, zobaczyłam na Dwójce czarno-biały teledysk "Wymyśliłam Cię", śpiewaną przez zjawiskową młodą Panią w kapeluszu i pięknej sukni, z kieliszkiem szampana w ręku. Na tych kilka minut świat przestał istnieć :))) Nie było wtedy Internetu, więc tylko zapytałam Mamę, kim jest ta Pani. Mama wolała zawsze nieco ostrzejszą muzykę, więc w młodości słuchała Czesława Niemena i Marylę Rodowicz, i nie było w domu żadnej płyty Irenki... Ale przechowałam tę piosenkę i ten teledysk w sercu, i pod koniec liceum odkryłam Irenę na nowo. Kiedy zobaczyłam ponownie ten sam teledysk "Wymyśliłam Cię", okazało się, że pamiętałam go z najdrobniejszymi detalami. Od tamtej pory, czyli od ok. 2006 r. stałam się już regularną fanką Pani Irenki :)))) Obejrzałam też film "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" i po prostu "wymiękłam"... Jakiś czas później okazało się, że Irena Jarocka wystąpi w Olsztynie, w którym mieszkam... Nie mogłam w to uwierzyć. Koncert miał się odbyć wieczorem w ramach imprezy plenerowej, blisko lasu, w bardzo odległej części miasta. Choć miałam już prawie 20 lat, Mama się o mnie martwiła, bo chciałam jechać sama - tak jak wspomniałam, nikt z moich znajomych nie słuchał takiej muzyki. Ale nie było to ważne, MUSIAŁAM tam przecież być. Ręce mi się trzęsły, kiedy pakowałam do torby kupioną rok wcześniej płytę "Złote Przeboje" z Platynowej Kolekcji... Znalazłam się na koncercie... Wszyscy Fani wiedzą, jak trudno jest oddać słowami te wszystkie emocje i przeżycia... Pani Irena była tak olśniewająco piękna, miała niesamowicie mocny i melodyjny głos (na żadnym koncercie, na których bywałam do tej pory, nie słyszałam piosenkarza, który na żywo miałby tak piękny głos, JESZCZE LEPSZY niż na płycie!). Przez cały czas mówiła do słuchaczy, zagadywała ich, dodawała odwagi do śpiewania razem z Nią... Była tak pełna miłości i szacunku do fanów. Stałam ściśle otoczona ludźmi, ale miałam wrażenie, jakby Pani Irena śpiewała tylko do mnie... To był jedyny koncert Pani Irenki, na którym byłam, ale Fani, którzy mieli szczęście być na Jej występach częściej, mogą pewnie potwierdzić, że na koncertach Irenki w taki wyjątkowy sposób czuł się każdy Fan. Ten 2007 rok był dla mnie prywatnie bardzo trudny. Ten koncert bardzo pozytywnie mnie naładował. Wiem, jak wiele zawdzięczam piosenkom Ireny, Jej istnieniu, Jej PRZYKŁADOWI. Jest wzorem Człowieka, chrześcijanina, wzorem artysty, wzorem kobiety... Kolejną wspaniałą sprawą, która zwróciła moją uwagę po tym koncercie to fakt, że Pani Irenka podpisywała przy stoliki płyty, że nie umknęła tak jak inni artyści zaraz po koncercie, ale została z nami, podpisywała się na wszystkim, co fani przynieśli, rozmawiała, żartowała ze wszystkimi, pozowała do zdjęć... Nie posiadałam wtedy aparatu fotograficznego, miałam tylko dość kiepską komórkę z aparatem. Kiedy podałam Pani Irence tę moją jedyną płytę-relikwię, nie miałam śmiałości nic powiedzieć, poza imieniem, o które Pani Irenka z uśmiechem zapytała. Nie mogłam jednak tak po prostu odejść i pamiętam, że byłam tam jeszcze, kiedy cały Olsztyn poszedł do domu :))) a organizatorzy już zbierali sprzęt. Bardzo chciałam mieć zdjęcie moją ukochaną Artystką, chociaż takie malutkie, zrobione komórką po zmroku. Podeszłam więc ponownie do Pani Irenki, która bardzo chętnie się zgodziła, chociaż przecież była zmęczona po koncercie i spotkaniu z Fanami, które trwało chyba tyle samo czasu, co koncert... Odważyłam się wtedy poprosić jakiegoś Pana ochroniarza czy technicznego i podałam mu tę komórkę... Jak się później okazało, ten Pan zrobił aż cztery zdjęcia - trzy, kiedy patrzymy z Panią Irenką w "obiektyw" i jedno, chyba najcenniejsze dla mnie, kiedy podaję Pani Irence rękę na pożegnanie i patrzymy na siebie, a Pani Irenka tak pięknie się uśmiecha... Te zdjęcia są rozmazane i mają wielkość pudełka od zapałek, ale mają dla mnie nieocenioną wartość... Kiedy byłam młodsza, zbierałam z koleżanką autografy do albumu. Z czasem pojawiły się tam podpisy, a czasem zdjęcia takich osób jak aktorzy (nawet jeden hollywoodzki), reżyserzy, pisarze, a nawet dwóch Prezydentów Polski... Ale powiem Wam, że NAJWIĘKSZĄ WARTOŚĆ NA ŚWIECIE ma dla mnie ta składankowa płyta, podpisana przez Panią Irenkę moim niebieskim długopisem i te cztery rozmazane zdjęcia zrobione komórką. Trzy miesiące po tym koncercie była premiera książki Pani Irenki, udało mi się też potem kupić aparat. Tylko czułam wtedy, że ta kochana książeczka pozostanie już bez dedykacji. Takie myślenie wydało mi się wtedy głupie, ale okazało się teraz prawdą...
Ja tym bardziej przepraszam za taki długi wpis, ale Małgosia ośmieliła mnie swoim, no i chciałam się dołączyć do głosu młodych (jeszcze) fanów ;)
Życzę Wam Wszystkim dobrego dnia. W Olsztynie pada deszcz, ale każda pogoda jest piękna, kiedy serce śpiewa :)
16 maja 2012 10:30 | Ewa z Warszawy
Kawiarnia pod Motylem
A w kawiarni Irenka śpiewająca swoje piękne piosenki...
Idealne na dzisiejszy zimny, deszczowy dzień.
[www.youtube.com]
Idealne na dzisiejszy zimny, deszczowy dzień.
[www.youtube.com]
16 maja 2012 10:28 | Iwona z Piły
Do Małgosi z Nakła
Małgosiu, bardzo Ci dziękuję za ten piękny wpis. Takie wpisy na tej stronie cieszą najbardziej.
Życzę miłego dnia i cieplutko pozdrawiam
Iwona
Życzę miłego dnia i cieplutko pozdrawiam
Iwona
16 maja 2012 10:26 | Bogusia L
AnnoMario czemu Ty przepraszasz?
To nie jest nasza wina,ze tak jest podpisane pod zdjęciem z Opola74.Musimy poczekać na odpowiedż kto jest na tym zdjęciu.
Artur Twoja propozycja byłaby fajna,ale może z parę late temu,teraz mówię NIE.
To nie jest nasza wina,ze tak jest podpisane pod zdjęciem z Opola74.Musimy poczekać na odpowiedż kto jest na tym zdjęciu.
Artur Twoja propozycja byłaby fajna,ale może z parę late temu,teraz mówię NIE.
16 maja 2012 09:15 | AnnaMaria
Przepraszam za zamieszanie ze zdjęciem z Opola 74.
Spotkanie - jestem na nie.
Spotkanie - jestem na nie.
16 maja 2012 01:19 | Małgosia z Nakła
Moja historia z Motylem
Tak, piękny sen. Pani Irena była w nim taka radosna, piękna i szczęśliwa. A kiedy mnie przytuliła to poczułam się tak lekko, jakby chciała przekazać mi tą radość i swój optymizm. Jaka szkoda, że nie zdążyłam poznać osobiście Pani Irenki, dlatego też te wszystkie wspomnienia, które tutaj są dodawane stanowią dla mnie ogromną wartość.
Piosenki Pani Ireny były przy mnie od zawsze. Pierwszymi piosenkami, które w ogóle pamiętam z dzieciństwa to "Kawiarenki" i "Tyle słońca w całym mieście" Anny Jantar. Usłyszałam je gdzieś w TV jako malutka dziewczynka i to jest pierwsze moje muzyczne wspomnienie.
Później może jak miałam z 7-8 lat moi rodzice zakupili płytę "To było grane", na której były piosenki grane w latach 60-tych, 70-tych: Czerwone Gitary, Czesław Niemen, Alibabki, Maryla Rodowicz, Perfekt, Kasia Sobczyk itd. Na tej płycie znalazła się również jedna piosenka Pani Ireny "Wymyśliłam Cię". Płyta ta była moją ulubioną, jak również piosenka Pani Ireny. Pamiętam, jak niejednokrotnie wracałam do tej piosenki i śpiewałam ją sobie.
Kolejne wspomnienie związane z twórczością Pani Ireny wiąże się z piosenką "Motylem jestem". Pamiętam, że często oglądałam serial "Czterdziestolatek", nie wiem, czy widziałam też film "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" czy znałam tę piosenkę z radia lub z TV, ale pewnego, słonecznego dnia, biegając po podwórku, goniąc motyle śpiewałam "Motylem jestem...".
To są takie trzy wspomnienia, które przypominają mi lata dzieciństwa, cudownego dzieciństwa, które niestety mija i czas pomyśleć nad dorosłością.
Pamiętam też jak oglądałam odcinek "Śpiewających fortepianów" z udziałem Pani Irenki, festiwal w Sopocie z 2009 roku, kiedy Pani Irenka w pięknej sukni niczym bogini zjawiła się na scenie i śpiewała "Kawiarenki" czy festiwal w Opolu z tego samego roku, podczas którego zaśpiewała z Piotrem Kupichą "Beatlemania story".
Byłam raczej na bieżąco ze sprawami artystycznymi, jakie się toczyły wokół Pani Ireny. Słuchałam płyty "Małe rzeczy", pamiętam wydanie książki biograficznej "Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej", czytałam wszystkie artykuły, wywiady, jakie były w gazetach, które były w domu. Ale na pytanie, dlaczego nie byłam nigdy na koncercie Pani Ireny, nie potrafię odpowiedzieć. Nie wiem, może byłam tak zafascynowana innego typu muzyką, a do Pani Ireny wracałam z sentymentu. Ale Jej piosenki były ze mną zawsze i to nieważne, czy wtedy słuchałam hip-hopu, rocka, czy metalu. Były zawsze i będą. Tak samo piosenki Alicji Majewskiej, Ireny Santor.
I rzeczywiście, nie jest to w dzisiejszych czasach częste zjawisko, że tak młoda osoba, jak ja słucha starych, polskich piosenek, toteż często nie było to mile widziane w otoczeniu szkolnym. Z tego powodu, z mojej "inności" przeżyłam wiele bardzo niemiłych chwil, ale ja nigdy nie wstydziłam się przyznać do tego, że słucham takiej muzyki, jakiej słucham. Te przykre przeżycia na szczęście już minęły, bo skończyłam szkołę, ale też jak już się rówieśnicy oswoili, że słucham innej muzyki niż oni, to często życzyli mi fajnego koncertu (jestem fanką Edyty Geppert i czasem uda mi się pojechać na koncert ;-))). Tych wspomnień koncertowych czy z dzieciństwa nikt nigdy mi nie zabierze. A też wielu moich znajomych zna mimo wszystko piosenki Pani Ireny, co mnie bardzo cieszy.
Pamiętam, jak jeszcze w styczniu słuchałam sobie właśnie "Wymyśliłam cię" i nawet pomyślałam, że fajnie by było pójść na koncert. Nigdy nie pomyślałabym, że za kilkanaście dni stanie się to, co się stało. Kiedy dowiedziałam się, że Pani Irena odeszła byłam w totalnym szoku, nie mogłam w to uwierzyć. Codziennie słuchałam piosenek, oglądałam zdjęcia, zawędrowałam tutaj. Nigdy nie myślałam, że tak bardzo przeżyję odejście Osoby, której właściwie nie znałam. Kilkanaście dni pełnych płaczu, nieprzespanych nocy, przeżywania w samotności odejścia niezwykle utalentowanej Artystki, ale przede wszystkim wspaniałego Człowieka (czego dowiaduję się dzięki wspomnieniom Fanów Pani Ireny).
Od tego pamiętnego stycznia nie ma dnia, abym nie słuchała piosenek Pani Ireny, nie myślała o Niej. Po prostu na stałe zagościła w moim sercu i mam nadzieję, że to wszystko, czego uczyła nas Pani Irena, aby cieszyć się z małych rzeczy, aby przede wszystkim dawać, aby się uśmiechać i być dla siebie życzliwym oraz być ponad podziałami, to we mnie na stałe zostanie i pozwoli tak przejść przez życie, aby niczego nigdy nie żałować. I wiem na pewno, że będę się starać, aby pamięć o Pani Irenie nigdy nie przeminęła, bo o tak Wielkich Ludziach trzeba pamiętać, bo takowych jest coraz mniej.
I to wszystko sprawiło, że Pani Irena jest mi bardzo cenna, przede wszystkim jako Człowiek, od którego mogę się bardzo wiele nauczyć. Dla mnie Pani Irena jest ciągle w wspomnieniach, zdjęciach, piosenkach. Tak jak było zawsze, bo przecież nigdy nie udało mi się być na koncercie.
Bardzo się cieszę na poniedziałkową wystawę zdjęć, a przede wszystkim- Mszę za Panią Irenę w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że uda mi się kogoś z Państwa poznać i razem spędzić te chwile. Tak więc do zobaczenia. Jakby co, zostawiam swojego e-maila: gosia123022@wp.pl
Przepraszam, że się tak rozpisałam i pozdrawiam!
Piosenki Pani Ireny były przy mnie od zawsze. Pierwszymi piosenkami, które w ogóle pamiętam z dzieciństwa to "Kawiarenki" i "Tyle słońca w całym mieście" Anny Jantar. Usłyszałam je gdzieś w TV jako malutka dziewczynka i to jest pierwsze moje muzyczne wspomnienie.
Później może jak miałam z 7-8 lat moi rodzice zakupili płytę "To było grane", na której były piosenki grane w latach 60-tych, 70-tych: Czerwone Gitary, Czesław Niemen, Alibabki, Maryla Rodowicz, Perfekt, Kasia Sobczyk itd. Na tej płycie znalazła się również jedna piosenka Pani Ireny "Wymyśliłam Cię". Płyta ta była moją ulubioną, jak również piosenka Pani Ireny. Pamiętam, jak niejednokrotnie wracałam do tej piosenki i śpiewałam ją sobie.
Kolejne wspomnienie związane z twórczością Pani Ireny wiąże się z piosenką "Motylem jestem". Pamiętam, że często oglądałam serial "Czterdziestolatek", nie wiem, czy widziałam też film "Motylem jestem, czyli romans 40-latka" czy znałam tę piosenkę z radia lub z TV, ale pewnego, słonecznego dnia, biegając po podwórku, goniąc motyle śpiewałam "Motylem jestem...".
To są takie trzy wspomnienia, które przypominają mi lata dzieciństwa, cudownego dzieciństwa, które niestety mija i czas pomyśleć nad dorosłością.
Pamiętam też jak oglądałam odcinek "Śpiewających fortepianów" z udziałem Pani Irenki, festiwal w Sopocie z 2009 roku, kiedy Pani Irenka w pięknej sukni niczym bogini zjawiła się na scenie i śpiewała "Kawiarenki" czy festiwal w Opolu z tego samego roku, podczas którego zaśpiewała z Piotrem Kupichą "Beatlemania story".
Byłam raczej na bieżąco ze sprawami artystycznymi, jakie się toczyły wokół Pani Ireny. Słuchałam płyty "Małe rzeczy", pamiętam wydanie książki biograficznej "Motylem jestem, czyli piosenka o mnie samej", czytałam wszystkie artykuły, wywiady, jakie były w gazetach, które były w domu. Ale na pytanie, dlaczego nie byłam nigdy na koncercie Pani Ireny, nie potrafię odpowiedzieć. Nie wiem, może byłam tak zafascynowana innego typu muzyką, a do Pani Ireny wracałam z sentymentu. Ale Jej piosenki były ze mną zawsze i to nieważne, czy wtedy słuchałam hip-hopu, rocka, czy metalu. Były zawsze i będą. Tak samo piosenki Alicji Majewskiej, Ireny Santor.
I rzeczywiście, nie jest to w dzisiejszych czasach częste zjawisko, że tak młoda osoba, jak ja słucha starych, polskich piosenek, toteż często nie było to mile widziane w otoczeniu szkolnym. Z tego powodu, z mojej "inności" przeżyłam wiele bardzo niemiłych chwil, ale ja nigdy nie wstydziłam się przyznać do tego, że słucham takiej muzyki, jakiej słucham. Te przykre przeżycia na szczęście już minęły, bo skończyłam szkołę, ale też jak już się rówieśnicy oswoili, że słucham innej muzyki niż oni, to często życzyli mi fajnego koncertu (jestem fanką Edyty Geppert i czasem uda mi się pojechać na koncert ;-))). Tych wspomnień koncertowych czy z dzieciństwa nikt nigdy mi nie zabierze. A też wielu moich znajomych zna mimo wszystko piosenki Pani Ireny, co mnie bardzo cieszy.
Pamiętam, jak jeszcze w styczniu słuchałam sobie właśnie "Wymyśliłam cię" i nawet pomyślałam, że fajnie by było pójść na koncert. Nigdy nie pomyślałabym, że za kilkanaście dni stanie się to, co się stało. Kiedy dowiedziałam się, że Pani Irena odeszła byłam w totalnym szoku, nie mogłam w to uwierzyć. Codziennie słuchałam piosenek, oglądałam zdjęcia, zawędrowałam tutaj. Nigdy nie myślałam, że tak bardzo przeżyję odejście Osoby, której właściwie nie znałam. Kilkanaście dni pełnych płaczu, nieprzespanych nocy, przeżywania w samotności odejścia niezwykle utalentowanej Artystki, ale przede wszystkim wspaniałego Człowieka (czego dowiaduję się dzięki wspomnieniom Fanów Pani Ireny).
Od tego pamiętnego stycznia nie ma dnia, abym nie słuchała piosenek Pani Ireny, nie myślała o Niej. Po prostu na stałe zagościła w moim sercu i mam nadzieję, że to wszystko, czego uczyła nas Pani Irena, aby cieszyć się z małych rzeczy, aby przede wszystkim dawać, aby się uśmiechać i być dla siebie życzliwym oraz być ponad podziałami, to we mnie na stałe zostanie i pozwoli tak przejść przez życie, aby niczego nigdy nie żałować. I wiem na pewno, że będę się starać, aby pamięć o Pani Irenie nigdy nie przeminęła, bo o tak Wielkich Ludziach trzeba pamiętać, bo takowych jest coraz mniej.
I to wszystko sprawiło, że Pani Irena jest mi bardzo cenna, przede wszystkim jako Człowiek, od którego mogę się bardzo wiele nauczyć. Dla mnie Pani Irena jest ciągle w wspomnieniach, zdjęciach, piosenkach. Tak jak było zawsze, bo przecież nigdy nie udało mi się być na koncercie.
Bardzo się cieszę na poniedziałkową wystawę zdjęć, a przede wszystkim- Mszę za Panią Irenę w Bydgoszczy. Mam nadzieję, że uda mi się kogoś z Państwa poznać i razem spędzić te chwile. Tak więc do zobaczenia. Jakby co, zostawiam swojego e-maila: gosia123022@wp.pl
Przepraszam, że się tak rozpisałam i pozdrawiam!
15 maja 2012 23:03 | Ewa -Lublin
do Artura
Spotkanie fanów...
Uważam, że to dobry pomysł. Jestem ZA !
Pozdrawiam -Ewa
Uważam, że to dobry pomysł. Jestem ZA !
Pozdrawiam -Ewa
15 maja 2012 22:48 | Artur(ARTUR)
Opole 74
Jurgenie masz rację! Zagalopowałem się w tym potwierdzaniu na podstawie fotek występu Ireny.Na fotce przedstawionej przez Szelmę z Op to nie jest Irena. Ja miałem na myśli inne jeszcze fotki ale porównałem ze scenografią, to nie mógł być rok 74. Co do fotek netowych z Ireną rozdającą autografy to w oczach mam "czerwiec 74"...no ale już nie raz, nie dwa udowodniono,że podpisy są często mylne.
To były czasy gdy moja fascynacja Ireną była raczej tak ogólna jak to dziecka...zatem nie mam osobistych dokładnych wspomnień faktograficznych z tamtego okresu.
Klaudyno wspaniale,że znalazłaś swoje archiwalne zapiski...choć przecież to było tak niedawno.
Bardzo fajny zapis.
To były czasy gdy moja fascynacja Ireną była raczej tak ogólna jak to dziecka...zatem nie mam osobistych dokładnych wspomnień faktograficznych z tamtego okresu.
Klaudyno wspaniale,że znalazłaś swoje archiwalne zapiski...choć przecież to było tak niedawno.
Bardzo fajny zapis.
15 maja 2012 22:23 | Ewa z Warszawy
Głosujemy...
Właśnie zagłosowałam na Motylka razy 2.
Głosujmy, żeby utrzymać przewagę kilkunastu głosów, na koniec plebiscytu będzie łatwiej;)
[www.pultusk24.pl]
Głosujmy, żeby utrzymać przewagę kilkunastu głosów, na koniec plebiscytu będzie łatwiej;)
[www.pultusk24.pl]
15 maja 2012 22:02 | juergen
P.S opolskie archiwum
Damian, masz racje, te dwa pozniejsze zdjecia z Sosnicka wyszukalem i wstawilem na szybko, myslalem, ze to jest ta sama sukienka, ale to nie sa zdjecia z Opola74, sorry zagalopowalem sie. Ale na tym kontrowersyjnym zdjeciu jest na pewno Z.Sosnicka, te kosci policzkowe, szerokie usta. Pewnie gdyby poszperac w necie w temacie Z.Sosnickiej, znajdzie sie moze jeszcze jakies zdjecie w tej opolskiej sukni.
Co do wystepu Ireny w Opolu, to oficjalnie uznaje sie Jej debiut na festiwalu opolskim w 1968 jako poczatek Jej kariery, ale pierwsze podejscia w Opolu byly rzeczywiscie wczesniej, juz w 1965 roku z piosenka "Sosno" (czy "Samotna sosna"), to nie jest blad.
Czyli w przyszlym roku obchodzic bedziemy oficjalnie 45 lat pracy artystycznej Naszej Ireny... to przy tej okazji, ale juz teraz, rzucam organizatorom festiwalu opolskiego pomysl koncertu poswieconego piosence Ireny Jarockiej. To mogloby byc prawdziwe nasze swieto.
Co do wystepu Ireny w Opolu, to oficjalnie uznaje sie Jej debiut na festiwalu opolskim w 1968 jako poczatek Jej kariery, ale pierwsze podejscia w Opolu byly rzeczywiscie wczesniej, juz w 1965 roku z piosenka "Sosno" (czy "Samotna sosna"), to nie jest blad.
Czyli w przyszlym roku obchodzic bedziemy oficjalnie 45 lat pracy artystycznej Naszej Ireny... to przy tej okazji, ale juz teraz, rzucam organizatorom festiwalu opolskiego pomysl koncertu poswieconego piosence Ireny Jarockiej. To mogloby byc prawdziwe nasze swieto.
15 maja 2012 22:02 | Iwona z Piły
Do Klaudyny
Klaudyno, to jest po prostu PIĘKNE!!! Tyle wrażliwych dusz się tutaj spotyka :) Nikogo już chyba nie dziwi dlaczego Irena była nam tak BLISKA...
Spokojnej nocki Wszystkim życzę uśmiechając się do Was oczywiście bardzo ciepło :)
Iwona
Spokojnej nocki Wszystkim życzę uśmiechając się do Was oczywiście bardzo ciepło :)
Iwona
15 maja 2012 21:49 | Klaudyna
Zielono mi
Lipiec 2011
Moi Kochani, widziałam, że dzielicie się tu domowymi wypiekami i częstujecie herbatką… Ja zapraszam Was na wspólny spacer po lesie… Pamiętacie wątek sylwoterapii z filmu „Motylem jestem…”, kiedy Irena Orska pokazywała w lesie inż. Karwowskiemu, gdzie tak ucieka swoim porsche? Spacer, który sama odbyłam i o którym chcę Wam opowiedzieć, był popołudniowym, niedzielnym spacerem. Powrotem do czasów dzieciństwa, do najpiękniejszych zapachów i widoków… Mam to szczęście, że żyję w bardzo zielonym regionie Polski, i choć mieszkam w mieście, do lasu mam 10 minut drogi. Śpiew ptaków oznajmił mi, że oto wkraczam w inny świat, do wspaniałego królestwa drzew, kwiatów, traw, beztroskich motyli, wesoło grających świerszczy i innych leśnych żyjątek… Kiedy już zostawiłam cywilizację za swoimi plecami (odwróciłam się, by się upewnić), zdjęłam sandały i ruszyłam w drogę. Bywałam w tym lesie wielokrotnie z moim tatą i siostrami, ale to było tak dawno, że prawie nie rozpoznawałam teraz okolicy. Ileż odkryłam tu teraz wspaniałości! Chłonęłam zielone widoki jak najlepszy film w kinie… wdychałam pełną piersią to niesamowite powietrze, nieporównywalne z żadnym innym zapachem… Świeża, młoda trawa, mieszające się ze sobą wonie polnych kwiatów i liści drzew, zapach rozgrzanej, lekko wilgotnej ziemi… Wędrowałam po tym zielonym raju, rozglądając się na wszystkie strony. Ileż Pan Bóg cudeniek nastwarzał – wszystko dla nas i zupełnie za darmo! Ładowałam z ochotą „akumulatory”, przytulając się do drzew, podziwiałam mrowiska z ich pracowitymi mieszkańcami, goniłam się z bączkami i przepuszczałam przodem motylki (są takie delikatne)… Głęboko w lesie spotkałam nawet pazia królowej we własnej osobie. Przybijałam piątki z liśćmi drzew i hasałam po łące… Uwierzcie, buzia sama mi się śmiała do tych wspaniałości, do drzew, do prostych, delikatnych kwiatuszków (cóż kwiaciarnia!). W końcu trafiłam nad leśny Wielki Kanion, słowo daję… Tuliłam się do wiekowego drzewa, zamykając oczy z rozmarzonym uśmiechem… i kiedy je otworzyłam, moim oczom ukazał się nieprawdopodobnie piękny widok: stanęłam na skarpie, ściana w dół prawie pionowa, cała w bujnej, świeżej zieleni, i kwiaty, mnóstwo kwiatów, mnóstwo różnokolorowych motyli dookoła… Kwiatki były tak piękne, że po prostu nie śmiałam ich zerwać, zresztą zdążyłam się już z nimi zaprzyjaźnić… Zamiast tego, jeden wybujały polny bukiecik dostał ode mnie wdzięczny pocałunek. Kiedy już postanowiłam wracać, zorientowałam się, że nie wiem, gdzie jestem… Przekazałam tę myśl dębom, które właśnie mijałam, i wkrótce znalazłam szeroką ścieżkę. Im bliższe stawały się dźwięki ulicy, tym mniej słychać było ptaków… Włożyłam więc buty i wróciłam do tego cywilizowanego świata. Ale zupełnie odmieniona… Serdeczny uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy, pomimo tego, że spotkał się z zaciętą miną jakiejś pani idącej po chodniku z pieskiem. Zamiast polnych bukietów, rozdaję teraz uśmiechy! Po jednym obowiązkowo dla każdego z Was! (dla Pani Ireny szczególny :))
P.S. I chyba nie muszę dodawać, że piosenka „Motylem jestem” rozbrzmiewała w mojej głowie przez cały czas, biorąc pod uwagę, że motyl w lesie był niejeden… A kiedy byłam już po tej „cywilizowanej” stronie, zobaczyłam, jak z lasu wychodzi para w średnim wieku – pan niósł gitarę (po prostu „… romans Czterdziestolatka”!) :)
Moi Kochani, widziałam, że dzielicie się tu domowymi wypiekami i częstujecie herbatką… Ja zapraszam Was na wspólny spacer po lesie… Pamiętacie wątek sylwoterapii z filmu „Motylem jestem…”, kiedy Irena Orska pokazywała w lesie inż. Karwowskiemu, gdzie tak ucieka swoim porsche? Spacer, który sama odbyłam i o którym chcę Wam opowiedzieć, był popołudniowym, niedzielnym spacerem. Powrotem do czasów dzieciństwa, do najpiękniejszych zapachów i widoków… Mam to szczęście, że żyję w bardzo zielonym regionie Polski, i choć mieszkam w mieście, do lasu mam 10 minut drogi. Śpiew ptaków oznajmił mi, że oto wkraczam w inny świat, do wspaniałego królestwa drzew, kwiatów, traw, beztroskich motyli, wesoło grających świerszczy i innych leśnych żyjątek… Kiedy już zostawiłam cywilizację za swoimi plecami (odwróciłam się, by się upewnić), zdjęłam sandały i ruszyłam w drogę. Bywałam w tym lesie wielokrotnie z moim tatą i siostrami, ale to było tak dawno, że prawie nie rozpoznawałam teraz okolicy. Ileż odkryłam tu teraz wspaniałości! Chłonęłam zielone widoki jak najlepszy film w kinie… wdychałam pełną piersią to niesamowite powietrze, nieporównywalne z żadnym innym zapachem… Świeża, młoda trawa, mieszające się ze sobą wonie polnych kwiatów i liści drzew, zapach rozgrzanej, lekko wilgotnej ziemi… Wędrowałam po tym zielonym raju, rozglądając się na wszystkie strony. Ileż Pan Bóg cudeniek nastwarzał – wszystko dla nas i zupełnie za darmo! Ładowałam z ochotą „akumulatory”, przytulając się do drzew, podziwiałam mrowiska z ich pracowitymi mieszkańcami, goniłam się z bączkami i przepuszczałam przodem motylki (są takie delikatne)… Głęboko w lesie spotkałam nawet pazia królowej we własnej osobie. Przybijałam piątki z liśćmi drzew i hasałam po łące… Uwierzcie, buzia sama mi się śmiała do tych wspaniałości, do drzew, do prostych, delikatnych kwiatuszków (cóż kwiaciarnia!). W końcu trafiłam nad leśny Wielki Kanion, słowo daję… Tuliłam się do wiekowego drzewa, zamykając oczy z rozmarzonym uśmiechem… i kiedy je otworzyłam, moim oczom ukazał się nieprawdopodobnie piękny widok: stanęłam na skarpie, ściana w dół prawie pionowa, cała w bujnej, świeżej zieleni, i kwiaty, mnóstwo kwiatów, mnóstwo różnokolorowych motyli dookoła… Kwiatki były tak piękne, że po prostu nie śmiałam ich zerwać, zresztą zdążyłam się już z nimi zaprzyjaźnić… Zamiast tego, jeden wybujały polny bukiecik dostał ode mnie wdzięczny pocałunek. Kiedy już postanowiłam wracać, zorientowałam się, że nie wiem, gdzie jestem… Przekazałam tę myśl dębom, które właśnie mijałam, i wkrótce znalazłam szeroką ścieżkę. Im bliższe stawały się dźwięki ulicy, tym mniej słychać było ptaków… Włożyłam więc buty i wróciłam do tego cywilizowanego świata. Ale zupełnie odmieniona… Serdeczny uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy, pomimo tego, że spotkał się z zaciętą miną jakiejś pani idącej po chodniku z pieskiem. Zamiast polnych bukietów, rozdaję teraz uśmiechy! Po jednym obowiązkowo dla każdego z Was! (dla Pani Ireny szczególny :))
P.S. I chyba nie muszę dodawać, że piosenka „Motylem jestem” rozbrzmiewała w mojej głowie przez cały czas, biorąc pod uwagę, że motyl w lesie był niejeden… A kiedy byłam już po tej „cywilizowanej” stronie, zobaczyłam, jak z lasu wychodzi para w średnim wieku – pan niósł gitarę (po prostu „… romans Czterdziestolatka”!) :)
15 maja 2012 21:47 | Klaudyna
:)
Kochani, najpierw napiszę, że spotkanie fanów Irenki byłoby wspaniałą sprawą i chociaż - gdziekolwiek zostałoby zorganizowane (Gdańsk czy Warszawa) i tak mam daleko, na pewno chciałabym w nim uczestniczyć!
Bardzo długo nie dopisywałam się do Księgi Gości, ciągle jest to dla mnie trudny czas, ale chciałam Wam napisać o pewnym zbiegu okoliczności. Wyjechałam niedawno na parę dni do Warszawy i udało mi się jednego dnia pojechać do Irenki na Powązki. Wiedziałam, że to będzie trudne. Od roku nie byłam w Warszawie, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja, wiedziałam, że muszę odwiedzić Irenkę i, prawdę mówiąc, bałam się jak to będzie... Teraz widzę, że to nasze nietypowe spotkanie odbyło się w dniu pierwszych urodzin Radleyka... Pomimo że było mi w tym miejscu (na Powązkach) bardzo ciężko, poczułam się pocieszona... Powiedziałam Irence to wszystko, co chciałam jej powiedzieć, co od stycznia miałam poupychane w sercu i szczelnie zamknięte. Wszystko to puściło, płakałam i mówiłam w myśli wszystko, co mnie bolało. I czułam się słuchana... Czułam się tak, jakbym rzeczywiście była przy Irence i nie musiałam nawet patrzeć na to śliczne zdjęcie przyklejone do płyty, żeby czuć, że Irenka się uśmiecha... Trudno o tym pisać... I dziękuję tym osobom, które poprzyczepiały wszędzie dookoła kolorowe motylki... Nawet nie wiecie, jakie to było wzruszające. Dla osób kochających Irenkę motyl ma od razu odczytywalne, jedno znaczenie... Dziękuję Wam.
Wiecie... oglądałam teraz na komputerze różne materiały dotyczące Irenki, które trzymam w jednym folderze od kilku lat. Nie zaglądałam tam od kilku miesięcy, bo było to dla mnie zbyt trudne. Dzisiaj jednak zaczęłam przeglądać wszystko po kolei, posegregowane zdjęcia, filmiki, wywiady... I trafiłam na jeden plik, którego obecność bardzo mnie zaskoczyła, bo byłam przekonana, że usunęłam go w zeszłym roku. To tekst w Wordzie, który napisałam pewnej niedzieli w lipcu 2011 roku. To było mniej więcej w tym czasie, kiedy okazało się, że nie będę mogła pojechać na jedyny koncert Irenki, który był wtedy w moim województwie. Z tego żalu wybrałam się wtedy na samotny, sentymentalny spacer, który okazał się tak piękny, że po powrocie do domu go opisałam i chciałam go wpisać Irence i Wam do Księgi Gości. Potem jednak pomyślałam, że może to trochę głupie i nie wysłałam go. Potem był sierpień i kolejne miesiące aż do stycznia... Spacery i jakieś moje teksty były ostatnią rzeczą, o której mogłabym wtedy myśleć. Ale dzisiaj... Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyłam ten plik. Przypomniał mi on to wszystko... Tamten lipiec był wtedy jeszcze taki piękny... A zatem, chociaż nadal trochę się wstydzę, wysyłam Wam ten tekst... na cześć Irenki :)
Bardzo długo nie dopisywałam się do Księgi Gości, ciągle jest to dla mnie trudny czas, ale chciałam Wam napisać o pewnym zbiegu okoliczności. Wyjechałam niedawno na parę dni do Warszawy i udało mi się jednego dnia pojechać do Irenki na Powązki. Wiedziałam, że to będzie trudne. Od roku nie byłam w Warszawie, więc kiedy tylko nadarzyła się okazja, wiedziałam, że muszę odwiedzić Irenkę i, prawdę mówiąc, bałam się jak to będzie... Teraz widzę, że to nasze nietypowe spotkanie odbyło się w dniu pierwszych urodzin Radleyka... Pomimo że było mi w tym miejscu (na Powązkach) bardzo ciężko, poczułam się pocieszona... Powiedziałam Irence to wszystko, co chciałam jej powiedzieć, co od stycznia miałam poupychane w sercu i szczelnie zamknięte. Wszystko to puściło, płakałam i mówiłam w myśli wszystko, co mnie bolało. I czułam się słuchana... Czułam się tak, jakbym rzeczywiście była przy Irence i nie musiałam nawet patrzeć na to śliczne zdjęcie przyklejone do płyty, żeby czuć, że Irenka się uśmiecha... Trudno o tym pisać... I dziękuję tym osobom, które poprzyczepiały wszędzie dookoła kolorowe motylki... Nawet nie wiecie, jakie to było wzruszające. Dla osób kochających Irenkę motyl ma od razu odczytywalne, jedno znaczenie... Dziękuję Wam.
Wiecie... oglądałam teraz na komputerze różne materiały dotyczące Irenki, które trzymam w jednym folderze od kilku lat. Nie zaglądałam tam od kilku miesięcy, bo było to dla mnie zbyt trudne. Dzisiaj jednak zaczęłam przeglądać wszystko po kolei, posegregowane zdjęcia, filmiki, wywiady... I trafiłam na jeden plik, którego obecność bardzo mnie zaskoczyła, bo byłam przekonana, że usunęłam go w zeszłym roku. To tekst w Wordzie, który napisałam pewnej niedzieli w lipcu 2011 roku. To było mniej więcej w tym czasie, kiedy okazało się, że nie będę mogła pojechać na jedyny koncert Irenki, który był wtedy w moim województwie. Z tego żalu wybrałam się wtedy na samotny, sentymentalny spacer, który okazał się tak piękny, że po powrocie do domu go opisałam i chciałam go wpisać Irence i Wam do Księgi Gości. Potem jednak pomyślałam, że może to trochę głupie i nie wysłałam go. Potem był sierpień i kolejne miesiące aż do stycznia... Spacery i jakieś moje teksty były ostatnią rzeczą, o której mogłabym wtedy myśleć. Ale dzisiaj... Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, kiedy zobaczyłam ten plik. Przypomniał mi on to wszystko... Tamten lipiec był wtedy jeszcze taki piękny... A zatem, chociaż nadal trochę się wstydzę, wysyłam Wam ten tekst... na cześć Irenki :)
15 maja 2012 21:30 | Szelma Opole
Zdzisława Sośnicka
Wydaję mi się że na tym zdjęciu jest Zdzisława Sośnicka.
Zdjęcie Ireny przy wieży, mogło być w internecie, otóż mogła ona być w Opolu, ale nie musiała występować na festiwalu...
Zdjęcie Ireny przy wieży, mogło być w internecie, otóż mogła ona być w Opolu, ale nie musiała występować na festiwalu...
15 maja 2012 21:21 | Szelma Opole
Lista
Kiedyś zrobiłem listę występów Ireny :
Sopot Festiwal
1. 1968
Gondolierzy znad Wisly
2. 1973 (nagroda fotoreporterów)
Śpiewam pod gołym niebem
Il faut y croire
3. 1974 (nagroda publiczności)
Słowo jedyne
Wymyśliłam cię
W cieniu dobrego drzewa
4. 1975 - recital
Te same noce i dni
Wymyśliłam cię
By coś zostało z tych dni
Gondolierzy znad Wisły
Słowo jedyne
Jeśli kochasz
5. 1976
Ramaya
Odpływają kawiarenki
Ne me quitte pas
Jeśli kochasz
6. 1978
Nie wiadomo, który dzień
Mój słodki Charlie
7. 1984
Pani Irena zasiadła w jury
8. 2009
Koncert 100 lecia Opery Leśnej odpływają kawiarenki z Laurą Samojłowicz.
KFPP Opole
1. 1965
Samotna sosna
2. 1966
Piosenka o francuskiej piosence
3. 1967
Szumi wiatr
4. 1968
Gondolierzy znad Wisły
Zegar pięknego dnia
5. 1973
Śpiewam pod gołym niebem
6. 1975
Motylem jestem
Te linie te koła
7. 1976
Odpływają kawiarenki
Słowo jedyne ty
8. 1979
Piosenka spod welonu
9. 1980
Pani Irena w Teatrze Kochanowskiego
10. 1981
recital
11. 1986
Ne me quitte pas
12. 1987
Listy z daleka
13. 1989
Oczarowanie życiem
14. 1990
Recital
15. 1993
Wiązanka Przebojów
(Stare łzy, Gondolierzy znad Wisły, sto lat czekam na Twój list, mój słodki Charlie, kawiarenki, motylem jestem, beatlemania story)
16. 2008
Koncert gwiazd - Nie wrócą te lata
17. 2009
superduety Beatlemania story z Piotrem Kupichą
Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu
1. 1973:
Nigdy w żołnierskiej piosence
Ballada o żołnierzu, któremu udało się powrócić
2. 1974
Hej piechoto, piechoto
Narzeczone żołnierzy
3. 1975
Ballada o żołnierzu...
Hej piechoto, piechoto
4. 1976
Ballada o żołnierzu
Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze
1. 1974
Śpiewam pod gołym niebem
Szto nam gorie
2. 1981
Cierpliwość
Plaisir d`amour
3. 1989
Pusty dzień w dwujęzycznej wersji
4. 1990
Występ gościnny na festiwalu
Pani z Narodowego Centrum Polskiej Piosenki rękę daje sobie odciąć, że Irena nie występowała na festiwalu w 1974, nie ma nigdzie wzmianki na ten temat :(
Sopot Festiwal
1. 1968
Gondolierzy znad Wisly
2. 1973 (nagroda fotoreporterów)
Śpiewam pod gołym niebem
Il faut y croire
3. 1974 (nagroda publiczności)
Słowo jedyne
Wymyśliłam cię
W cieniu dobrego drzewa
4. 1975 - recital
Te same noce i dni
Wymyśliłam cię
By coś zostało z tych dni
Gondolierzy znad Wisły
Słowo jedyne
Jeśli kochasz
5. 1976
Ramaya
Odpływają kawiarenki
Ne me quitte pas
Jeśli kochasz
6. 1978
Nie wiadomo, który dzień
Mój słodki Charlie
7. 1984
Pani Irena zasiadła w jury
8. 2009
Koncert 100 lecia Opery Leśnej odpływają kawiarenki z Laurą Samojłowicz.
KFPP Opole
1. 1965
Samotna sosna
2. 1966
Piosenka o francuskiej piosence
3. 1967
Szumi wiatr
4. 1968
Gondolierzy znad Wisły
Zegar pięknego dnia
5. 1973
Śpiewam pod gołym niebem
6. 1975
Motylem jestem
Te linie te koła
7. 1976
Odpływają kawiarenki
Słowo jedyne ty
8. 1979
Piosenka spod welonu
9. 1980
Pani Irena w Teatrze Kochanowskiego
10. 1981
recital
11. 1986
Ne me quitte pas
12. 1987
Listy z daleka
13. 1989
Oczarowanie życiem
14. 1990
Recital
15. 1993
Wiązanka Przebojów
(Stare łzy, Gondolierzy znad Wisły, sto lat czekam na Twój list, mój słodki Charlie, kawiarenki, motylem jestem, beatlemania story)
16. 2008
Koncert gwiazd - Nie wrócą te lata
17. 2009
superduety Beatlemania story z Piotrem Kupichą
Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu
1. 1973:
Nigdy w żołnierskiej piosence
Ballada o żołnierzu, któremu udało się powrócić
2. 1974
Hej piechoto, piechoto
Narzeczone żołnierzy
3. 1975
Ballada o żołnierzu...
Hej piechoto, piechoto
4. 1976
Ballada o żołnierzu
Festiwal Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze
1. 1974
Śpiewam pod gołym niebem
Szto nam gorie
2. 1981
Cierpliwość
Plaisir d`amour
3. 1989
Pusty dzień w dwujęzycznej wersji
4. 1990
Występ gościnny na festiwalu
Pani z Narodowego Centrum Polskiej Piosenki rękę daje sobie odciąć, że Irena nie występowała na festiwalu w 1974, nie ma nigdzie wzmianki na ten temat :(
15 maja 2012 21:09 | Julia
Spotkanie w Bydgoszczy -21 maja 2012
Wspaniała sprawa z tym spotkaniem! Na pewno będzie wzruszająco. Świetnie, ze będzie wystawa o Pani Irenie. To miłe, że i lokalne radio pamięta i weźmie udział w tej uroczystości.
Msza św. dopełni całości.
Dzięki wielkie dla Pani Danuty, ze zadbała o całą organizację.
Boleję tylko nad tym, że jest to poniedziałek, a nie weekend, bo jest to główny powód, ze nie będę mogła przybyc. :((((
Msza św. dopełni całości.
Dzięki wielkie dla Pani Danuty, ze zadbała o całą organizację.
Boleję tylko nad tym, że jest to poniedziałek, a nie weekend, bo jest to główny powód, ze nie będę mogła przybyc. :((((
15 maja 2012 20:57 | krystyna
Małgosiu z Nakła do zobaczenia 21 go maja w Bydgoszczy -Krystyna
15 maja 2012 19:43 | Damian
juergen, to nie sa zdjecia Sosnickiej z Opola'74 ale raczej 75. Zgadzam sie ze trudno powiedziec ze to Irena na tym zdjeciu i w 99% Irena nie wystapila wtedy w Opolu. Ale biografia ma bardzo duzo brakow, m.in taki ze Irena w Opolu pojawila sie juz w 1965 r, a nie w 1967.
15 maja 2012 19:39 | Iwona z Piły
do Małgosi z Nakła 17:48
Małgosiu Cudowna, mnie również wzruszył do łez Twój ostatni wpis. Tak sugestywnie i pięknie opisałaś swój piękny sen, że prawie poczułam, co Ty czułaś. To musiało być CUDOWNE PRZEŻYCIE. Przypominaj sobie ten sen zawsze wtedy, gdy będzie Ci źle - myślę, że Irenka chciała podziękować swojej młodziutkiej fance (o ile dobrze pamiętam, to Jesteś Małgosiu tegoroczną Maturzystką). Mówiła przecież kiedyś, że jeśli kiedyś będzie nam smutno, to mamy powrócić do Jej piosenek a Ona będzie z nami... Wracajmy więc...
[www.youtube.com]
Małgosiu, jeżeli chcesz i możesz to zrobić, to napisz proszę czym Irena Jarocka tak Cie urzekła, co spowodowało (może jakiś moment, chwila, skojarzenie), że tak młodziutka Osoba jak Ty, tak bardzo pokochała Irenę. Czuję, że Jesteś Małgosiu bardzo wrażliwym Człowiekiem o pięknej duszy. Życzę Ci, aby Twoje nad Twoim dalszym, coraz bardziej dorosłym życiem, zawsze czuwały dobre Anioły.
Ja też uważam, że spotkanie byłoby fajną sprawą, ale "fani od zawsze" mają chyba odmienne zdanie, przynajmniej niektórzy. Nieważne, co się wydarzy, czy się kiedyś spotkamy, czy nie - Irena na zawsze zostanie w naszych sercach.
Przesyłam Tobie Małgosiu i Wszystkim Kawiarenkowiczom ciepłe myśli i uśmiech serdeczny
Iwona
'
[www.youtube.com]
Małgosiu, jeżeli chcesz i możesz to zrobić, to napisz proszę czym Irena Jarocka tak Cie urzekła, co spowodowało (może jakiś moment, chwila, skojarzenie), że tak młodziutka Osoba jak Ty, tak bardzo pokochała Irenę. Czuję, że Jesteś Małgosiu bardzo wrażliwym Człowiekiem o pięknej duszy. Życzę Ci, aby Twoje nad Twoim dalszym, coraz bardziej dorosłym życiem, zawsze czuwały dobre Anioły.
Ja też uważam, że spotkanie byłoby fajną sprawą, ale "fani od zawsze" mają chyba odmienne zdanie, przynajmniej niektórzy. Nieważne, co się wydarzy, czy się kiedyś spotkamy, czy nie - Irena na zawsze zostanie w naszych sercach.
Przesyłam Tobie Małgosiu i Wszystkim Kawiarenkowiczom ciepłe myśli i uśmiech serdeczny
Iwona
'
15 maja 2012 18:01 | Ewa z Warszawy
do Małgosi z Nakła 17:48
Wzruszył mnie Twój sen Małgosiu i cieszę się, że nie jestem sama jako zwolenniczka zorganizowania zlotu.
Ja też uważam, że Irenka też by tego chciała.
Ciepło pozdrawiam;)
Ja też uważam, że Irenka też by tego chciała.
Ciepło pozdrawiam;)
15 maja 2012 17:59 | juergen
Opole 74
tu dwa zdjecia dla sympatykow Zdzislawy Sosnickiej z tego Opola 74:
[4.bp.blogspot.com]
[2.bp.blogspot.com]
[4.bp.blogspot.com]
[2.bp.blogspot.com]
15 maja 2012 17:48 | Małgosia z Nakła
Ja jestem jak najbardziej za tym, aby zorganizować taki zlot. Myślę, że Pani Irena byłaby szczęśliwa, że pomimo, iż Jej już nie ma to fani potrafią się spotkać, zorganizować. A wszystko ponad sporami, podziałami... Dla Pani Ireny i dla tych, którzy nie zdążyli poznać Pani Ireny.
A tak poza tym, to chciałam napisać, że dzisiaj śniła mi się Pani Irenka nad naszym morzem. I jeden moment zapamiętałam z tego snu. Mianowicie moment przytulenia mnie przez Panią Irenę. Tak po prostu- podeszła i mnie przytuliła. Czułam jakby wszystkie smutki i kłopoty odeszły. Po tym obudziłam się i popłakałam. Jak dobrze, że chociaż w śnie możliwe jest jeszcze spotkanie z Panią Irenką :-))).
A tak poza tym, to chciałam napisać, że dzisiaj śniła mi się Pani Irenka nad naszym morzem. I jeden moment zapamiętałam z tego snu. Mianowicie moment przytulenia mnie przez Panią Irenę. Tak po prostu- podeszła i mnie przytuliła. Czułam jakby wszystkie smutki i kłopoty odeszły. Po tym obudziłam się i popłakałam. Jak dobrze, że chociaż w śnie możliwe jest jeszcze spotkanie z Panią Irenką :-))).