Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.

Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com

6 maja 2012 18:30 | Archiwum

powrót do przeszłości--wpis Pani Ireny po Koszalinie

30 stycznia 2010 20:23 | Irena
Koszalin-powroty
Występowałam na świecie z wieloma orkiestrami symfonicznymi, ale zawsze śpiewałam po 2-3 piosenki. I oto spełniło się moje marzenie, zaśpiewania całego recitalu z taką orkiestrą. Pomagali muzycy z mojego zespołu, grała Orkiestra Filharmonii Koszalińskij pod batutą Sławomira Chrzanowskiego. Niezwykłe uczucie spełnienia, fantastyczna publiczność, pełne brzmienie orkiestry sprawiało, że "fruwałam" szczęśliwa mogąc dawać Wam moje utwory. Teraz chciałoby się grać tylko takie koncerty, ale wiadomo jednak, że muszę i chcę moją piosenkę dawać ludziom w różnych miejscach, bo wszędzie na nią czekają. Miłą niespodzianką była spora grupa moich fanów, Basia i Grzegorz W. Joasia K. Dzidek B., Renatka J., Sylwia S. Basia F. Mirka S. Lisia rodzinka, Ewa Ś., Artur K. Jestem pełna podziwu dla waszej determinacji dotarcia do Koszalina w ekstremalnie trudnych warunkach pogodowych. niektórzy z Was jechali po kilkanaście godzin. Mam nadzieję że szczęśliwie dotarliście do waszych domów. Dziękuję tym wszystkim, którzy nie mogli przybyć do Koszalina a byli całym sercem z nami. Zapowiadają się kolejne koncerty z tego cyklu, rozszerzymy repertuar o kolejne utwory, dawaliście róźne sugestie, pewnie niektóre z nich zrealizujemy. Dziękuję Wam wszystkim za pomysł zgłoszenia piosenki "Badź mym Aniołem" na piosenkę miesiąca w radiu RDN i głosowanie, może dzięki Wam trafi on na szersze wody. Kocham tę piosenkę i wierzę, że jest to kolejny "nieśmiertelny" utwór w moim repertuarze. Śpiewałam ją również na koszalińskich koncertach, przyjęcię publiczności było wyjątkowo ciepłe.

6 maja 2012 18:28 | Archiwum

powrót do przeszłości

3 lutego 2010 23:26 | ARTUR
Do Koszalina dotarłem w piątek po po południu.Prosto z dworca brnąc po nieodsnieżonych ulicach udalem się do hotelu "Gromada". W restauracji hotelowej spotkałem Renate i Mirkę wobec tego obiad zjadlem w miłym towarzystwie.Zbliżała się godzina 17 więc udaliśmy się do Filharmonii.Na miejscu spotkałem pozostałych fanów.Zanim zdążyłem ochłonąc juz nadszedł czas pierwszego tego dnia koncertu.Po chwili znalazłem się na widowni wypełnionej publicznością.Usiadłem na dostawianym krześle i już światła gasły...i cała scenia zapełniła się kilkudziesięcioosobową orkiestrą ,chórkiem oraz zespołem IJ. Po chwili wszedł dyrygent i...zaczął się koncert.
Przebieg tego magicznego wieczoru został tu już bardzo treściwie opisany przez innych uczestników. Nie będę się wobec tego powtarzał.Dla mnie to były kolejne dwa bardzo udane koncerty Ireny Jarockiej.To własnie takie otoczenie i klimaty pasują do Niej najbardziej.To wlaśnie takie dopracowane do najmniejszego szczegółu koncerty pozwalają pokazać jak wielki kunszt etradowy posiada nasza Irena. To dzieki takim galom nawet najwybredniejsi słuchacze muszą przyznać,że...Jarocka jest dobra,bardzo dobra,że nie tylko wyglada świetnie ale nadal śpiewa świetnie....a właściwie lepiej ,dojrzalej. To własnie na takie koncerty mam ochote zaprosić każdego malkontenta lub ortodoksyjnego fana innego wykonawcy,który nie widzi nic i nikogo poza swoim idolem,aby zobaczył,posłuchał i dopiero potem oceniał. Irena Jarocka jest stworzona do pieknych ,wypasionych sal koncertowych,najlepszych muzyków bo wtedy rozkwita na maxa i daje słuchaczom równie ekstremalne przeżycia.Każda piosenka brzmi wspaniale.Nawet ograne ,osłuchane ,ale kochane przez publikę takie mega przeboje jak "Kawiarenki"..brzmią inaczej w takiej oprawie i słucha się je z jeszcze wiekszą przyjemnością. Dlatego jestem bardzo zadowolony,że dane mi było uczestniczyć w takich pieknych koncertach bo tej atmosfery tego "czegoś" nie odda żaden nawet najlepszy przezkaz na YT ,czy nawet bardzo szczegółowa transmisja telwizyjna.Podczas drugiego koncertu dosłuchalem wszystkie inne "smaczki" ,które umknęły mi z emocji za pierwszym razem.Widziałem reakcje młodej widowni ,która upatrzyła sobie miejsca na balkonie.Reakcji publiczności nie da się wyreżyserować.Publicznosci nie da się oszukać.Oni zawsze reagują spontanicznie... te owacje na stojąco po kazdym koncercie i brawa ze strony orkiestry dla Artystki,której towarzyszyli były bardzo wymowmym dowodem na to ,że była to dobra robota,prawdziwy profesjonalizm i to "coś" co ma tylko IJ a nikt inny. Żadna "ikona",żadna "królowa",żadna "diva"...a po prostu jedna jedyna i niepowtarzalna Irena Jarocka...niekwestionowana gwiazda polskiej piosenki!
Dziękuję za to,że mogę czasem byc tak blisko IJ i wszystkiego co z Nią związane.
No ,ale wszystko co piekne i miłe w zyciu trwa znacznie krócej niż byśmy tego chcieli więc skonczyło się wlaśnie tak...
Potem nocna jazda do Wrocka bo musiałem zdążyc na wypad na narty...ale przedtem niezpomniane chwile na dworcu w Koszlinie nad ranem z menelami,którzy bardzo chcieli zapalic ze mną moje fajki,których nie miałem oraz bardzo chcieli się napić ze mną proponując zrzutkę... i takie tam inne przygódki... jak pociąg stojący w polu w zaspie ,jak przesiadki niezaplanowane,jak przyglupi konduktor co wmawial mi że nie mam biletu choć mialem hehe i takie inne nocne smaczki ,które dla mnie były zupełną nowościa bo mimo,że bardzo dużo podróżuje to raczej inaczej :)
No ale w końcu dotarłem ,żdążyłem i dałaczyłem do rześkiej grupy i udalem się zupełnie nieprzytomny na 3 dni na lodowiec. Było fajnie wieć warto było.
Miłego wieczoru i dobrej nocy.

PS...Mirka pamiętaj o mnie...z tym CD :)

6 maja 2012 18:26 | Archiwum

powrót do przeszłości

31 stycznia 2010 12:59 | Basia W
Dwa magiczne dni w Koszalinie
28 i 29 stycznia, to dni które na długo pozostaną w mojej pamięci.
Pomimo fatalnych warunków na drodze, 28.01 wyruszyliśmy do Koszalina.
Jechaliśmy ostrożnie, aby nic nie pokrzyżowało naszych planów, bo wypadków po drodze niestety widzieliśmy kilka.
Po dotarciu do hotelu i chwili odpoczynku, spotkaliśmy się z przybyłymi już fanami: Bogusią z Romkiem oraz Joasią na kawie (herbacie) w hotelowej restauracji. Czekaliśmy, aż na miejsce dotrze Sylwia, której pociąg niestety miał spore opóźnienie.
Czas na miłych rozmowach szybko mija i ani się obejrzeliśmy jak trzeba było szykować się na wieczorny koncert.
No i w końcu nadeszła ta chwila, na którą wszyscy z utęsknieniem czekali.
Na scenie pojawiła się orkiestra symfoniczna, zespół muzyczny Pani Irenki oraz chórek.
Występ rozpoczęła orkiestra symfoniczna wiązanką światowych przebojów, następnie pan Sławomir Chrzanowski (dyrygent tejże orkiestry ) pięknie zapowiedział występ Pani Irenki, która ukazała nam się w prześlicznej sukience. Nie potrafię słowami opisać tego co czułam, kiedy słuchałam tego koncertu. Ciepły głos Pani Irenki brzmiał niesamowicie przy akompaniamencie orkiestry. Przepięknie zabrzmiała piosenka „ Bądź mym aniołem”, jakby stworzona dla orkiestry symfonicznej. „ Kocha się raz ” Pani Irenka wykonała z Rafałem Kowalewskim, który podczas koncertu śpiewał w chórku. Piosenki były bardzo ciepło przyjmowane przez publiczność. Oczywiście nie obyło się bez bisu, były owacje na stojąco. Po koncercie bardzo ciepło zrobiło mi się na sercu, kiedy słyszałam niesamowicie ciepłe i pochlebne komentarze przypadkowych osób, obok których wychodziłam z sali koncertowej i później kiedy stali w kolejce po autograf naszej Gwiazdy. Na koniec chwila rozmowy z Panią Irenką i przyszedł czas pożegnania. My pojechaliśmy do swojego hotelu, a Pani Irenka do swojego.
Następnego dnia po śniadaniu udaliśmy się do sklepu w poszukiwaniu czegoś co moglibyśmy ofiarować Pani Irence od wszystkich obecnych w Koszalinie fanów.
Wspólnie zdecydowaliśmy, że będzie to książka. Wieczorem po wręczeniu jej Pani Irence mogliśmy być spokojni, że trafiliśmy w gust i zrobiliśmy miła niespodziankę.
Piątkowy wieczór zapowiadał się wyjątkowo ze względu na to, że czekały nas dwa koncerty, no i był to dzień w którym Agnieszka obchodziła swoje „18” Urodziny.
Koncerty podobnie jak ten czwartkowy były wprost urzekające. Po koncertach, był tort dla Agnieszki, no i oczywiście uroczyste „Sto Lat”. No i jak to w życiu bywa nadszedł ten czas, którego najbardziej nie lubimy, czyli czas pożegnania. Pani Irenka z Panem Michałem i Agnieszką pojechali do hotelu aby trochę odpocząć, a my pojechaliśmy dalej się bawić. Czas szybko mijał, no i niestety też trzeba było powoli się żegnać, ponieważ rano wszyscy musieliśmy wracać do domu.
Bardzo dziękujemy Pani Irence za niesamowite koncerty, za ciepło którym nas obdarzyła po koncertach, Panu Michałowi za obecność i wyrozumiałość, Agnieszce za wszystko co dla nas zrobiła i po prostu za to jaka jest.
Dziękujemy również Bogusi z Romkiem, Ewie S, Joasi, Mirce, Renatce, Sylwii, Arturowi i Dzidkowi za wspólnie spędzony czas. Było pięknie w tak wspaniałym towarzystwie.
Basia z Grzegorzem

6 maja 2012 18:25 | Archiwum

powrót do przeszłości

31 stycznia 2010 16:31 | Bogusia i Roman
Koszalin cz. 2
W piątek w planach mieliśmy wypad nad morze, ale opady śniegu pokrzyżowały nam plany. Poranne wspólne „rodzinne” śniadanko, później kawa w pokoju 104 i wyjście na spacer. Po godzinie 15 dołączyła do nas Ewa i wszyscy szybko udaliśmy się na piątkowe koncerty, gdzie dołączył do nas Artur. Z zapartym tchem ponownie odpłynęłam w inny świat, to był raj na ziemi. Oczywiście podczas tych koncertów miałam ciary, wzruszałam się, ocierałam łzy z twarzy. Tego nie da się opisać słowami, to trzeba było przeżyć samemu, być tam. Polecam każdemu być na takim koncercie. Po tych piątkowych koncertach nasza Jubilatka, super menago Agnieszka, zaprosiła nas wszystkich na przepyszny tort urodzinowy oraz kawę i herbatę. Irena, pan Michał, Viola oraz wszyscy fani odśpiewaliśmy Agnieszce tradycyjne „Sto lat” oraz wręczyliśmy jej upominki urodzinowe oraz naszej kochanej Irence za te cudowne koncerty. Było wspólne zdjęcie, które zrobił nam pan Michał i wszystko co dobre i piękne z Ireną się skończyło. Irenko bardzo dziękuję Tobie za wszystko, jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Przy Tobie nauczyłam się marzyć, zauważać „małe rzeczy”, starać się być dobrym człowiekiem. Dziękuję losowi i Panu Bogu, że to właśnie z Tobą mogę się spotykać, czerpać moc i ładować akumulatory. Dzięki Tobie mam nową „Irenkową Rodzinę”, z którą spędzamy cudowne chwile, poznajemy nowe osoby. To jest BEZCENNE. Czym był by mój świat bez Ireny Jarockiej? Ten „dekalog życia” z Ireną ja mam od 1974 roku, przekazałam już mojemu mężowi Romanowi i synowi Dawidowi. Marzę, aby następne pokolenia czerpały radość z życia, którą Ty masz. KRÓLOWO NASZYCH SERC!!! DZIĘKUJĘ!!! Agnieszce za wszystko bardzo, bardzo dziękuję. Po opuszczeniu Filharmonii Koszalińskiej nasza „siódemeczka” zaprosiła Artura, Mirkę, Renatę i Dzidka do pokoju 104, gdzie było wesoło i zabawnie.
Szybka noc, ostatnie wspólne śniadanko i przyszedł czas na pożegnania. Wszystko, co piękne szybko się kończy. Wszystkim, z którymi mogłam się spotkać w Koszalinie bardzo dziękuję. Tych wspomnień nikt nam nie zabierze. Warto marzyć, warto śnić. Pamiętajcie, marzenia się spełniają.
P.S. U mnie znowu piękne gorzowskie słoneczko, które Wam wszystkim wysyłam. Pisałam to Wam słuchając CD „Małe rzeczy” i też „fruwałam”.

6 maja 2012 18:24 | Archiwum

powrót do przeszłości

31 stycznia 2010 16:31 | Bogusia i Roman
Koszalin cz. 1
W czwartek rano, jak z Romanem wyruszaliśmy do Koszalina, moje miasto Gorzów Wlkp. Było mocno zasypane śniegiem. Było mroźno, ale świeciło piękne słoneczko.
Jadąc myślałam już tylko o tych koncertach i spotkaniu z moją ukochaną Gwiazdą i Agnieszką oraz Irenkowymi Ludkami. Po drodze wymieniałam smsy z osobami, które zmierzały tam gdzie ja, gdy nagle zadzwonił mój telefon… Odebrałam i usłyszałam „tu radio RDN”. Rozmawiało mi się bardzo miło z panem redaktorem. Byłam trochę w szoku rozmawiając na antenie, ale pamiętam, że pozdrowiłam Irenę, Irenkowe Ludki, ks. Jacka i wszystkich radiosłuchaczy. Warto było jakiś czas temu z ks. Jackiem „rozmawiać” i zaproponować właśnie „Bądź mym aniołem” do tej audycji. Mam marzenie, że ta piosenka nie będzie tylko piosenką stycznia w 2010 roku. Po 4 godzinach jazdy dotarliśmy do „naszego” hoteliku „Arkadia”. Grzegorz nas przywitał na parkingu, a Basia niczym „Julia”, z balkonu na 1 piętrze. Gdy tylko weszliśmy do hotelu Joanna już na nas czekała. Po krótkim odpoczynku w pokoju zeszliśmy z Romanem na umówioną kawę. W towarzystwie Basi, Grzegorza i Joanny czekaliśmy na Sylwię. Gdy zbliżała się 17, otworzyły się drzwi i ukazała się Sylwia, która dołączyła do naszego stolika. Po jej przybyciu nasza „szósteczka” była już w komplecie. Musieliśmy zakończyć nasze rozmowy i udać się do pokoi, gdzie każdy ubrał się pięknie, bo już „żyliśmy” czwartkowym koncertem. O godzinie 19 byliśmy pod Filharmonią, gdzie bardzo piękny plakat informował o trzech koncertach Ireny Jarockiej. Oczywiście od razu padło hasło „robimy zdjęcia”. Tuż po wejściu do budynku Filharmonii Koszalińskiej przywitaliśmy się z Agnieszką i Violą, którą serdecznie pozdrawiam. Zbliżała się godzina 20. Na sali, wśród licznie zgromadzonej publiczności, było „czuć” atmosferę. Na początku Orkiestra Symfoniczna pod batutą Sławomira Chrzanowskiego wykonała wiązankę światowych standardów. Po zapowiedzi dyrygenta została zaproszona na scenę ikona polskiej piosenki - Gwiazda koncertu karnawałowego - Irena Jarocka. Na scenie pani Irena pojawiła się w pięknej, długiej, czarnej błyszczącej sukni, ozdobioną białymi kwiatami na rękawach. Widząc to poczułam, że będzie to niesamowity koncert. Pierwszą piosenką wykonaną „By coś zostało z tych dni”, przy akompaniamencie własnego zespołu i Orkiestry Symfonicznej, Irena przywitała Koszalin oraz zgromadzoną publiczność. Słysząc piosenkę „Nie mijaj życie me”, w tym dla mnie szczególnym dniu, miałam łzy w oczach. Przed wykonaniem piosenki „Bądź mym aniołem” Irena wspominała o radiu RDN i wygranym plebiscycie na piosenkę stycznia oraz pozdrowiła swoich fanów i podziękowała im za głosowanie. Te koszalińskie wykonanie Anioła Irena śpiewała całą duszą, było słychać mocne wzruszenie. Nasza Gwiazda między piosenkami opowiadała dużo anegdotek o swoich przeżyciach. Na rozpoczęcie drugiej części koncertu Orkiestra Symfoniczna zagrała walc z „Nocy i dni”, gdzie ja „odpłynęłam” do wspomnień związanych z tym filmem. W tej części Irena wystąpiła w czerwonej, długiej sukni i po raz kolejny oczarowała publiczność swoim cudownym głosem. Na nowo zakochałam się w piosence „Małe rzeczy”. Piękne połączenie chórku Studia Artystycznego im. Ziembińskich, solówka gitarowa Sławomira Kosińskiego, gitary basowej Michała Burzyńskiego, instrumentów klawiszowych Igora Nowickiego i perkusja Krzysztofa Polińskiego oraz niebiański głos Ireny Jarockiej. Dziękuję. Miłym akcentem był duet Ireny i Rafała Kowalewskiego z chórku w piosence „Kocha się raz”. Repertuar tego wieczoru był bardzo adekwatny do miejsca tego koncertu. Po zakończeniu koncertu Irena jak zawsze spotkała się z publicznością przy podpisywaniu płyt, książek, gdzie mogłam osobiście usłyszeć cudowne opinie o koncercie i naszej Irenie. Osoby ze łzami w oczach dziękowały za to spotkanie. Była pani, która kiedyś na koncerty Ireny chodziła z dziećmi, a teraz przyszła z nastoletnim wnukiem. Starszy pan Adam z łamiącym się, ze wzruszenia, głosem powiedział słowa, które mnie też wzruszyły. „Pani Ireno kwiatuszku polskiej piosenki”, po czym pocałował Gwiazdę w rękę. W tym czwartkowym dniu, do naszej wspomnianej wcześniej grupki, dołączyli Mirka, Renata, Dzidek i Basia F. Miło było również ponownie spotkać męża Ireny - pana Michała. Czwartek w Filharmonii Koszalińskiej się skończył, a nasza „szóstka” udała się do naszej Arkadii, gdzie była wspólna kolacja, rozmowy do rana.
W trakcie naszych rozmów, gdy wybiła północ, Sylwia zadzwoniła do Agnieszki i jednym chórem zaśpiewaliśmy Agnieszce „Sto lat” z okazji Jej urodzin.

6 maja 2012 18:22 | Archiwum

powrót do przeszłości

31 stycznia 2010 21:33 | Agnieszka P.
Po Koszalinie...
Raz jeszcze dziękuję wszystkim, którzy byli z nami w Koszalinie. Za miły klimat podczas i po koncertach oraz za życzenia z głębi dusz płynące... Były to pod każdym względem bardzo wyjątkowe, moje ... urodziny. Będę je wspominać bardzo długo!!! Szczególnie niesamowitą atmosferę, Waszą sympatię oraz dość oryginalne zakończenie imprezy, za które mogę jedynie przeprosić. Mam nadzieję, że będzie jeszcze sporo okazji przed nami aby to nadrobić! Pozdrawiam!!!

6 maja 2012 18:21 | Archiwum

powrót do przeszłości

1 lutego 2010 15:03 | Dzidek
Koszalin
O koncertach w Koszalinie napisano już niemal wszystko. Dla mnie była to nielada gratka - 3 dni wyjazdu do Polski i 3 piękne koncerty Ireny Jarockiej. Były to dla mnie pierwsze koncerty po ponad rocznej przerwie, więc tym bardziej je przeżywałem. Dziękuję przede wszystkim Irenie Jarockiej ale również wszystkim z którymi dane mi było spotkać się i tak miło spędzić czas. Mam nadzieję na powtórkę w niezbyt odległym czasie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Jeżeli ktoś miałby zobaczyć fragment piątkowego konceru z "Kawiarenkami", nakręcony moim niedoskonałym aparatem, to zapraszam na youtube. Załączam link.

6 maja 2012 18:19 | Archiwum

powrót do przeszłości

2 lutego 2010 12:53 | Joanna z Warszawy
Mapa pokoncertowych wspomień- część 1
Ten wpis ma na celu przybliżyć zainteresowanym repertuar, pomysł na ten "koncert karnawałowy" i skrótowo jego przebieg zgodnie z jego chronologią.
Orkiestra Filharmonii Koszalińskiej pod batutą Sławomira Chrzanowskiego rozpoczęła koncert wiązanką światowych standardów muzyki rozrywkowej pt."Melodie świata" pozwalając zapomieć o trudach dotarcia na koncert i wprowadzić publikę w dobry nastrój. Następnie dyrygent zapowiedział i powitał bardzo serdecznie "ikonę polskiej piosenki" Irenę Jarocką. Rozległy się gromkie brawa i wtedy weszła na scenę ONA.Olśniewająca swoim wyglądem i panoramicznym uśmiechem z okrzykiem "Witam Koszalin". W odpowiedzi publiczność klaskała jak oszalała.Równolegle orkiesta zaczęła grać pierwsze takty piosenki "By coś zostało z tych dni".Irena zaczęła śpiewać, a ja pomyślałam wyjątkowo, że chodzi o te dni w Koszlinie, bo nastroje wśród fanów były takie jakbyś mieli "w ramionach cały świat".Umilkła orkiesrta a zepół muzyczny już grał "Słowo jedyne Ty".Irena, która słynie z fenomanalnej łatwości nawiązywania kontaktu z publicznościa, sprawiła swoimi czarami, że każdy słuchacz wyobrażał sobie iż TY=Ja.I znów gromkie brawa! Następnie piosenkarka nawiązała do początków swojej kariery,czyli do występu w 1968r. w Opolu, gdzie śpiewała "Gondolierzy znad Wisły".Po tej wspólnie z orkiestrą wykonanej piosence, artystka opowiedziała krótko o swojej najnowszej płycie i piosence pt."Nie mijaj życie me", którą następnie wykonała ze swoim zespołem. Na sali powiało nieco melancholią, ale wspomienia o filmie z 1975r.i o Jej książce (2007r.) i żarty, szybko zatarły to wrażenie i nie dały czasu na dłuższą chwilę refleksji.Wróciliśmy do roku 1974 i z towarzyszeniem orkiestry zaśpiewała "Motylem jestem" co w Jej wykonaniu brzmiało dość wiarygodnie. Powróciły wspomnienia tamtych lat ale zepół podał pierwsze takty piosenki "Bądź mym Aniołem", która sądząc po reakcji zgrogadzonych w sali, bardzo się podobała. Zabiegi dyrygenta i Ireny, aby wlączyć publikę do wspólnego śpiewania, zaczęły przynoć skutek i "Śpiewam pod gołym niebem" wraz z orkiestrą brzmiło już głośno i że lampy oświetleniowe nie fruwały, to dlatego,że znieruchomiały z wrażenia."Ty i ja, wczoraj i dziś" z 1974 roku, którą wykonała również z orkiesrą zakończyła część pierwszą koncertu i ogłoszona została 20 minutowa przerwa.
To zdumiewająca rzecz ta muzyka-powiedziałam filozoficznie do mojej sąsiadki, kiedy czekałyśmy, aż ludzie przed nami wyjdą z sali.Tak naprawdę jej nie ma.Bo przecież te wszystkie nuty to nie muzyka.Ona jest przez chwilę, staje się rzeczywistością i przemija.Czysta metafizyka.Przed chwilą świat był piękniejszy i będzie tak długo , dopóki to będzie w nas grało.

6 maja 2012 18:18 | Archiwum

powrót do przeszłości

2 lutego 2010 14:01 | Sylwia
i jeszcze Koszalin
Witam serdecznie Irenkowe Ludki !!!!

Oj długo zbierałam się do opisania moich przeżyć w Koszalinie…. Bo też emocje były naprawdę wielkie. Nie będę się zbytnio rozpisywać bo przecież przepięknie opisała nam już tu Bogusia, BasiaW i Joanna.
Do Koszalina wybrałam się w czwartek o 6.00 – no i już na starcie pociąg miał opóźnienie 90 min (normalnie załamka).
W Koszalinie około 17.00 w moteliku „Arkadia” czekała już na mnie wspaniała grupa fanów: Bogusia z Romanem, Basia W z Grzesiem no i Joanna, przywitali mnie bardzo ciepło – Joanna oczywiście zaczęła robić zdjęcia . Chwila oddechu no i trzeba było się zbierać na tak długo oczekiwany koncert.
Przed wejściem do Filharmonii ogromy piękny plakat robił wrażenie – nie odbyło się bez pamiątkowych zdjęć, potem przywitanie się z naszą kochaną Agnieszką, przesympatyczną Violą , Basią F. z uroczym Panem Michałem, z Mirką z Gdańska, Renatką z Holandii którą było mi bardzo miło poznać, oraz Dzidkiem . Na drugi dzień dołączyli do nas Ewa ze Śremu no i Artur.
Przyznam szczerze nie mogłam sobie wyobrazić koncertu Wielkiej Orkiestry Symfonicznej z naszą gwiazdą, dlatego tak bardzo chciałam tam być.
Sam koncert to porostu bajka – to taki mój „Wielki sen” coś bardzo wyczekiwanego, cudownego.
Gwiazda tych trzech jakże wyjątkowych koncertów wyglądała przeuroczo, jak zawsze uśmiechnięta, radosna, tryskająca humorem – z każdą piosenką, z każdą kolejno wyśpiewaną nutką przechodził przez zemnie coraz to większy dreszcz emocji….. byłam pod takim urokiem, że nie potrafię Wam tego opisać – bo tego się nie da opisać to po prostu trzeba przeżyć.
Nieraz zadawałam sobie pytanie – czy Irena Jarocka potrafi mnie jeszcze czymś zaskoczyć? Oj potrafi robi to zawsze, gdy tylko pojawi się na scenie. I tym koncertem pokazała swoją wielką klasę, na nowo podbiła niejedno serce…. co można było usłyszeć podczas przerw – publiczność była wprost oczarowana
Dziękuje Pani Irenko, że pojawiła się Pani w moim życiu –a trwa to już od 1973 …. bez Pani życie nie było by tak piękne i radosne Dziękuję za te dwa cudowne dni w Koszalinie.
Dziękuję również wszystkim tym którzy tam byli, za mile spędzony czas, biesiady w pokoju 104 (aż do świtu).
Wspaniałe jest to, że wszyscy czuliśmy się tak na luzie, jak jedna wielka wspólna rodzina , no bo przecież jesteśmy Irenkową Rodziną .
Do Gliwic wróciłam około 24.00 (po ok. 10 godz. jazdy) padnięta ze zmęczenia – ale jakże szczęśliwa i uradowana, naładowana tą pozytywną energię którą zawsze przekazuje nam Pani Irenka

6 maja 2012 18:16 | Archiwum

powrót do przeszłości

29 stycznia 2010 15:33 |
Koncert w Koszalinie
Pani Ireno
To był najpiękniejszy dzień naszego życia - 28 stycznia 2010 r.! Pani koncert w Koszalinie to ukoronowanie naszej miłości do Pani przepięknych piosenek, które przypominają nam zawsze najpiękniejsze dni z życia, zwłaszcz młodych lat. Rozpoczęła Pani piosenką "By coś zostało z tych dni", to utwór jakże aktualny wtedy, także dziś i pewnie będzie zawsze. Kolejne utwory to wspomnienia i wspomnienia... A już sama możliwość porozmawiania z Panią oraz otrzymanie autografów na płytach i książce to coś nie bywałego. Pani Ireno, DZIĘKUJEMY!!! Takiego koncertu nie zapomina się nigdy. Pisząc te słowa, słuchamy Pani utworów z Platynowej Kolekcji. Spełnił się "Mój wielki sen" (nasz), to był "Blisku secu dzień", jednak "Nie wrócą te lata" ale pamiętajmy "By coś zostało z tych dni"... Jeśli nas ktoś pyta "Co mnie w Tobie zachwyciło" - odpowiadamy: szczerość i niesamowita miłość do ludzi, wszystkich ludzi... Jest Pani wielką gwiazdą, to czuliśmy podczas spotkania z Panią po koncercie, jednak mieliśmy wrażenie jakbyśmy byli z kimś z najbliższej rodziny. To niezapomniane wrażenia i chwile. Pani Książka to uzupełnienie wiedzy, to czego nie wiedzieliśmy do dzisiaj, teraz już wiemy kim jest dla nas Irena Jarocka. Pani Ireno do następnego spotkania (miejmy nadzieję, że rychłego) w Koszalinie.
Pozdrawiamy i jeszcze raz dziękujemy -
Teresa i Zbyszek Trojanowscy (ten z motylkiem)

6 maja 2012 18:15 | Archiwum

powrót do przeszłości

30 stycznia 2010 23:13 | Renata
Witam Wszystkich,
Wlasnie wrocilam z zimowego Koszalina do "mojej" Holandii i wyglada na to, ze te sniezyce zabralam ze soba. W tej chwili sypie u nas ostro, jest rownie bialo jak w Polsce, choc w sumie taka zima wyglada pieknie!

Bardzo dziekuje za przepiekne koncerty, za to ze moglam na nich byc i za to, ze spotkalismy sie tam w wiekszym gronie.

Zyczmy sobie gdzies tam nastepnego razu...., ta Sala Kongresowa bardzo kusi ale oj nie wiem, nie wiem......to sa jednak odleglosci.
Pozdrawiam Wszystkie Irenkowe Ludki,
Renata

6 maja 2012 18:12 | Archiwum

powrót do przeszłości

10 marca 2010 19:39 | Bogusia z rodzinką
Szczecin
Na wczorajszy dzień już od paru dni bardzo się cieszyliśmy,że znowu będziemy na koncercie Ireny Jarockiej.
Dostaliśmy "Irenkowe" urlopy i ruszyliśmy w wiadomym kierunku.
Szczecin jak zawsze przywitał nas pięknym słoneczkiem.
Gdy przybyliśmy 2 godziny do DK "Słowianin" było już "czuć" atmosferę tego popołudnia.Na sali były ustawione stoliki,kelnerki wykładały ciasteczka na talerzyki.
Po paru minutach miłe i serdeczne przywitanie z .Ireną i Agnieszką.
Podczas próby już miałam ciary.
Na parę minut przed koncertem sala była wypełniona do ostatniego miejsca.
Koncert był zorganizowany z okazji Dnia Kobiet i wszyscy uczestnicy zostali poczęstowani kawą oraz pysznymi ciasteczkami.Na każdym stoliku paliły się malutkie ozdobne świeczki,pięknie to wszystko wyglądało.
O godzinie 18 na scenę po zapowiedzi gospodarza tego koncertu pojawiła się Irena Jarocka ubrana w piękną czarną sukienkę i dodatkowo duże korale.
Już po pierwszej piosence było wiadomo,że ten koncert będzie wyjątkowy.Odrazu publiczność śpiewała wszystkie piosenki z Gwiazdą wieczoru.Bardzo miło przyjęto piosnkę "Bądż mym aniołem".Pani Irena wspomniała,ze ta piosenka dzięki głosowaniu radiosłuchaczy RDN została piosenką stycznia i lutego.
Po koncercie wspólne zdjęcia,autografy.Zawsze miło jest słyszeć jak ludzie dziękują za te nie starzejące się piosenki,za cudowne spotkania z panią Ireną.Widziałam jak starszy pan ocierał łzy z policzków.
Dziękuję Irenie za to,ze mogę bywać rodzinnie na tych bajecznych koncertach.Tak sobie myślę,że dzięki takim spotkaniom my nigdy się nie zestarzejemy,ciągle będziemy młodzi.Warto marzyć.
Jestem bardzo dumna,że moją Idolką jest Irena Jarocka.
Agnieszce dziękuję za miłe spotkanie.
P.S
Wszystkim naszym chłopakom młodszym i tym starszym wszystkiego najlepszego:)
Sylwio to już dwa lata? Oj jak fajnie,ze na żywo się spotykamy i ładujemy akumulatory.
Beato ze Szczecina bywaj tutaj częściej ,może jeszcze nie raz się spotkamy na koncertach.
Edyto dzisiaj rozmawiałam z moją "pracodawczynią" na temat całej płyty "Małe rzeczy" skąd taki tytuł i kto napisał te wszystkie teksty.Czy znam osobiście autorkę tekstu "Przepraszam Cię"....
Miłego wieczorku.

6 maja 2012 18:05 | Archiwum

powrót do przeszłości-wpis Pani Ireny

16 października 2008 12:05 | Irena
Moi drodzy
Za tydzień “nasza” wymarzona, wyczekana płyta. W napięciu odliczamy dni. Żyję teraz w fantastycznej atmosferze promocji i…bardzo lubię być tak zajęta. Chciałabym podziękować wszystkim, którzy na dobre i złe są ze mną. Na stronie działa prężna grupa tych najwierniejszych. Dodajecie tak niezwykłej energii do tej promocji. Pewnie sami macie też sporo satysfakcji z tego, że dzięki Waszym działaniom piosenka “Małe rzeczy “ plasuje się coraz wyżej na różnych listach radiowych. Wasz zapał i wytrwałość są wielkie. Dziękuję każdemu z Was z osobna z całego serca. Trudno Was wszystkich wymienić, ale chcę byście wiedzieli jak jestem wdzięczna.
Od 25-ciu lat mam swoich fanów w Fanklubie. Gdzie teraz jesteście?
Ta strona jest również Waszą stroną, zawsze możecie się tu wpisywać i włączyć do akcji promocyjnej. Wierzę w Was przez te wszystkie lata i cieszę się, że jesteście. Szkoda, że w tak kluczowym momencie jakim jest mój “powrót” z nową płytą tak mało mam odzewu od Was. Wiem, że jak będzie sukces to wszyscy się odezwą…ale brakuje mi Was teraz. Gdzie jesteście? Przecież były Was dziesiątki a jest mała garstka, która jest aktywna.

Dzielna “moja drużyno” wiecie, ze jestem z Wami i tak baaaaaaaaaardzo Wam dziękuję.

6 maja 2012 17:59 | Ewa z Warszawy

c.d. wspomnień z archiwum

Ostatnio poczytałam archiwalne wpisy.
Przytoczę jeden z nich , taki krótki, ale piękny.

Wpis- 21 lutego 2009, 16:33 ( brak podpisu)
" Miałam okazję być na wczorajszym koncercie w Tarnowie. Było cudownie.
Piosenki z mojej młodości.
Przypomniało mi to spotkanie, że życie jest piękne i warto żyć, chociażby dla takich chwil."

6 maja 2012 17:55 | Archiwum

Powrót do przeszłości

31 maja 2010 22:16 | Leszek i Beatka
Sośnicowice
Tym razem pogoda nie dopisała, ale na szczęście krótszy niż zwykle recital Pani Ireny odbył się pod namiotem.
Podczas występu publiczność - choć w większości przypadkowa - żywo reagowała na słowa i piosenki
p. Ireny. Zostały więc odśpiewane prawie wszystkie refreny piosenek, a śmiechu również nie zabrakło.
Po koncercie ustawiła się już tradycyjnie długa kolejka po autografy, książki, cd. Właśnie ta publiczność miała okazję jako jedna z pierwszych nabyć nowe płyty. Cieszymy się, że my też już je posiadamy i możemy ich słuchać.
Miło było znów spotkać się i porozmawiać z Ireną Jarocką, Agnieszką, a przy okazji dowiedzieć się o terminie emisji programu " On i Ona", który zapowiadany jest na 6 czerwca.
Pozdrowienia dla wszystkich.

6 maja 2012 17:54 | Archiwum

powrót do przeszłości

1 czerwca 2010 10:48 | Sylwia
Sośnicowice i dla mnie nadszedł ten bliski sercu dzień
Witam Was kochane Irenkowe Ludki !
hmm od czego tu zacząć – najpierw bardzo pragnę podziękować za przekaziki w sobotę – których przyznam szczerze po prostu się nie spodziewałam, więc moja radość była tym większa,. Dziewczyny jesteście takimi magicznymi duszkami tej Irenkowej Rodzinki i potraficie zaskoczyć, a tym samym dać tyle radości …. Dziękuję.
Niedziela to już wyjątkowy dzień, na który czekałam bardzoooo długo (4 miesiące)
Pogoda zapowiadała się nawet całkiem, całkiem – no niestety tylko do południa.
Ale mnie nawet burza, deszcz i ulewa nie przeraziły …..
Do Sośnicowic pojechałam z Mariuszem i jego dziewczyna Marzenką oraz po raz pierwszy z moim młodszym synem Michałem i jego dziewczyną Elą, która bardzo pokochała piosenki Pani Irenki i sama mnie prosiła czy zabiorę ją kiedyś na koncert, więc pojechaliśmy.
Sośnicowice to taka mała miejscowość niedaleko Gliwic – w tym dniu było tam bardzo dużo imprez, gdyż gmina obchodziła swoje święto, a gwiazdą wieczoru była właśnie Irena Jarocka. My trafiliśmy na koncert jakiegoś Zespołu Śląskiego – nawet fajnie śpiewali, lecz ja chciałam po prostu, żeby już sobie poszli – bo przecież przyjechałam tu naładować akumulatory tylko przy piosenkach mojej kochanej gwiazdy.
No i zaczęło się, najpierw bardzo miła zapowiedz naszej gwiazdy przez organizatorów tej imprezy. Pani Irenka jak zawsze pełna wdzięku i elegancji, bardzo serdecznie przywitała publiczność i już pierwsze takty „By cos zostało z tych dni” …. Kto był na koncercie Pani Irenki wie, jak szybko nawiązuję kontakt z publicznością i tak było tym razem. Jej tryskająca niespożyta energia, dowcipy, świetny humor to wszystko sprawiło, że publiczność bawiła się coraz lepiej – powróciły oczywiście wspomnienia i razem z gwiazdą śpiewaliśmy kawiarenki, kocha się raz, wymyśliłam się ……
To była wielka uczta dla ducha, niezwykły wieczór z muzyką, którą kochają całe pokolenia i która nigdy nie przeminie. Owacje oczywiście na stojąco i bisy …… gwiazda wieczoru która tak kocha swoja publiczność, bisowała dwa razy, i znowu serce nabrało szybkich rytmów przy piosence „Ale porte de solle” Wszystko co najpiękniejsze , najszybciej się kończy i tym raz czar, magia prysł …….
No i długa kolejka po autografy, wspólne zdjęcia i nabycie 2 nowych krążków. Płyty powiem krótko – REWELACJA !!!
Dziękuję Pani Irence za dostarczenie nam tylu wspaniałych i niezapomnianych chwil – za to, że jest i nadal nam tak pięknie śpiewa, dziękuję Agusi za jej dobre serduszko Aguś jesteś wielka, dziękuję Basi F za chwilę rozmowy i ciepłe słowa oraz Beatce i Leszkowi z Zabrze za miłą rozmowę. Cała hepii i szczęśliwa wróciłam do domku.
O swoich wrażeniach Ela i Michał postanowili napisać tutaj sami – więc czekamy ….

Pozdrawiam Was najcieplej, niech na twarzy Waszych zawsze gości objaw szczęścia i radości   

6 maja 2012 17:52 | Ewa z Warszawy

Irenka na Podhalu - też 2010 rok...

I też było wtedy ciepło- tak jak teraz...

[podhale24.pl]

6 maja 2012 17:52 | Archiwum

powrót do przeszłości

28 maja 2010 10:15 | Monika
Późną jesienią, wracając z Polą ze szkoły, dowiedziałam się, że istnieje polski odpowiednik przeboju Barbary Streisand „Woman in love”. Nie wiem, czy to wtedy pierwszy raz usłyszałam nazwisko Pani Ireny Jarockiej, ale chyba nie. Przecież musiałam słyszeć je wcześniej! Paulina całą drogę śpiewała mi fragmenty „Motylem jestem”, „Kawiarenki” i innych, jednak ku jej szczeremu zdziwieniu, nie znałam żadnego z tych utworów. W każdym razie w domu, po kilku godzinach słuchania, znałam na pamięć „Gdy serce mówi mi tak”. Zakochałam się w tej piosence. Na tyle, że nie wpadałam na to, by posłuchać innych autorstwa Pani Ireny. A potem była cisza. Oczywiście Pola nie raz opowiadała o swojej „irenkowej rodzince”, piosenkach, listach przebojów, koncertach, pokazywała zdjęcia… Dopiero w kwietniu dostałam link do „Break free”. Magiczna piosenka, wspaniała muzyka, słowa… I znów nie pomyślałam, by „zajrzeć” do innych przebojów Pani Jarockiej;-). Niedługo potem Pola zapytała, czy pojadę z nią na koncert, a ja się zgodziłam:-). Pożyczyła mi książkę „Motylem jestem,…”, którą jako miłośniczka literatury wchłonęłam bardzo szybko. Całą drogę do Mosiny słuchałyśmy piosenek, które po trzech godzinach wymęczyły mnie bardzo – jak na pierwszy raz – co za dużo to niezdrowo;). Na szczęście sam koncert mnie zachwycił. Dopiero słuchając Pani Jarockiej na żywo, całym sercem słuchałam zarówno muzyki, jak i tekstów. Pasja Artystki biła ze sceny tak, że nie można było się nie zachwycać! I jak ciepło zostałam przyjęta przez przyjaciół Pauliny! Czułam się naprawdę dobrze i wspaniale spędziłam jeden z pierwszych dni moich wakacji:) DZIĘKUJĘ!! Tym prostym słowem dziękuję, za całą dobroć i serdeczność, jaką otrzymałam. Widać, że jesteście ze sobą zżyci, a mimo to jesteście również otwarci na nowych ludzi! Ten wyjazd bardzo mnie ubogacił i znalazł swoje miejsce w księdze moich życiowych doświadczeń, jaką będę redagować do końca mojej wycieczki po Ziemi:). Pozdrawiam serdecznie Panią Irenę Jarocką, moją Polę, która podzieliła się ze mną swoim „irenkowym światem”, wszystkich cudownych Fanów jakich miałam przyjemność poznać oraz Was wszystkich! Monika
p.s. Cały tydzień słucham nałogowo „Co mnie w tobie zachwyciło”, „Wymyśliłam cię”, „Motylem jestem”, „Sto lat czekam na twój list”, „Nie wrócą te lata”… Magia, magia , magia…..
Dziękuję za uwagę, przepraszam za długość – i tak skróciłam jak mogłam :D.

6 maja 2012 17:51 | Archiwum

powrót do przeszłości

26 maja 2010 23:28 | Ewa Ś.
Mosina
Podobnie jak Paulinka, ja także czekałam z niecierpliwością na koncert w Mosinie. No i gdy już pragnienie się spełniło stałam pod sceną owładnięta magią piosenek i atmosferą, którą Pani Irena wytwarza na koncertach. Chciałyby się słuchać i … słuchać bez końca.
Obok stał pewien starszy Pan, który wołał co chwilę „Kocham Cię Ireno”. Przy piosence „Motylem jestem” wołał „Oj jesteś”. Pełen zachwytu mówił do zebranych wokół, iż poznał i witał się z Panią Ireną 40 lat temu. :) Podobnie jak i ja był oczarowany, jakby przeniesiony do innego pięknego świata.
Ponieważ mieszkam w okolicach Mosiny znajomi z pracy, którzy także byli na koncercie potwierdzali, iż bardzo im się podobało i że mogłoby trwać … do rana. Wszak sama Pani Irena wspominała, że piosenek w repertuarze ma dużo i może śpiewać długo :).
Pani Ireno serdecznie dziękuję, iż mogłam ponownie zamierać – zgodnie z piosenką – „ze zdziwienia, że bywa tak pięknie można również zamierać nie raz”…

6 maja 2012 17:50 | Archiwum

powrót do przeszłości.

26 maja 2010 00:13 | Paulina
Niesamowita Mosina
Już od dłuższego czasu z niecierpliwością oczekiwałam aż nareszcie nastąpi 23 maj. I kiedy w końcu nadszedł tak bardzo upragniony dzień , od samego rana nie mogłam przestać się cieszyć . Droga przeleciała bardzo miło i muszę przyznać , że szybko. Na miejscu ciągle rozglądałam się tylko , wypatrując znajomych twarzy. I kiedy ujrzałam Bogusię, Panią Basię W, Pana Grzegorza, Panią Ewe ze Śremu ogarnęła mnie niemożliwa do opisania radość. Powitaniom nie było końca. Niedługo później dołączyli Pan Roman i Dawid i wspólnie oczekiwaliśmy na koncert Pani Irenki. Około godziny 19 podeszliśmy pod scenę. Od pierwszych dźwięków ogarnęło mnie całkowite szczęście. W sumie nie byłam na koncercie 9 miesięcy bez jednego tygodnia. I kiedy usłyszałam głos Pani Irenki, stwierdziłam, że nic więcej do szczęścia już nie potrzeba. Z wrażenia nie pamiętam nawet szczególnie kolejności piosenek . Oczywiście nie mogło się obyć bez "Kawiarenek", "Motylka" , "Beatelmani", "Ty i ja wczoraj i dziś"," Bliski sercu dzień", "Nie wrócą te lata" i ukochanego "Wymyśliłam cię" . Publiczność bawiła się wspaniale śpiewając teksty piosenek razem z Panią Irenką a także tańcząc. Z Bogusią pod sceną dałyśmy przysłowiowego czadu , wręcz rozpierała nas energia. I nie wiem jak gardło mojej Irenkowej Mamusi, ale moje miewa się Sylwina nieźle;) Publiczność nie chciała szybko puścić Pani Irenki ze sceny dlatego też na bis Gwiazda zaśpiewała trzy piosenki. Po koncercie oczywiście kolejka po autografy i wspólne zdjęcia. A następnie udaliśmy się na przesympatyczne spotkanie z Panią Irenką w kawiarence. Niestety w takich sytuacjach czas mija nieubłaganie szybko i nim się obejrzeliśmy nadszedł czas pożegnania z Panią Irenką, Agnieszką i Basią F. Lecz nasze rozmowy nie skończyły się tak szybko, bo po opuszczeniu kawiarni długo staliśmy jeszcze przy parkingu. Bardzo trudno było nam się pożegnać. W takie dni chciałoby się , aby czas zatrzymywał się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki . Na całe szczęście pozostaną nam wspomnienia, których nikt nie jest w stanie nam odebrać:) Niezmiernie cieszę się , że podczas tego koncertu była również ze mną moja koleżanka, Monika, ale ona zapewne już niedługo sama napisze tutaj swoje wrażenia:)

Z całego serca dziękuję Pani Irence za wspaniały koncert , atmosferę jaką wytwarza Pani wokół siebie, to jest magia której nie da się opisać. Każdy uśmiech i piosenka to elemencik napełniający serce szczęściem. Agnieszko dziękuję Ci za wszystko co robisz.

Dziękuję każdemu Irenkowemu Ludkowi za wspólnie spędzone chwile. I stwierdzam, że koncert Pani Irenki+ spotkanie z Irenkową rodzinką= akumulatorki naładowane na 200%.

Pozdrowienia zostawiam dla wszystkich odwiedzających tą piękną stronę.

PS. Wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą i jak tutaj teraz iść spać, a rano trzeba wcześnie wstać...hehe;)

6 maja 2012 17:49 | Archiwum

powrót do przeszłości.Tak kiedyś pięknie pisano tutaj w KG

22 maja 2010 23:04 | Joanna z Warszawy
"W piątkowy wieczór Ryki stały się wyspą szczęśliwości"
Pan Burmistrz Ryk, z okazji 20-lecia Rady Miejskiej w Rykach, zaprosił Irenę Jarocką do swojego miasta, aby Jej koncert uświetnił uroczyste, rocznicowe obchody w dniu 22 maja br.
K2centrum wykorzystało okazję przyjazdu do ich miasta, tak znanej i lubianej Gwiazdy i w przeddzień, w swojej siedzibie postanowiła zorganizować otwarty koncert z okazji zbliżającego się 'Dnia Matki".

W Warszawie od kilku dni wiało grozą, z powodu wieści z południa kraju i zbliżającej się do stolicy kulminacyjnej fali powodziowej na Wiśle.Piątek był ciepły i słoneczny.Po przejechaniu mostu Świętokrzyskiego, z którego roztaczał się niecodzienny widok rozlanych wód rzeki, można było chociaż na trochę zapomieć o wszelkich nieszczęściach i fatalnej sytuacji powodzian.
Za czystymi szybami autobusu, rozlegał się widok wykąpanej w majowym deszczu, świeżej zieleni drzew, pół i licznego o tej porze kwiecia.Błękit nieba z białymi obłoczkami podkreślał te sielskie widoki, tak atrakcyjne dla mieszczuchów.
Do Ryk zawiatałam zgodnie z zapowiedzią o godzinie 17-tej. Z planem w garści dotarłam do niezbyt odległego miejsca koncertu, podziwiając po drodze zadbane, przydomowe ogródki.
Dzięki uprzejmości gospodarzy i Agnieszce Menago ( za co pięknie Jej tu jeszcze dziękuję) znalazłam się w miłym lokalu, przygotowanym już na przyjęcie gości. Na przywitanie Ireny musiałam troszkę poczekać, bo udzielała w tym czasie wywiadu. Jej kolacja również musiała poczekać, a więc stygłyśmy równo, ale z różnym skutkiem, bo mnie nie trzeba było podgrzewać.
Spotkanie z Ireną, jak zawsze miłe i miałam okazję przeprosić Ją, że niestety z powodu godziny odjazdu powrotnego autobusu do Warszawy, muszę opuścić salę o określonej godzinie ale obie miałyśmy nadzieję,że uda mi się być do końca Jej występu.
Przed godziną 19-tą, odświętnie ubrani, szczęśliwi posiadacze biletów zaczęli się zjeżdżać na wymarzony koncert. Czekała ich tu nie lada gratka, bo większość osób pierwszy raz miała okazję być na kontercie naszej Idolki.
Na ten recital wybrane zostały same "perełki". Oprócz tych wymienionych we wpisie Pani Kasi B. usłyszeliśmy: "Bliski sercu dzień", "Jeśli kochasz", "Motylem jestem", "Gondolierzy znad Wisły", "Bądź mym Aniołem", "Queen of Hearts". "What a Wonderful World" i moją szczególnie ukochaną i dodającą skrzydeł "Alle porte del sole". Ta ostatnia, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu była mi dedykowana i wszyscy mieli okazję się dowiedzieć, skąd na koncercie znalazła się ta turystka z plecakiem pod krzesłem, wśród tej elegankiej publiczności.
Że koncert był rewelacyjny, publiczność zadowolona i oklaskom nie było końca, to już wiecie z wpisu Pani Kasi. Ja tylko dodam, że publiczność od początku chętnie włączyła się do wspólnego śpiewania z Ireną.
Kilka nagranych piosenek umieszczę na YT a zdjęcia z tego koncertu można już zobaczyć w mojej galerii w NK.
Cieszę się ogromnie, że mimo awarii mojego samochodu, udało mi się być na tym koncercie.To dzięki Irenie i Agnieszce, które zapewniły mnie przed wyjazdem, że uda mi się wejść na koncert bez względu na stan sprzedanych biletów.
Akumulatory naładowane, teraz łatwiej solidaryzować się z powodzianami i mieć nadzieję, że liczba poszkodowanych ludzi nie będzie się zwiększać.
Gorące pozdrowienia dla wspaniałej artystki i uroczego człowieka jakim jest nasza Irena, oraz dla naszej kochanej Agnieszki - Menago, a także dla wszystkich szczęśliwców uczestniczących w koncertach i tych, którzy się na nie dopiero na taki koncert wybierają.
Zostawiam tu chyba już ostatnie konwalie, których duży bukiet dzisiaj dostałam.Niech nam pachną i cieszą do woli.
J.

6 maja 2012 17:09 | Daniela

powrot do przeszlosci

Artur jakby wywołał mnie do tablicy:-)Faktycznie ,malo jest wspomnien.Tyle było tych koncertow,tyle wyjazdow a uczestnicy tych wypraw jakos nie kwapia sie powspominac,dzielic z innymi swoimi przezyciami.
Rozumiem ,moze niektórzy jeszcze nie moga sie przełamac by tu dzielic sie tym co maja w sercu i w pamieci.Ale czy wszyscy z tego samego powodu nic nie piszą?
Ja nie mam za wiele wspomnien majówkowych ale przytoczę te archiwalne z 2009 :.


"Koncert w Różanie
3 maj! Różan,urokliwe mazowieckie miasteczko nad Narwią.(moje rodzinne strony).
Piękna słoneczna pogoda.Rodziny z dziecmi leniwie snują się po różańskim rynku,młodzież,dorośli i bardziej dorosli zbierają się bliżej sceny.
Dochodzi godz 19, prowadzący koncert zapowiada występ Gwiazdy.
Gwiazdy która koncertowała na całym świecie,a dzis wystąpi tu,w niewielkim miasteczku.
Tłum przesuwa się pod scenę i trwa oczekiwanie na koncert.Po kilku min wchodzi w wiosennych kolorach z promiennym uśmiechem nasza oczekiwana Gwiazda.
Rozlegają się gromkie brawa,jeszcze nie tak rzęsiste ale po każdej kolejnej piosence już mocniejsze.
Potem było ogólne śpiewanie,kołysanie i w końcu tańczenie do ''Beatelmaniastory'' i nie tylko.Zaprezentowała nam IJ dwie nowości '' Małe rzeczy'' i ''No To Co'' które zostały bardzo ciepło i żywiołowo przyjęte.
Ale jak to bywa, co dobre to szybko się kończy.
Tak było i tym razem. Dwa x bis!Byłby zapewne i trzeci gdyby nie nadnarwiańskie komary, a gryzły niemilosiernie.
Potem jak zawsze autografy wspólne zdjęcia.A ja podwójnie szczęśliwa bo koncert przepiękny i miałam okazję zamienic kilka słów z naszą muzą.Kilka dosłownie ale akomulatorki podładowane i wspomienia zostały.
Mogłam też zaprosic moją liczną rodzinę na koncert mojej ukochanej Idolki,by mogli sami na zywo przekonac sie kim zafascynowana jestem od lat.Zjechali sie oczywiscie z chęcią w licznym gronie na Różański Rynek by bawić sie i wspolnie spiewac z Ireną Jarocka.
Po koncercie obowiazkowo byly wspolne zdjecia."


A teraz co? Jest maj,przyroda pobudzila sie do zycia ,niby wszystko normalnie,tylko jakos brakuje motywacji:-(
Przykry i jakis smutny ten maj.Zadnych planow (około Irenkowych):-(
Jestem szczesliwa ze choc jeden raz wspolnie z rodziną mogłam sie bawic.Mamy co wspominac przy roznych okazjach,a juz napewno na majowkowych spotkaniach.

6 maja 2012 16:49 |

Superprzebój Opola

Głosujmy na piosenkę Motylem jestem w plebiscycie opolskim. To będzie wyraz naszej wdzięczności za wszystkie piekne chwile, które nam dostarczyła nasza nieodzałowana Irenka. Mobilizujmy sie i nie rezygnujmy. Ta piosenka musi wygrac.
[www.nto.pl]

6 maja 2012 15:20 | Ola z Kielc

pozdrowienia dla pana Michała wszystkich tu zaglądających

Codziennie zaglądam tutaj jak dawniej,lecz nie mam odwagi żeby napisać,dzisiaj odważyłam się i bardzo chcę podziękowac panu Michałowi za Jego mądrości życiowe, które nam przysyła a ja zapisuję je w swoim notesie,często czytam i staram się wykorzystywać je w swoim życiu,wcześniej zapisywałam i zbierałam wszystko o czym wypowiadała się pani Irenka dziękuję bardzo serdecznie za dobre serce i pozytywne myślenie które dodaje mi odwagi i sprawia że życie jest piękne.Życzę miłej niedzieli.

6 maja 2012 12:02 | Hanka Gdansk

Piosenki francuskie

Ja tez mam juz francuskie CD pani Ireny. W Gdansku jest dzis smutno, ciemno, pochmurno, chlodno i deszczowo. Ale jest to piekne CD. Sluchajac, mozna rozmyslac. I (mimo pogody) myslec pozytywnie. Pani Irena miala szczesliwe zycie (tu usmiech do pana Michala:):):)) Pelne milosci i pasji, ktore zrealizowala. Czy mozna chciec czegos wiecej?
Mozna, chcialoby sie powiedziec. Tego, aby wciaz byla z nami. Aby mogla sie cieszyc premiera tego CD. Swietowac pierwsze urodziny wnuka. Ale tyle milosci i takich pasji wiekszosc ludzi nie doswiadcza przez cale, moze dluzsze niz pani Ireny, zycie. I dlatego mysle, ze byla bardzo szczesliwa. Umiala zyc.
Jedna z najpiekniejszych rozmow z pania Irena mozna znalezc na YouTube - [Jestem...], program chyba z 1998r, umieszczony przez Dzidka. Przyklad takiego cudownego zewnetrznego i wewnetrznego piekna.
Pozdrawiam
Hanka

6 maja 2012 00:53 | Marta

c.d

I właśnie zapomniałam się spytać czemu nie mogę oddać głosu w Radiu Atut?

6 maja 2012 00:51 | Marta

Głosowanie.

Drodzy Irenkowcy.
Tak bardzo tęsknie za naszą ukochaną Irenką. Płaczę od kąd umarła co dziennie i nie mogę przestać płakać i myśleć o niej.
W komputerze i telefonie mam jej mnóstwo zdjęć oraz wszystkie piosenki.
Pozdrawiam Was gorąco a szczególnie Pana Michała Panią Monikę i Radleya-Michaela.
Niedługo będę na grobie Naszego Motylka na Powązkach.

5 maja 2012 23:55 | Ewa z Warszawy


5 maja 2012 23:42 | jozek

Motyle w Paryzu

Przed oknem pokoju w hotelu przy rue Lamandé gdzie mieszkala Irena pieknie kwitnie kasztan.
Jak wtedy....
Pada wiosenny deszcz, jest zielono i romantycznie,
pelno zakochanych par z calego swiata i wystawy pelne ................MOTYLI!
Nastala moda na motyle w Paryzu.
Od bardzo skromnych, pamiatkowych do milionowych u najdrozszych jubilerow.
Czy to tylko zbieg okolicznosci?
Kiedys upatrzylem sobie na wystawie pieknego motyla. Chcialem go poslac Irenie ale nie wiedzialem gdzie, nie znalem adresu.
Teraz te motyle dla Ireny widze na wszystkich paryskich wystawach. Usmiechaja sie do mnie. przypominaja.
Dla wiadomosci Michala, w Paryzu 18°C i wiosenne mrzawka
slucham "Motylem jestem", i usmiecham sie do mlodzienczych Irenkowych wspomnien.
Czytam, ze wielkim wydarzeniem w Polsce jest ukazanie sie plyty Ireny po francusku.
Bylem swiadkiem pewnego okresu Ireny w Paryzu , Jej francuskie wersje tutejszych przebojow sa genialne.
jednak dla mnie najcenniejsze, najbardziej wzruszajace sa Jej polskie piosenki i te slucham na okraglo we wszystkich okolicznosciach, wszedzie z jednakowa radoscia. (patriota jak ona???)
posylam Wam paryska wiosne. Kaprysna i piekna, motylkowa.
serdecznosci,
Jozek

5 maja 2012 23:32 | Ewa z Warszawy

do Pana Michała

"Psychologia pozytywna koncentruje się na tym, co sprawie, że życie jest warte życia".
"Każdy może być szczęśliwy, wymaga to trochę pracy"

Dziękuję za link o psychologii pozytywnej.
W Polsce faktycznie mało się o tym mówi.
Na pewno łatwiej jest żyć gdy skupiamy się na tym, co daje szczęście i jest pozytywne.
Tylko czy zawsze jest to możliwe?
Poczytam...

Pozdrawiam;)

5 maja 2012 23:00 |

Do: 5 maja 2012 22:47 | Ewa z Warszawy

"A co daje nam szczęście i zadowolenie w życiu?"

No to pytanie odpowiedzi udziela właśnie psychologia pozytywna. Wydaje mi się mało znana w Polsce. Podstawowe tzw. "cnoty" szczęścia opisane, są we wprowadzeniu:
[Psychologia pozytywna].
Wikipedia ma tylko pozycję po angielsku:
[Positive Psychology]

- ms

5 maja 2012 22:56 | Ewa z Warszawy

do Pana Michała

W Warszawie teraz dokładnie 17 stopni, właśnie sprawdziłam.
W ciągu dnia jest dużo cieplej, ale i tak mniej upalnie niż w poprzednich dniach.
Ogólnie jest pięknie, zielono i kwieciście.
I ptaszki tak pięknie ćwierkają.
Maj to najpiękniejszy miesiąc roku

Pozdrawiam majowo;)

5 maja 2012 22:48 | Michał Sobolewski

Jak jest upalnie w W-wie?

Sprawdziłem aktualne temperatury:

Warszawa        17
Dayton, OH      22 (gdzie jestem)
Lubbock, TX    36

Pozdrawiam majowo, cieplej niż w W-wie,
- ms

5 maja 2012 22:47 | Ewa z Warszawy

Siła pozytywnego myślenia

W kontekście słów Pana Michała widać, jak ta sama rzeczywistość może nabierać innego znaczenia w zależności od własnego spojrzenia i własnej oceny.

To jak widzimy świat zależy w dużej mierze od nas samych.
Dobrze by było, gdybyśmy mogli zawsze i w każdej sytuacji widzieć wszystko pozytywnie.

Szczęście daje sukces... pewnie może dać też inne dobre rzeczy
Tylko najpierw trzeba być szczęśliwym człowiekiem.

A co daje nam szczęście i zadowolenie w życiu?

Pewnie ile osób tyle odpowiedzi, choć są wartości ogólnie ważne jak miłość, rodzina, zdrowie...
Więc żeby szczęście dało sukces to uważam, że najpierw trzeba znaleźć to co da szczęście.
Często można je odnaleźć także w drobiazgach, tych małych rzeczach, które cieszą...

[www.youtube.com]

5 maja 2012 22:33 | Ania D.

Panie Michale

kolejna bardzo mądra i pouczająca treść - dziękuję. W dzisiejszych mass mediach na topie trudno znaleźć coś pożytecznego. Sama wielokrotnie przekonuję się na własnej skórze, że jeśli w życiu brak choćby odrobiny szczęścia to ciężko jest osiągnąć sukces, a często jest to nie możliwe. Czekam na zakupioną płytę, ale niestety bez radości. Nadzieja i optymizm zgasły pamiętnego smutnego dnia. Patrząc na zdjęcie Irenki w tle kg do dziś nie mogę uwierzyć, że tak promiennemu istnieniu został zadany koniec. W pesymistycznym tonie kończę, ale niestety tak się czuję. Pozdrawiam upalnie.
Ania

5 maja 2012 22:28 | Kama

Panie Michale,to dobrze,że przez ostatnie pół roku życia Irena była szczęśliwym człowiekiem.Ta informacja przynosi ulgę.Pozdrawíam z pięknie umajonej Polski.

5 maja 2012 22:13 | Michał Sobolewski

Do: 5 maja 2012 22:01 | Lidka C.

Lidko,

W kontekście mojego wpisu poniżej (5 maja 2012 21:42 | Michał Sobolewski), zamiast:
"Jak smutną wymowę mają dzisiaj te słowa."
powinno być:
Jak pozytywną wymowę mają dzisiaj te słowa.

- ms

5 maja 2012 22:01 | Lidka C.

Przesłania Ireny dla nas

Arturze, utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że nie jestem i jeszcze długo nie będę gotowa na to, by stanąc oko w oko z okrutną rzeczywistością, czyli w miejscu wiecznego spoczynku Ireny... To za trudne dla mnie.

Ireny obecnośc czuję, gdy Jej słucham, gdy na Nią patrzę, ale niestety, już tylko za pośrednictwem ekranu, odtwarzacza, video,.. Przez krótkie chwile udaje mi siebie samą oszukac, że nic się nie stało. I wtedy jest tak pięknie...

Ostatnio wsłuchuję się bardzo uważnie w to, co do nas mówiła i notuję.
W Bydgoszczy na spotkaniu mówiła nie tak dawno:

"Ciągle jesteście ze mną i za to wam dziękuję! Warto życ! Czuję, ze jestem wam potrzebna, bo i wy jesteście mi potrzebni! Co ja bym bez was zrobiła?"

Irenko, a co my mamy teraz zrobic bez Ciebie????

I kolejna mądra myśl naszej Ireny:


" Mam nadzieję, że będziemy ciągle razem, gdzieś tam we wspomnieniach z moją piosenką i w tym wszystkim, co jest dobre w naszym życiu.
Uważam, ze jest to taka dobra energia, która pomaga przeżyc trudne momenty, a więc wracajmy do miłych wspomnień"

Jak smutną wymowę mają dzisiaj te słowa.

5 maja 2012 21:45 | B.L

koszulki z motylem:)

Ewo z Warszawy to jesteś następną osobą z tej KG co ma koszulkę z motylem......może kiedyś wszyscy się ubierzemy w te wyjątkowe koszulki i spotkamy się na Powązkach.

5 maja 2012 21:42 | Michał Sobolewski

Nie sukces daje szczęście, to szczęście daje sukces

Tydzień temu, zanim obudził mnie mój poranny ptaszek, zanotowałem: "Irena: Nie sukces daje szczęście, to szczęście daje sukces". Było to wynikiem przewijających się w półśnie obrazów z naszego wypadku samochodowego w 1976 roku i z naszych ostatnich 6 miesięcy. Do czasu tego wypadku Irena pracowała ciężko i uporczywie. Odniosła bez wątpienia wielki sukces zawodowy jednocześnie wyczerpując się fizycznie i psychicznie. Po tym otwierającym jej oczy wypadku zrozumiała, że "nie sukces daje szczęście". Ostanie pół rok jej życia było szczytem jej szczęścia. Tak, wiem, że może wydawać się Wam to bardzo dziwne. W tym okresie, w jej oczach był tylko odblask szczęścia i miłości. Takiej fali miłości nigdy nie czułem, to było tsunami w ciszy, spokoju, bez reflektorów i oklasków, bez telefonów, komputera i TV. Wiem, że wielu z Was to też odczuwało, również w formie niepokoju o Irenę. Powiedziała mi wtedy, że ma wrażenie jakby stała na moście, że zbliża się czas by przejść na drugą stronę. Wierzyła, że wcześniej czy później będziemy znowu tam razem powtarzając wielokrotnie: "dając-otrzymujemy, przebaczając-zyskujemy przebaczenie, a umierając-rodzimy się by bardziej kochać". W tym czasie gdy jeździliśmy samochodem, zawsze kładła swoją dłoń na mojej i nie zwalniała jej nawet gdy zmieniałem biegi. Nigdzie się jej już nie śpieszyło, gdy ja się śpieszyłem, upominała mnie, że szczęśliwi ludzie czasu nie liczą. Był to taki stan jej szczęścia, kiedy to wykonując jakąś czynność zatracamy się w niej bez reszty i właśnie to ona stanowi sens naszej teraźniejszości, gdzie w tym właśnie momencie czas nie ma żadnego znaczenia.

Nieprawdą jest, że ciężka praca gwarantuje sukces, a sukces daje szczęście. To szczęście daje sukces. Tą tematyką, nauką o szczęściu, zajmuje się psychologia pozytywna. Zajmuje się aspektem dobrego życia oraz wszelkimi czynnikami, które do niego prowadzą, koncentrując się na tym, co sprawia, że życie jest warte życia. Te badania wskazują, że o sukcesie zawodowym tylko 25% decyduje IQ, 75% to optymizm, aktywność, socjalne wsparcie (pisałem wcześniej, że w mojej pracy czuję się jakby wszyscy pracowali po to by mi się lepiej pracowało). To w jakim stopniu jesteśmy szczęśliwi zależy od pracy naszego mózgu. Poczucie szczęścia w 10% jest to kształtowane przez świat zewnętrzny, w 90% przez to jak nasz mózg interpretuje rzeczywistość. Gdy jesteśmy pozytywnie nastawieni-jesteśmy bardziej inteligentni, kreatywni, mamy więcej energii; nasz mózg staje się o 31% bardziej wydajny, znacznie łatwiej uczymy się i osiągamy sukcesy.

Bądźmy najpierw pozytywni, szczęśliwi, a sukcesy z pewnością same się pojawią jak grzyby po deszczu.
Tak z pewnością było też u Ireny.

- ms