Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
5 marca 2012 11:58 | Damian
Nie wiem, jak bylo, glownie zapytalem o te wystepy do roku 1980, tak mi podano, wiec nie wiem. Jesli jest inaczej prosze o weryfikacje.
5 marca 2012 11:51 |
Damianie
Kompletnie przypadkowe i niedokładne zestawienie wystepów IJ na festiwalu opolskim.
Dziwne,że nawet w opolskim radiu nie znają faktów. W latach osiemdziesiątych brakuje kilku wystepów,w 93 i w dwutysięcznych.Poza tym lista wykonywanych piosenke też zupełnie przypadkowa i nie kompletna.
Takie niedokładne informacje należy na poczekaniu uzupełniać.
Dziwne,że nawet w opolskim radiu nie znają faktów. W latach osiemdziesiątych brakuje kilku wystepów,w 93 i w dwutysięcznych.Poza tym lista wykonywanych piosenke też zupełnie przypadkowa i nie kompletna.
Takie niedokładne informacje należy na poczekaniu uzupełniać.
5 marca 2012 11:51 | Leszek i Beatka
Kolejny koncert ...
...poświęcony Irenie Jarockiej odbędzie się w Słupcy.
[www.miasto.slupca.pl]
Efektem dalszych poszukiwań jest poniższy adres, którego chyba jeszcze nie było. Zdjęcia są w dwóch miejscach.
[www.skamer.pl]
[www.miasto.slupca.pl]
Efektem dalszych poszukiwań jest poniższy adres, którego chyba jeszcze nie było. Zdjęcia są w dwóch miejscach.
[www.skamer.pl]
5 marca 2012 11:43 | Damian
Polecam rowniez spisy koncertow i piosenek, ktore staram sie prowadzic na wikipedii. Polecam
5 marca 2012 11:37 | Damian
Dzwonilem dzisiaj do Radia Opole i mam informacje na temat koncertow opolskich Ireny:
Wiec tak
1965 - Koncert ''Popoludniowy relaks'' - Samotna sosna
1966 - Przeboje sezonu - Piosenka o francuskiej piosence
1967 - Premiery - Szumi wiatr
1968 - Spiewamy i tanczymy - Zegar pieknego dnia
1968 - Przeboje sezonu - Gondolierzy znad Wisly
1973 - Premiery - Spiewam pod golym niebem
1975 - Mikrofon i Ekran - Motylem jestem
1976 - Jubileusz PN - Slowo jedyne ty, Kawiarenki
1979 - Plebiscyt Studia Gama - Piosenka spod welonu
1989 - Gwiazdy i piosenki - Oczarowani zyciem
Wiec w 1974 i 1977 Irena nie wystapila, a w 1975 spiewala Motyle jestem
Dodatkowo na youtube pojawil sie wystep Ireny z 1978 z Baden Baden z piosenka Unser Zelt aus Stroh!!!!
Wiec tak
1965 - Koncert ''Popoludniowy relaks'' - Samotna sosna
1966 - Przeboje sezonu - Piosenka o francuskiej piosence
1967 - Premiery - Szumi wiatr
1968 - Spiewamy i tanczymy - Zegar pieknego dnia
1968 - Przeboje sezonu - Gondolierzy znad Wisly
1973 - Premiery - Spiewam pod golym niebem
1975 - Mikrofon i Ekran - Motylem jestem
1976 - Jubileusz PN - Slowo jedyne ty, Kawiarenki
1979 - Plebiscyt Studia Gama - Piosenka spod welonu
1989 - Gwiazdy i piosenki - Oczarowani zyciem
Wiec w 1974 i 1977 Irena nie wystapila, a w 1975 spiewala Motyle jestem
Dodatkowo na youtube pojawil sie wystep Ireny z 1978 z Baden Baden z piosenka Unser Zelt aus Stroh!!!!
5 marca 2012 11:20 | zagadka
Na dobry początek tygodnia.
Autor tego teledysku umieścił wśród pięknych zdjęć I.Jarockiej,wiele innych fotografii w tym jedną,która trafiła chyba pomyłkowo.
Któta to?
[www.youtube.com]
Któta to?
[www.youtube.com]
5 marca 2012 10:38 | Czesława
Do Anny Tomaszewskiej
Pani Aniu, bardzo serdecznie dziękuję za kasetę "Mój wielki sen" i Pani dobre serduszko. Jestem bardzo wdzięczna.
Bardzo ciepło pozdrawiam z Lwówka Śląskiego
Bardzo ciepło pozdrawiam z Lwówka Śląskiego
5 marca 2012 10:16 | NieznajomaZnajoma
Msza gregoriańska w kościele w Bliznem
W niedzielę 4 marca 2012 roku o godz 9:00 w kościele w Bliznem została odprawiona msza św. gregoriańska za śp. Irenę Jarocką.
Parafia Objawienia Pańskiego jest młodą parafią. Została erygowana dekretem Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego Józefa Kardynała Glempa, Prymasa Polski z dnia 6 sierpnia 1998 roku, który wszedł w życie w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Polski, dnia 26 sierpnia 1998 roku.
19 lutego 2001 roku rozpoczęły się prace przy budowie nowego, murowanego, większego kościoła. Od 2011 roku kościół ma już elewację zewnętrzną i wszystkie instalacje.
Msze święte odprawiane są wciąż w tymczasowej, niewielkiej kaplicy przywiezionej z parafii Świętej Siostry Faustyny na Bródnie.
O godz 9:00 zgromadzeni (bardzo licznie) wierni usłyszeli, że msza, w której będą uczestniczyć, odprawiana jest za zmarłą Irenę Jarocką oraz za jeszcze inną zmarłą osobę. Dlatego też mszę odprawiało dwóch księży - ksiądz proboszcz Marian Rowicki i ksiądz Stanisław Warzeszak.
W kazaniu ksiądz Stanisław rozważał między innymi słowa:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Jezus Chrystus, który poniósł za nas śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Na końcu kilka zdań ksiądz poświęcił Naszej Irenie. Zauważyłam małe poruszenie wśród zgromadzonych wiernych na słowa - “Irena Jarocka była naszą parafianką”.
Ta parafia teraz jest też moją parafią.
Księdzu Stanisławowi serdeczne Bóg zapłać za wpis w KG o mszach za duszę Ireny, bo ani w ogłoszeniach parafialnych, ani na tablicy ogłoszeń nie ma o tym informacji.
Czy to ksiądz jest Krajowym Duszpasterzem Służby Zdrowia?
Pozdrawiam Pana Michała
Parafia Objawienia Pańskiego jest młodą parafią. Została erygowana dekretem Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego Józefa Kardynała Glempa, Prymasa Polski z dnia 6 sierpnia 1998 roku, który wszedł w życie w uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Polski, dnia 26 sierpnia 1998 roku.
19 lutego 2001 roku rozpoczęły się prace przy budowie nowego, murowanego, większego kościoła. Od 2011 roku kościół ma już elewację zewnętrzną i wszystkie instalacje.
Msze święte odprawiane są wciąż w tymczasowej, niewielkiej kaplicy przywiezionej z parafii Świętej Siostry Faustyny na Bródnie.
O godz 9:00 zgromadzeni (bardzo licznie) wierni usłyszeli, że msza, w której będą uczestniczyć, odprawiana jest za zmarłą Irenę Jarocką oraz za jeszcze inną zmarłą osobę. Dlatego też mszę odprawiało dwóch księży - ksiądz proboszcz Marian Rowicki i ksiądz Stanisław Warzeszak.
W kazaniu ksiądz Stanisław rozważał między innymi słowa:
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Jezus Chrystus, który poniósł za nas śmierć, co więcej - zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?
Na końcu kilka zdań ksiądz poświęcił Naszej Irenie. Zauważyłam małe poruszenie wśród zgromadzonych wiernych na słowa - “Irena Jarocka była naszą parafianką”.
Ta parafia teraz jest też moją parafią.
Księdzu Stanisławowi serdeczne Bóg zapłać za wpis w KG o mszach za duszę Ireny, bo ani w ogłoszeniach parafialnych, ani na tablicy ogłoszeń nie ma o tym informacji.
Czy to ksiądz jest Krajowym Duszpasterzem Służby Zdrowia?
Pozdrawiam Pana Michała
5 marca 2012 08:04 | Mariola z Bydgoszczy
Do wszystkich Dzień dobry w nowym tygodniu:)
Nie było mnie kilka dni w Irenkowej kawiarence,co nie oznacza,że nie myślałam o wszystkich osobach,które wirtualnie dane mi jest poznawać.Można nawet powiedzieć,że na swój sposób tęskniłam za tym miejscem.
Piosenki Pani Irenki też były ze mną, bo nawet jak nie słucham akurat czegoś z płyty to Jej piosenki w sercu mi "grają" i co - rusz nucę jedną z nich.O Panu Michale Sobolewskim i pani Monice też myślałam, bo mały Radley za pięć dni 10 miesięcy skończy i na pewno wiele radości oraz wzruszeń dostarcza...miała tego doświadczać również jako Babcie -nasza Irenka...
cóż Bóg chciał inaczej,żeby z "Niebieskich Połonin" nad Nim czuwała...co na pewno czyni.
Dziadkowi Radleya i Jego Rodzicom wszystkiego co najlepsze życzę i niech się maluszek dalej zdrowo chowa:)
Miło było poczytać wszystkie wpisy,każdy inny,ale wszystkie ciekawe,osobiste i pokazujące ludzkie emocje...no i co najważniejsze,każdy w inny sposób,ale z serca pozwala zachować jak najwięcej w ludzkiej pamięci z życia Pani Irenki.
Danusi dziękuję za powiadomienie o Mszy Świętej w Bydgoszczy,na pewno będę.Wystawę też chętnie obejrzę i pewnie nie będę sama, bo wokół mnie sporo osób,które uwielbiały zarówno Pania Irenę jak i Jej piosenki.
Wszystkim spokojnego i łaskawego w dobre wydarzenia tygodnia życzę i pozdrawiam z promykiem Słońca...w Bydgoszczy świeci ono pięknie:)
Miłego poniedziałku i do usłyszenia przy kawiarnianym stoliku.
Piosenki Pani Irenki też były ze mną, bo nawet jak nie słucham akurat czegoś z płyty to Jej piosenki w sercu mi "grają" i co - rusz nucę jedną z nich.O Panu Michale Sobolewskim i pani Monice też myślałam, bo mały Radley za pięć dni 10 miesięcy skończy i na pewno wiele radości oraz wzruszeń dostarcza...miała tego doświadczać również jako Babcie -nasza Irenka...
cóż Bóg chciał inaczej,żeby z "Niebieskich Połonin" nad Nim czuwała...co na pewno czyni.
Dziadkowi Radleya i Jego Rodzicom wszystkiego co najlepsze życzę i niech się maluszek dalej zdrowo chowa:)
Miło było poczytać wszystkie wpisy,każdy inny,ale wszystkie ciekawe,osobiste i pokazujące ludzkie emocje...no i co najważniejsze,każdy w inny sposób,ale z serca pozwala zachować jak najwięcej w ludzkiej pamięci z życia Pani Irenki.
Danusi dziękuję za powiadomienie o Mszy Świętej w Bydgoszczy,na pewno będę.Wystawę też chętnie obejrzę i pewnie nie będę sama, bo wokół mnie sporo osób,które uwielbiały zarówno Pania Irenę jak i Jej piosenki.
Wszystkim spokojnego i łaskawego w dobre wydarzenia tygodnia życzę i pozdrawiam z promykiem Słońca...w Bydgoszczy świeci ono pięknie:)
Miłego poniedziałku i do usłyszenia przy kawiarnianym stoliku.
5 marca 2012 07:18 | krystyna
Artur dobrze napisałeś , tak jesteś specyficznym fanem , jakimś zadumanym w sobie .
Wszyscy cierpimy po swojemu po odejściu p. Ireny
Szelmo z Opola ,brawo ! napisałeś to czego ja nie miałam odwagi napisać po przeczytaniu wpisów Artura .
Jestem dobrej myśli w sprawie twojej choroby, nie załamuj się ,jesteś młody , masz syna , żonę .Dbaj o siebie .
Pozdrawiam cieplutko wszystkich pogrążonych w smutku po odejściu P.Ireny. - Krystyna
Z moich przeczuć - Irena Jarocka [www.youtube.com]
Wszyscy cierpimy po swojemu po odejściu p. Ireny
Szelmo z Opola ,brawo ! napisałeś to czego ja nie miałam odwagi napisać po przeczytaniu wpisów Artura .
Jestem dobrej myśli w sprawie twojej choroby, nie załamuj się ,jesteś młody , masz syna , żonę .Dbaj o siebie .
Pozdrawiam cieplutko wszystkich pogrążonych w smutku po odejściu P.Ireny. - Krystyna
Z moich przeczuć - Irena Jarocka [www.youtube.com]
5 marca 2012 02:46 | Artur(ARTUR)
też nie mogę spać...więc pracuje i zaglądam przy okazji do "kawiarenki"
Szelmo (Opole) w niczym mnie nie uraziłeś.Dobrze,że jesteś ,dobrze że piszesz,że współtworzysz tę KG. Moje obawy są po to abyście Wy je rozwiewali :)
Mam wiele obaw,ale na pewno nie zrezygnuję z bywania tutaj.Nie ukrywam,że brakuje mi tu wiekszej obecności "starych" bywalców,ale niech nikt nie myśli,że nie cieszy mnie fakt,że tylu nowych bywalców odnalazło się w tej Irenkowej Kawiarence...bardzo mnie to cieszy i pewnie nie jestem w tym odczuciu odosobniony.
PS...
Jestem specyficznym fanem...bo oprócz płyt i bardzo wybiórczych nagarań i materiałów nie mam nic.Nigdy nie zbiearałem i nie polowałem na wszystko co związane z Ireną.
Jednak sama świadomośc tego,że jest tak wielu fanów,którzy mają dosłownie wszystko ,a może i więcej co dotyczy kariery naszej Irenki sprawia,że pozwalam sobie czasem na prośbę o coś czy sugestię jakąś....a nie żądanie czy polecenie jak sugeruje mi ktoś.
Nie uważam za celowe aby gdy chciałbym czegoś posłuchac czego nie mam lub obejrzec co przeoczyłem...musiał od razu śmigać do archiwów radia czy telewizji...skoro to wszystko mają fani.
Jeśli to kogoś dziwi,że można o cos prosić...i do tego dostać to w ramach fańskiej przysługi...no to ja w takich sytuacjach czyjegoś zdziwienia czy wręcz pretensji staję się taki malutki jak naparstek i nie wiem zupełnie co odpowiedzieć aby nie zburzyć miłego nastroju tej "Kawiarenki".Oczywiście mógłbym odpowiedzieć bardzo konkretnie i na temat,ale obiecałem sobie na pamięć Ireny,że będę bardzo powściągliwy w swoich ocenach czy kontrargumentacjach goszcząc tutaj po 21 stycznia.
[www.youtube.com]
Dobranoc...i udanego startu w nowy tydzień.Kolejny tydzień bez Irenki,ale w tej "Kawiarence" w jakimś sensie Ona jest.
Mam wiele obaw,ale na pewno nie zrezygnuję z bywania tutaj.Nie ukrywam,że brakuje mi tu wiekszej obecności "starych" bywalców,ale niech nikt nie myśli,że nie cieszy mnie fakt,że tylu nowych bywalców odnalazło się w tej Irenkowej Kawiarence...bardzo mnie to cieszy i pewnie nie jestem w tym odczuciu odosobniony.
PS...
Jestem specyficznym fanem...bo oprócz płyt i bardzo wybiórczych nagarań i materiałów nie mam nic.Nigdy nie zbiearałem i nie polowałem na wszystko co związane z Ireną.
Jednak sama świadomośc tego,że jest tak wielu fanów,którzy mają dosłownie wszystko ,a może i więcej co dotyczy kariery naszej Irenki sprawia,że pozwalam sobie czasem na prośbę o coś czy sugestię jakąś....a nie żądanie czy polecenie jak sugeruje mi ktoś.
Nie uważam za celowe aby gdy chciałbym czegoś posłuchac czego nie mam lub obejrzec co przeoczyłem...musiał od razu śmigać do archiwów radia czy telewizji...skoro to wszystko mają fani.
Jeśli to kogoś dziwi,że można o cos prosić...i do tego dostać to w ramach fańskiej przysługi...no to ja w takich sytuacjach czyjegoś zdziwienia czy wręcz pretensji staję się taki malutki jak naparstek i nie wiem zupełnie co odpowiedzieć aby nie zburzyć miłego nastroju tej "Kawiarenki".Oczywiście mógłbym odpowiedzieć bardzo konkretnie i na temat,ale obiecałem sobie na pamięć Ireny,że będę bardzo powściągliwy w swoich ocenach czy kontrargumentacjach goszcząc tutaj po 21 stycznia.
[www.youtube.com]
Dobranoc...i udanego startu w nowy tydzień.Kolejny tydzień bez Irenki,ale w tej "Kawiarence" w jakimś sensie Ona jest.
5 marca 2012 01:32 | Szelma Opole
Do Artura i Wszystkich....
Zacznę od tego że mam wodę zamiast mózgu, czytając wpisy które zagrzewają do odkrywania Pani Irenki, a potem czytając wpisy np Artura który skazuje to wszystko na niepowodzenie. Arturze trzeba wierzyć że to wszystko ma sens, nie zniechęcaj ludzi którzy tu wchodzą i chcą coś od siebie napisać ( ja nie mówie że straszysz czy potępiasz np) ale ja czytając Twój wpis, bodajże z soboty o tym że wątpisz, sam zacząłem się zastanawiać czy jest sens, tu przychodzić, i pisać. Tym bardziej że ja nie mam żadnych osobistych wspomnień z Panią Ireną. A przecież chcesz by pamięć o Niej przetrwała, wszyscy chcemy. Wiem że nie umiesz entuzjastycznie do wszystkiego w tej chwili podchodzić, rozumiem, żal , smutek ból. Ja tez to czuje w tej chwili, choć pewnie mój żal nie może sie równać z Twoim. Nie można mierzyć wartości fana poprzez to ile ma płyt, autografów, na ilu koncertach był, czy pił kawę z Panią Ireną, czy nie. Bo ja np nie byłem na żadnym Jej koncercie, nie byłem na odsłonięciu gwiazdy w Opolu, nie rozmawiałem z Nią, nie mam wszystkich Jej płyt, i nie mam żadnego autografu. Ale nie czuje sie przez to gorszy, zawsze uwielbiałem słuchać piosenek Pani Ireny, i towarzyszyły mi, w ważnych wydarzeniach. Motylem Jestem zawsze bedzie mi sie kojarzyło z narodzinami mojego syna, akurat byłem w pracy, puściłem płytę, zaczęła sie piosenka , i minute po tym fakcie odebrałem telefon z informacją że mam syna, radość niesamowita. 21 stycznia gdy sie dowiedziałem co sie stało, rozbeczałem sie jak małe dziecko, chociaż mam już prawie 40 lat na karku, i pomyślałem sobie że to są niesamowite jaja, jakiś żart... Mówili że przegrała walkę z chorobą. Słysząc to nasuwało mi się jedno na myśl. Tylko zastanawiałem się jak to możliwe, bo ja sam walczę z tą przeklętą chorobą już 8 lat. Dlatego nie umiałem tego sobie poskładać w całośc. Doznałem wtedy szoku, który trwa do dziś. Wczoraj byłem na Powązkach, chciałem oddać Pani Irenie hołd, chciałem coś dać od siebie. I dałem, przykro mi że w takich okolicznościach. Nigdy nie przypuszczałem że taka osoba odejdzie tak szybko, dlatego zawsze odkładałem to wszystko na później. Nie masz Arturze doczynienia z trzynastolatkami , którzy zmieniają obiekty swoich westchnień kilka razy w roku, a dobrego artyste postrzegają tylko i wyłacznie przez to czy przy takowej muzie można się pokiwać. Ludzie którzy tu są , są dorosli i inaczej postzregają to wszystko, inaczej odbierają muzykę, słowa. Przede wszystkim słowa, z których czesto ktoś wynosi coś dobrego dla siebie. Ja gdy się tu wpisywałem po raz pierwszy, nie przypuszczałem że wpiszę sie kolejny raz, ale dzięki Wam , to się zmieniło. To wszystko o czym piszecie, to jest kopalnia skarbów, perełki, które ukazują Panią Irenę w innym świetle, taki zwykly szary czlowiek jak ja, zaczyna widziec że to nie tylko był artysta, ale przede wszystkim Anioł. Przekochana ciepła osoba. I dzięki takim wpisom jak Wasze jestem tu z Wami, i zostanę. Może nie wiele mogę dać od siebie, ale to wszystko o czym Wy tu piszecie mogę przekać dalej, i tym sposobem, znajdzie się ktoś kto zawsze bedzie pamietał o Pani Irenie, i to jest najwazniejsze. Nie dopuśćmy do tego , żeby to wszystko co robiliscie wspolnie, zostało sprowadzone do krótkiej notki w wikipedii. Arturze, trochę wiecej wiary w ludzi, nawet nie wiesz ilu osobom zalezy by to wszystko tutaj funkcjonowało. Przepraszam jesli jest bez ładu i składu, ale nie śpie od dwóch dni, więc wybaczcie. I przepraszam Arturze jesli w jakis sposób Cie uraziłem tym wpisem, nie miałem takiego zamiaru. Pozdrawiam Was wszystkich ciepło
5 marca 2012 01:23 | Jarek z Wrocławia
Do: Maćka z Kolonii
Witam Maćku,
Dziękuję za zdjęcia ze spotkania z Ireną w 1989r. Czekałem 23 lata. Teraz wracają wspomnienia te które gdzieś tam w podświadomości spały. Skanuję do komputera. Trochę kadruję. Trochę czyszczę z analogowego brudu. I choć myślałem, że jestem twardzielem to podświadomość ciągle wyje. Irena jak zwykle piękna. Monika bezpiecznie zawieszona na szyji Ireny. To zdjęcie, które Tobie wysłałem jednak było z 1988r. Pamiętam dobrze, że Irena miała wtedy swój "Recital" w WDK przy ul.Mazowieckiej i zaraz jechaliśmy do Teatru Polskiego. Tam Irena miała zaśpiewać dwa utwory. Był to taki koncert składak. Pamietam, że Irena nawet sie nie przebierała. Założyła czarny sweter na złotą sukienkę i w makijażu wampa wsiadła razem z nami do samochodu. W trakcie jazdy dowiedzieliśmy się, że zaraz po zaśpiewaniu dwóch utworów Irena wraca do Warszawy. Z rozmowy wynikało, że jakiś Heniu zabierze Irenę i Monikę. Nie dopytywaliśmy się kto to jest. Zawsze gdzieś mieśliśmy granicę której nie przekraczaliśmy. W samochodzie sympatyczna rozmowa. Dojechaliśmy na ul. Bogusławskiego gdzie było wejście dla artystów. Wysiedliśmy z samochodu. Irena miała trzy torby róznej wielkości. Wziąłem torby, jedna zawieszona na prawym ramieniu, druga pod lewą pachą i trzecia w lewej dłoni. Wesoło zażartowałem, że na co mi przyszło, nosić za "melancholijnym wampirkiem" torby. Irena śmiejąc sie odpowiedziała, że "Jarku jeszcze wszystko przed tobą". Odpowiedziałem, że dziękuję za taką przyszłość "bagażowego". Śmiejąc się wchodziliśmy do Teatru Polskiego. - Ja, lubiłem ten kontrast który Irena zaprezentowała. Filigranowa, melancholijna kobieta w design WAMPA. - Pierwsze były Irena i Monika, za Malwina z kwiatami które Irena dostała po swoim koncercie i ja obłożony torbami. Wchodząc po schodkach, na wprost było wejście na scenę teatru gdzie grupa Vox przygotowywała się do występu. Panowie widząc nas znieruchomieli przestali ćwiczyć i patrzyli sie na nas. Lekkim skinieniem głowy przywitali sie z Ireną. Z garderoby wyszła pani Sośnicka która po Vox'ach miała występ. Też ze zdziwieniem przyglądała sie. Irena przywitała się z "Dzidką", wtedy dowiedzieliśmy się jak znajomi nazywają panią Zdzisławę. Podążając za Ireną i Moniką weszliśmy do garderoby Ireny. Tam zostawiliśmy, ja torby, Malwina kwiaty. Irena poprosiła organizatora koncertu aby nam znalazł miejsce na widowni. Żegnając się z Ireną zapewnialiśmy, że jesteśmy i będziemy. Do następnego.....
Maćku, przepraszam ale twój mail chyba jest nieczynny. Wszystkie moje wysłane do ciebie wracają. W tym tygodniu wysyłam dla ciebie przesyłkę z piosenkami i programami Ireny.
Ależ natłok wspomnień.
Pozdrawiam
Jarek z Wrocławia
Dziękuję za zdjęcia ze spotkania z Ireną w 1989r. Czekałem 23 lata. Teraz wracają wspomnienia te które gdzieś tam w podświadomości spały. Skanuję do komputera. Trochę kadruję. Trochę czyszczę z analogowego brudu. I choć myślałem, że jestem twardzielem to podświadomość ciągle wyje. Irena jak zwykle piękna. Monika bezpiecznie zawieszona na szyji Ireny. To zdjęcie, które Tobie wysłałem jednak było z 1988r. Pamiętam dobrze, że Irena miała wtedy swój "Recital" w WDK przy ul.Mazowieckiej i zaraz jechaliśmy do Teatru Polskiego. Tam Irena miała zaśpiewać dwa utwory. Był to taki koncert składak. Pamietam, że Irena nawet sie nie przebierała. Założyła czarny sweter na złotą sukienkę i w makijażu wampa wsiadła razem z nami do samochodu. W trakcie jazdy dowiedzieliśmy się, że zaraz po zaśpiewaniu dwóch utworów Irena wraca do Warszawy. Z rozmowy wynikało, że jakiś Heniu zabierze Irenę i Monikę. Nie dopytywaliśmy się kto to jest. Zawsze gdzieś mieśliśmy granicę której nie przekraczaliśmy. W samochodzie sympatyczna rozmowa. Dojechaliśmy na ul. Bogusławskiego gdzie było wejście dla artystów. Wysiedliśmy z samochodu. Irena miała trzy torby róznej wielkości. Wziąłem torby, jedna zawieszona na prawym ramieniu, druga pod lewą pachą i trzecia w lewej dłoni. Wesoło zażartowałem, że na co mi przyszło, nosić za "melancholijnym wampirkiem" torby. Irena śmiejąc sie odpowiedziała, że "Jarku jeszcze wszystko przed tobą". Odpowiedziałem, że dziękuję za taką przyszłość "bagażowego". Śmiejąc się wchodziliśmy do Teatru Polskiego. - Ja, lubiłem ten kontrast który Irena zaprezentowała. Filigranowa, melancholijna kobieta w design WAMPA. - Pierwsze były Irena i Monika, za Malwina z kwiatami które Irena dostała po swoim koncercie i ja obłożony torbami. Wchodząc po schodkach, na wprost było wejście na scenę teatru gdzie grupa Vox przygotowywała się do występu. Panowie widząc nas znieruchomieli przestali ćwiczyć i patrzyli sie na nas. Lekkim skinieniem głowy przywitali sie z Ireną. Z garderoby wyszła pani Sośnicka która po Vox'ach miała występ. Też ze zdziwieniem przyglądała sie. Irena przywitała się z "Dzidką", wtedy dowiedzieliśmy się jak znajomi nazywają panią Zdzisławę. Podążając za Ireną i Moniką weszliśmy do garderoby Ireny. Tam zostawiliśmy, ja torby, Malwina kwiaty. Irena poprosiła organizatora koncertu aby nam znalazł miejsce na widowni. Żegnając się z Ireną zapewnialiśmy, że jesteśmy i będziemy. Do następnego.....
Maćku, przepraszam ale twój mail chyba jest nieczynny. Wszystkie moje wysłane do ciebie wracają. W tym tygodniu wysyłam dla ciebie przesyłkę z piosenkami i programami Ireny.
Ależ natłok wspomnień.
Pozdrawiam
Jarek z Wrocławia
5 marca 2012 00:58 | Ewa -Lublin
do P.Ani Tomaszewskiej
Serdecznie dziękuję za kasetę "Mój wielki sen" !!!
Moje wielkie marzenie spełniło się!!! Jestem bardzo wdzięczna.
Pozdrawiam, Ewa z Lublina
4 marca 2012 23:22 | Puella555
Marzenia Ireny Jarockiej
Po ostatnich informacjach związanych z wydaniem piosenek francuskich oraz przygotowaniach do powstania filmu zastanawiałam się, co jeszcze mogłoby się wydarzyć, a o czym marzyła Pani Irena.
We wspomnieniach Wojciecha Maślanki [www.polskieradionyc.com]
pojawia się temat kolejnej płyty - ciekawa jestem, czy i ona jest w sferze zamysłów - taka muzyka miałaby szansę trafić do pewnego grona odbiorców (choć może nie do wszystkich):
'Marzyła i te marzenia spełniała… marzyła by po powrocie do Polski wydać nowy album i wydała przepiękną płytę ‘Małe rzeczy’ nagraną z młodymi muzykami. Niestety nie wszystkie muzyczne marzenia udało się Jej zrealizować. Chciała w tym roku wydać kolejny album. Myślała również o płycie stworzonej przez znanych polskich DJ-ów i producentów muzycznych, płycie z klubowymi remiksami Jej największych przebojów. Wiem, że nawet odbyła w tej sprawie pierwsze rozmowy. Niestety, nie udało się tego zrealizować za Jej życia, ale wierzę, że to wydawnictwo kiedyś się pojawi.'
I jeszcze w ramach wspomnień (może już było) w Serwisie Głosu Koszalińskiego 'Wspominamy wizytę Ireny Jarockiej w Koszalinie w styczniu 2010 roku' [www.gk24.pl] w którym jest zamieszczone video
[www.youtube.com]#!
We wspomnieniach Wojciecha Maślanki [www.polskieradionyc.com]
pojawia się temat kolejnej płyty - ciekawa jestem, czy i ona jest w sferze zamysłów - taka muzyka miałaby szansę trafić do pewnego grona odbiorców (choć może nie do wszystkich):
'Marzyła i te marzenia spełniała… marzyła by po powrocie do Polski wydać nowy album i wydała przepiękną płytę ‘Małe rzeczy’ nagraną z młodymi muzykami. Niestety nie wszystkie muzyczne marzenia udało się Jej zrealizować. Chciała w tym roku wydać kolejny album. Myślała również o płycie stworzonej przez znanych polskich DJ-ów i producentów muzycznych, płycie z klubowymi remiksami Jej największych przebojów. Wiem, że nawet odbyła w tej sprawie pierwsze rozmowy. Niestety, nie udało się tego zrealizować za Jej życia, ale wierzę, że to wydawnictwo kiedyś się pojawi.'
I jeszcze w ramach wspomnień (może już było) w Serwisie Głosu Koszalińskiego 'Wspominamy wizytę Ireny Jarockiej w Koszalinie w styczniu 2010 roku' [www.gk24.pl] w którym jest zamieszczone video
[www.youtube.com]#!
4 marca 2012 21:26 | Artur(ARTUR)
daty nagrań...
Inna Ania pytała tutaj kiedy pochodzi nagranie piosenki "Masz tylko mnie"...Wg moich obliczeń wynika ,że to był rok 2006?
Pewności nie mam :)
Do anonima poniżej...
Kolego nie martw się moje słowa skierowane do Maćka z Freiburga są już tylko podziękowaniami...bo On już to zrobił....za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.
A innym jestem bardzo wdzięczny,że podzielili się ze mną koncertem z Wrześni..
Widzisz jakoś tak jest ,że ludzie są uczynni sami z siebie.
A z tego co wiem Dzidek też szykuje niespodziankę...więc jest OK.
Odpowiedziałbym pełniej gdybym wiedział komu...a tak ograniczę się do takiego skrótu OK?
Pewności nie mam :)
Do anonima poniżej...
Kolego nie martw się moje słowa skierowane do Maćka z Freiburga są już tylko podziękowaniami...bo On już to zrobił....za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.
A innym jestem bardzo wdzięczny,że podzielili się ze mną koncertem z Wrześni..
Widzisz jakoś tak jest ,że ludzie są uczynni sami z siebie.
A z tego co wiem Dzidek też szykuje niespodziankę...więc jest OK.
Odpowiedziałbym pełniej gdybym wiedział komu...a tak ograniczę się do takiego skrótu OK?
4 marca 2012 21:14 |
Zrob to sam
Artur!
Moze zamiast
("Kto ma pełny zapis recitalu Ireny na festiwalu im Anny Jantar we Wrześni?,Ko ma dobrej jakości nagranie piosenki "Konie mkną"?.Dzidek zgodził się wstępnie,tak sądze :),że zajmie się sprawą graficzną,ale musi mieć na czym pracować.Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)".
Zamiast zadac i wymagac od innych moze sam ruszysz...i zdobedziesz z Polskiego Radia i Telewizji Polskiej dla nas jakies skarby a potem z wielka przyjemnocia sie z nami nimi podzielisz!!!
Moze zamiast
("Kto ma pełny zapis recitalu Ireny na festiwalu im Anny Jantar we Wrześni?,Ko ma dobrej jakości nagranie piosenki "Konie mkną"?.Dzidek zgodził się wstępnie,tak sądze :),że zajmie się sprawą graficzną,ale musi mieć na czym pracować.Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)".
Zamiast zadac i wymagac od innych moze sam ruszysz...i zdobedziesz z Polskiego Radia i Telewizji Polskiej dla nas jakies skarby a potem z wielka przyjemnocia sie z nami nimi podzielisz!!!
4 marca 2012 21:11 | Artur(ARTUR)
Do Ani Tomaszewskiej...
Nie znoszę wchodzić w rolę adwokata kogokolwiek bo to ani wdzięczne ,ani często potrzebne...szczególnie jak chce się wstawiać za kogoś kto doskonale sam sobie poradziłby z tym...ale jakoś nie mogę zgodzić się z Twoją Aniu interpretacją sformułowania Juergena.
Rzeczywiście gdy się bierze każde słowo dosłownie,każde zdanie w oderwaniu od całości tego co pisał tu przez lata całe Juergen to można dojść do fałszywych wniosków.
A przecież każdy stały bywaleć tej KG wie,że On jak mało kto dbał zawsze o "życie" tego miejsca i ostanią rzeczą jaką można byłoby mu zarzucić jest chęc podziałów czy ograniczanie komukolwiek prawa do włąsneych wpisów ,wspomnień czy opinni.
On lata całe mieszka w Niemczech i operuje pół na pół powiedzonkami,które w potocznej mowie znaczą nie zawsze to samo po obu stronach granicy i tyle.
Twoje wpisy Aniu są bardzo cenne dla wszystkich bo przekazujesz w nich tyle nowych informacji o Irence,których większość z nas nie zna.
Ja tak po cichu czekam też jak inne osoby ,które podobnie jak Ty były tak blisko Ireny w różnych okresach Jej kariery...zaczną dzielić się tutaj ze wszystkimi swoimi wspomnieniami.
Przecież takich osób jest całkiem sporo...Zatem całkiem sporo osób było w "zasięgu kolan" Irenki a tłumacząc to na nasze, "w najbliższym otoczeniu" naszej Gwiazdy.
Wszyscy mają swoje wspomnienia a przykład ANNY z wczesnorannego wpisu pokazuje jak wiele mają tych wspomnień,nawet gdy nie mieli okazji nigdy nie spotkać Irenki na żywo.
Piszcie wszyscy co Wam w duszy gra na temat Irenki!
NIKT tu nikomu nie stawia żadnych warunków!
Zatem Aniu T. niepotrzebny jest Twój niepokój.
Miłego wieczoru
Moja ulubiona piosenka Irenki...choć tytuł brzmi zbyt radykalnie...
[www.youtube.com]
Rzeczywiście gdy się bierze każde słowo dosłownie,każde zdanie w oderwaniu od całości tego co pisał tu przez lata całe Juergen to można dojść do fałszywych wniosków.
A przecież każdy stały bywaleć tej KG wie,że On jak mało kto dbał zawsze o "życie" tego miejsca i ostanią rzeczą jaką można byłoby mu zarzucić jest chęc podziałów czy ograniczanie komukolwiek prawa do włąsneych wpisów ,wspomnień czy opinni.
On lata całe mieszka w Niemczech i operuje pół na pół powiedzonkami,które w potocznej mowie znaczą nie zawsze to samo po obu stronach granicy i tyle.
Twoje wpisy Aniu są bardzo cenne dla wszystkich bo przekazujesz w nich tyle nowych informacji o Irence,których większość z nas nie zna.
Ja tak po cichu czekam też jak inne osoby ,które podobnie jak Ty były tak blisko Ireny w różnych okresach Jej kariery...zaczną dzielić się tutaj ze wszystkimi swoimi wspomnieniami.
Przecież takich osób jest całkiem sporo...Zatem całkiem sporo osób było w "zasięgu kolan" Irenki a tłumacząc to na nasze, "w najbliższym otoczeniu" naszej Gwiazdy.
Wszyscy mają swoje wspomnienia a przykład ANNY z wczesnorannego wpisu pokazuje jak wiele mają tych wspomnień,nawet gdy nie mieli okazji nigdy nie spotkać Irenki na żywo.
Piszcie wszyscy co Wam w duszy gra na temat Irenki!
NIKT tu nikomu nie stawia żadnych warunków!
Zatem Aniu T. niepotrzebny jest Twój niepokój.
Miłego wieczoru
Moja ulubiona piosenka Irenki...choć tytuł brzmi zbyt radykalnie...
[www.youtube.com]
4 marca 2012 21:08 | Jacek
styl i używane metafory w języku polskim
Proszę skończmy tę polemikę nt. języka polskiego i używanych metafor w języku polskim. Są do tego specjalne strony internetowe. Trochę więcej wyobraźni a zarazem realizmu życiowego. Jak to dobrze, że moderatorzy tej strony usuwają wpisy, które powinny być wyjaśniane drogą emailową pomiędzy osobami bezpośrednio zainteresowanymi.
4 marca 2012 20:46 | Anna Tmaszewska
Do Lidki C.
Ubawiły mnie Twoje wspomnienia związane z programem “Co mnie gryzie?”. Ta reakcja to “cała Irenka”, czasami potrafila brać wszystko tak dosłownie i w rezultacie zupełnie nieświadomie rozbawić do łez. Strasznie mi tego brakuje…
Co do Juergena, to nie wiem jaka była jego odpowiedz, bo wpisy zostały usunięte, ale generalnie rzecz ujmując nie chodziło mi o stylistykę zdania, po prostu określanie kogokolwiek jako “siedzącego Irenie na kolanach” wydaje mi sie po prostu niesmaczne
i świadczące o braku szacunku zarówno do osób, które miał na myśli, jak również dla samej Ireny, która z pewnością o żadnym ze swoich fanów tak nie myślała…
Pozdrawiam cieplutko,
Ania
Co do Juergena, to nie wiem jaka była jego odpowiedz, bo wpisy zostały usunięte, ale generalnie rzecz ujmując nie chodziło mi o stylistykę zdania, po prostu określanie kogokolwiek jako “siedzącego Irenie na kolanach” wydaje mi sie po prostu niesmaczne
i świadczące o braku szacunku zarówno do osób, które miał na myśli, jak również dla samej Ireny, która z pewnością o żadnym ze swoich fanów tak nie myślała…
Pozdrawiam cieplutko,
Ania
4 marca 2012 20:36 | Bogusia K.
Do niedawna nie miałam pojęcia , że p. Irena śpiewała po francusku (dodam tylko że bardzo lubię francuską piosenkę ). Dzięki tej stronie poznaję ją od nowa. Słuchając tych piosenek , znajdując je dzięki tej stronie , chciałabym by kiedyś powstał cały album w tym języku . Mam nadzieję, że jest na to szansa.
Pozdrawiam wszystkich irenkowiczów:)
Pozdrawiam wszystkich irenkowiczów:)
4 marca 2012 20:13 |
Dziękuję!
Również dziękuję Pani Ani Tomaszewskiej za umieszczenie linków z Powązek. Pojawienie się na tablicy zdjęcia naszej kochanej Pani Irenki było doskonałym pomysłem. Spogląda na nas tymi pięknymi, dużymi, błękitnymi oczami. Śmię twierdzić..., to miejsce stało się jaśniejsze, cieplejsze .
Zarówno dziękuję za opowieść Pani Ani o kremie przeciw zmarszczkom. Te wesołe anegdodki wywołują uśmiech.
Opowiadajcie Kochani..., wszystkie wspomnienia dla nas, którym nie było dane poznać osobiście Motylka czytamy z dużym zaciekawieniem, czekamy na kolejne z niecierpliwością.
W dniu dzisiejszym czytałam w KG wiele mailów i wśród nich wiadomość od Pani Ireny z 21 września. Za równe cztery m-ce musiała niestety od nas odejść. Ryczałam, ryczałam i nadal łzy lecą.
Panie Arturze podobnie odbieram tą okrutną dla nas fanów rzeczywistość..., jest ciężko.
Dobrego wieczoru!
BEATA Z RZESZOWA
Zarówno dziękuję za opowieść Pani Ani o kremie przeciw zmarszczkom. Te wesołe anegdodki wywołują uśmiech.
Opowiadajcie Kochani..., wszystkie wspomnienia dla nas, którym nie było dane poznać osobiście Motylka czytamy z dużym zaciekawieniem, czekamy na kolejne z niecierpliwością.
W dniu dzisiejszym czytałam w KG wiele mailów i wśród nich wiadomość od Pani Ireny z 21 września. Za równe cztery m-ce musiała niestety od nas odejść. Ryczałam, ryczałam i nadal łzy lecą.
Panie Arturze podobnie odbieram tą okrutną dla nas fanów rzeczywistość..., jest ciężko.
Dobrego wieczoru!
BEATA Z RZESZOWA
4 marca 2012 19:38 | Lidka C.
"Co mnie gryzie"..., korekta i inne sprawy
Najpierw poprawka=korekta dotycząca daty nagrania pr. TV "Spotkanie z Ireną Jarocką". Dzis sprawdziłam w swoim albumie i zapiskach! Faktycznie był to rok 1994, a nie 1993 jak pisałam wczoraj! Ale 16 marca sie zgadza! W 1993 r. miałam inne wspomnienia związane z Ireną...
Skoro tak uparcie lansuję motyw : Irena i Gdańsk, to jeszcze jedna perełka!
Program "Co mnie gryzie'.
Był to bardzo popularny cykliczny program gdańskiej telewizji w latach 90- tych. Co czwartek gromadzili sie chętni ludzie niedaleko dworca by do kamery powiedziec o swoich problemach, by załatwic przy pomocy TV urzędnicze, mieszkaniowe i rózne kłopoty (niektórym sie udawało!). Autorzy programu zapraszali czasami znane osoby, by te też wystąpiły przed kamerami i powiedziały, co je gryzie. Ale zapraszano je najczęsciej do studia.
Akurat parę minut po zaproszeniu Ireny przez autorkę programu ja do Niej zadzwoniłam. Irena po powitaniu, nieco rozbawiona powiedziała, że zaproszono ją do czegoś dziwnego i spytała mnie co to jest za program "Co mnie gryzie?", czy to coś o...insektach? Bo Ona nic nie rozumie, "Czy oni myślą, że w Stanach, w domu mam robaki?"
Oczywiscie wyjaśniłam w czym rzecz i obie miałysmy powód do śmiechu. Ilekroc oglądam ten program zawsze przypomina mi sie ta rozmowa!
Obejrzyjcie sobie i posłuchajcie kolejnych złotych myśli Ireny! Swoje rozbawienie pod koniec wypowiedzi Irena potem skomentowała: " Pomyślałam sobie, o tych robakach..."
[www.youtube.com]
Aniu, dziękuję za zdjęcia z Powązek.... Wcześniej aniżeli latem tam sie nie pojawię..Zdjęcie Ireny na płycie... Mój Boże...
Do Macieja z Kolonii.
Jeśli jesteś Mackiem Ł. z Bolesławca to witaj po latach! :)
Skoro tak uparcie lansuję motyw : Irena i Gdańsk, to jeszcze jedna perełka!
Program "Co mnie gryzie'.
Był to bardzo popularny cykliczny program gdańskiej telewizji w latach 90- tych. Co czwartek gromadzili sie chętni ludzie niedaleko dworca by do kamery powiedziec o swoich problemach, by załatwic przy pomocy TV urzędnicze, mieszkaniowe i rózne kłopoty (niektórym sie udawało!). Autorzy programu zapraszali czasami znane osoby, by te też wystąpiły przed kamerami i powiedziały, co je gryzie. Ale zapraszano je najczęsciej do studia.
Akurat parę minut po zaproszeniu Ireny przez autorkę programu ja do Niej zadzwoniłam. Irena po powitaniu, nieco rozbawiona powiedziała, że zaproszono ją do czegoś dziwnego i spytała mnie co to jest za program "Co mnie gryzie?", czy to coś o...insektach? Bo Ona nic nie rozumie, "Czy oni myślą, że w Stanach, w domu mam robaki?"
Oczywiscie wyjaśniłam w czym rzecz i obie miałysmy powód do śmiechu. Ilekroc oglądam ten program zawsze przypomina mi sie ta rozmowa!
Obejrzyjcie sobie i posłuchajcie kolejnych złotych myśli Ireny! Swoje rozbawienie pod koniec wypowiedzi Irena potem skomentowała: " Pomyślałam sobie, o tych robakach..."
[www.youtube.com]
Aniu, dziękuję za zdjęcia z Powązek.... Wcześniej aniżeli latem tam sie nie pojawię..Zdjęcie Ireny na płycie... Mój Boże...
Do Macieja z Kolonii.
Jeśli jesteś Mackiem Ł. z Bolesławca to witaj po latach! :)
4 marca 2012 19:04 | ANNA
Razem smucic sie jest latwiej
Witam Wszystkich serdecznie .
Przede wszystkim chce podziekowac za tyle ciepla skierowanego do mnie od tak wielu Osob . Za dedykacje muzyczne .
Nie moglam wprost uwierzyc ,ze Ktos zadal sobie tyle trudu , by dla mnie , wlasnie dla mnie wyszukac piekna piosenke kochanej Pani Irenki i ja mi zadedykowac ! Jestem szczesliwa . Jestem wzruszona . To jak sen , jak bajka!?
Dziekuje kochane Iwonko z Pily , i Puello555 .
Dziekuje Wszystkim za slowa pocieszenia , i za tyle ciepla najpiekniejszego , bo plynacego z glebi samych zyczliwych serc .
Piszac tamte slowa sadzilam , ze ten moj wpis przeminie prawie niezauwazony , bo przeciez nie bylo w nim , i byc nie moglo zadnej interesujacej historii opowiadajacej o moim osobistym spotkaniu z Motylkiem . Dlatego on wydawal mi sie taki ...... zwykly .
Tym bardziej jestem wzruszona , ze tyle Osob na chwile zatrzymalo sie , by obejrzec moje male okruchy zycia , z ktorych ono sie sklada .
Serce nie starzeje sie nigdy . Potem ma tylko troche wiecej ran...
Razem smucic sie jest latwiej .
Dziekuje , ze moge tu z Wami byc .
Sciskam Wszystkich mocno i cieplutko pozdrawiam .
Milego wieczoru .
Przede wszystkim chce podziekowac za tyle ciepla skierowanego do mnie od tak wielu Osob . Za dedykacje muzyczne .
Nie moglam wprost uwierzyc ,ze Ktos zadal sobie tyle trudu , by dla mnie , wlasnie dla mnie wyszukac piekna piosenke kochanej Pani Irenki i ja mi zadedykowac ! Jestem szczesliwa . Jestem wzruszona . To jak sen , jak bajka!?
Dziekuje kochane Iwonko z Pily , i Puello555 .
Dziekuje Wszystkim za slowa pocieszenia , i za tyle ciepla najpiekniejszego , bo plynacego z glebi samych zyczliwych serc .
Piszac tamte slowa sadzilam , ze ten moj wpis przeminie prawie niezauwazony , bo przeciez nie bylo w nim , i byc nie moglo zadnej interesujacej historii opowiadajacej o moim osobistym spotkaniu z Motylkiem . Dlatego on wydawal mi sie taki ...... zwykly .
Tym bardziej jestem wzruszona , ze tyle Osob na chwile zatrzymalo sie , by obejrzec moje male okruchy zycia , z ktorych ono sie sklada .
Serce nie starzeje sie nigdy . Potem ma tylko troche wiecej ran...
Razem smucic sie jest latwiej .
Dziekuje , ze moge tu z Wami byc .
Sciskam Wszystkich mocno i cieplutko pozdrawiam .
Milego wieczoru .
4 marca 2012 17:35 | Artur(ARTUR)
niedziela...wcale nietańcząca.
Juergenie---> na tym zamieszczonym przez Ciebie foto na tle śląskiego Variete jesteś Ty czy Paweł W z Trójmiasta?
Faktycznie nasze ścieżki się splatały w tamtych latach,nie tylko z Tobą,ale i z innymi.Świat bez internetu,komórek,ipadów itp był zupełnie inny.Trudniej było się spotkać,poznać ludziom ogarnietym "irenomanią" choć były ich wtedy tysiące a sympatyków miliony,ale może przez to ta więź z Gwiazdą była taka silna i taka trwała.
Ty masz ogromną ilość wspomnień z tamtego okresu z tak bliskiego bycia koło Ireny i Jej artystycznego świata...więc pisz bez przygotowań specjalnych wtedy gdy najdzie Cię ochota...bo to trochę pomaga.
Tak jak Ty,Jurgenie nie mogę patrzeć na stronę główną,na której do niedawna widniała cała rozpiska koncertowa na najbliższe tygodnie,gdzie w rubryce obok przybywało stale newsów co takiego się wydarzy ważnego w życiu artystycznym naszej Ireny...
A teraz jest ta beznadziejna biała plama,która nigdy nie wypełni się już żadnym terminem..."koniec gry".
To bardzo głupie i nawet dziecinne,ale zauważam w sobie ,że nie mogę wchodzić już na strony innych wykonawców,aby przesledzić ich wędrówki koncertowe.Drażni mnie to wręcz,że u nich wszystko po staremu.Koncerty,publiczność,radocha na scenie i jak gdyby nigdy nic zabawa trwa...
Nie wyobrażam sobie siebie w najbliższym czasie abym mógł się znaleźć na koncercie kogoś i jak gdyby nigdy nic się poddawać atmosferze podobnej do tej jakiej ulegałem na Irenkowych koncertach.Nie ważne czy w filharmoniach,teatrach czy plenerach.
Zwyczajnie teraz widziałbym wszędzie zamiast kogoś X...Irenę samą,Irenę z zespołem,Irenę roześmianą i porywającą publikę...Irenę po koncercie z publicznością przy autografach,fotkach itp.
Uwielbiałem bywać na różnych koncertach różnych krajowych wykonawców,ale wiedziałem,że niebawem trafię na te koncerty,które dawały mi coś czego nie zastąpi nikt inny.
Teraz póki co nie potrafię czerpać przyjemności z bycia na koncercie kogokolwiek...więc się nie wybiorę długo na żaden.
Nie znoszę tego w sobie czego doświadczam w tej chwili...tej irytacji wręcz,że inni są a Jej nie ma.
Na pewno nigdy nie trafię za kulisy żadnego wykonawcy po koncercie bo już to dla mnie nie ma żadnego znaczenia.Nie jestem żadnym zbieraczem niczyich autografów,nie potrzebuje rozmów o niczym z kimkolwiek z polskiej estrady...a te pokoncertowe scenerie wszedzie są podobne...za dużo byłoby wspomnień i irracjonalnej złości na...no właśnie na kogo?
Nie oglądam już nawet okazjonalnie mojego ulubionego programu "Jaka to melodia"...bo tam już nie wystąpi Irena,a w miejsce Jej wyemitują nadprogramowo kogoś innego...bo formuła tego programu przewiduje występy gwiazd żywych...choć puszczanych z konserwy (przecież nie live).
Bez sensu to...wiem,ale tak mam.
Czas jakoś tam załagodzi obecny stan beznadziejnej pustki i bezsensownej dla mnie śmierci Ireny.Nie uzurpuję sobie recenzowania wyroków boskich,ale też nie będę udawał nigdy,że to miejsce po Irenie ktoś zastąpi...bo nie zastąpi nikt.
Nie chcę abym kojarzył się komuś na tej stronie z jakimś stanem schizowym lub wręcz przesadną teatralną żałobą po wspaniałej Artystce...bo tak nie jest. Jestem w żałobie po mojej Artystce ukochanej jak tysiące innych,którym Irena była bliska.Przeżywam ją również bardzo indywidualnie...i pewnie ten stan długo mnie nie opuści...ale życie obok toczy się dalej i ja jak każdy żyję dalej...chyba normalnie.
Na tę stronę wchodzę aby się pocieszyć smucąc się z innymi...to pomaga.
Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)
Póki co chyba każdy kto ma coś cennego powinien przesyłać to na podany wyżej adres...aby ta strona żyła wciąż nowymi odkryciami.
Jest tu tyle do uporządkowania,do dodania,itp...że to może być ten nowy etap tej strony naszej Ireny.
Anno T.----> tak mam wiele obaw i z natury mój realizm bliski jest raczej stanom pesymistycznym niż hurra optymistycznym na wyrost.Zabawne to zestawienie wziąwszy pod uwagę,że tak zafascynowałem się kimś kto był zaprzeczeniem mojej postawy :)...ale nie znaczy to,że przepowiadam ,kraczę i wieszczę czarne wizje aby coś spłoszyć...wręcz przeciwnie aby zmobilizować.
Moje ostatnie odkrycie na YT...też odkrywam coś co dawno odkryli inni.Piosenkę tę oczywiście znam od zawsze.
Piękna piosenka,piękny clip...
[www.youtube.com]
Faktycznie nasze ścieżki się splatały w tamtych latach,nie tylko z Tobą,ale i z innymi.Świat bez internetu,komórek,ipadów itp był zupełnie inny.Trudniej było się spotkać,poznać ludziom ogarnietym "irenomanią" choć były ich wtedy tysiące a sympatyków miliony,ale może przez to ta więź z Gwiazdą była taka silna i taka trwała.
Ty masz ogromną ilość wspomnień z tamtego okresu z tak bliskiego bycia koło Ireny i Jej artystycznego świata...więc pisz bez przygotowań specjalnych wtedy gdy najdzie Cię ochota...bo to trochę pomaga.
Tak jak Ty,Jurgenie nie mogę patrzeć na stronę główną,na której do niedawna widniała cała rozpiska koncertowa na najbliższe tygodnie,gdzie w rubryce obok przybywało stale newsów co takiego się wydarzy ważnego w życiu artystycznym naszej Ireny...
A teraz jest ta beznadziejna biała plama,która nigdy nie wypełni się już żadnym terminem..."koniec gry".
To bardzo głupie i nawet dziecinne,ale zauważam w sobie ,że nie mogę wchodzić już na strony innych wykonawców,aby przesledzić ich wędrówki koncertowe.Drażni mnie to wręcz,że u nich wszystko po staremu.Koncerty,publiczność,radocha na scenie i jak gdyby nigdy nic zabawa trwa...
Nie wyobrażam sobie siebie w najbliższym czasie abym mógł się znaleźć na koncercie kogoś i jak gdyby nigdy nic się poddawać atmosferze podobnej do tej jakiej ulegałem na Irenkowych koncertach.Nie ważne czy w filharmoniach,teatrach czy plenerach.
Zwyczajnie teraz widziałbym wszędzie zamiast kogoś X...Irenę samą,Irenę z zespołem,Irenę roześmianą i porywającą publikę...Irenę po koncercie z publicznością przy autografach,fotkach itp.
Uwielbiałem bywać na różnych koncertach różnych krajowych wykonawców,ale wiedziałem,że niebawem trafię na te koncerty,które dawały mi coś czego nie zastąpi nikt inny.
Teraz póki co nie potrafię czerpać przyjemności z bycia na koncercie kogokolwiek...więc się nie wybiorę długo na żaden.
Nie znoszę tego w sobie czego doświadczam w tej chwili...tej irytacji wręcz,że inni są a Jej nie ma.
Na pewno nigdy nie trafię za kulisy żadnego wykonawcy po koncercie bo już to dla mnie nie ma żadnego znaczenia.Nie jestem żadnym zbieraczem niczyich autografów,nie potrzebuje rozmów o niczym z kimkolwiek z polskiej estrady...a te pokoncertowe scenerie wszedzie są podobne...za dużo byłoby wspomnień i irracjonalnej złości na...no właśnie na kogo?
Nie oglądam już nawet okazjonalnie mojego ulubionego programu "Jaka to melodia"...bo tam już nie wystąpi Irena,a w miejsce Jej wyemitują nadprogramowo kogoś innego...bo formuła tego programu przewiduje występy gwiazd żywych...choć puszczanych z konserwy (przecież nie live).
Bez sensu to...wiem,ale tak mam.
Czas jakoś tam załagodzi obecny stan beznadziejnej pustki i bezsensownej dla mnie śmierci Ireny.Nie uzurpuję sobie recenzowania wyroków boskich,ale też nie będę udawał nigdy,że to miejsce po Irenie ktoś zastąpi...bo nie zastąpi nikt.
Nie chcę abym kojarzył się komuś na tej stronie z jakimś stanem schizowym lub wręcz przesadną teatralną żałobą po wspaniałej Artystce...bo tak nie jest. Jestem w żałobie po mojej Artystce ukochanej jak tysiące innych,którym Irena była bliska.Przeżywam ją również bardzo indywidualnie...i pewnie ten stan długo mnie nie opuści...ale życie obok toczy się dalej i ja jak każdy żyję dalej...chyba normalnie.
Na tę stronę wchodzę aby się pocieszyć smucąc się z innymi...to pomaga.
Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)
Póki co chyba każdy kto ma coś cennego powinien przesyłać to na podany wyżej adres...aby ta strona żyła wciąż nowymi odkryciami.
Jest tu tyle do uporządkowania,do dodania,itp...że to może być ten nowy etap tej strony naszej Ireny.
Anno T.----> tak mam wiele obaw i z natury mój realizm bliski jest raczej stanom pesymistycznym niż hurra optymistycznym na wyrost.Zabawne to zestawienie wziąwszy pod uwagę,że tak zafascynowałem się kimś kto był zaprzeczeniem mojej postawy :)...ale nie znaczy to,że przepowiadam ,kraczę i wieszczę czarne wizje aby coś spłoszyć...wręcz przeciwnie aby zmobilizować.
Moje ostatnie odkrycie na YT...też odkrywam coś co dawno odkryli inni.Piosenkę tę oczywiście znam od zawsze.
Piękna piosenka,piękny clip...
[www.youtube.com]
4 marca 2012 17:26 | Bożena
Z wielką przyjemnością czytam wspomnienia tych ,którzy mieli to szczęście i znali P. Irenę osobiście. Dla mnie nie jest istotne kto tych wspomnień ma więcej ,kto mniej. Nie o to przecież chodzi. Wszyscy kochaliśmy Jej piosenki, Jej wspaniałą osobowość. Myślę ,że P.Irena wiedziała ,że ma mnóstwo anonimowych fanów i byli dla Niej równie ważni. Śpiewała dla całej Polski więc dla mnie też. Nie piszę często bo nie mam osobistych wspomnień ale mam płyty które uwielbiam. Wsłuchuję się w teksty piosenek z ostatniej płyty. Są takie prawdziwe i wyśpiewane z głębi serca. Niech ta miłość ,która była tak ważna w życiu Naszego Motylka wszystkich nas łączy.
Do Pani Ani Tomaszewskiej
Zawsze czekam na Pani słowa w KG ,W Pani słowach jest ciepło i łagodność / Tak samo ciepło odbieram P. A .Ruzik .
Dawno nie pisała ale pewnie jest obecna.
"Pan Bóg zabiera człowieka wtedy gdy zasłużył na niebo " Tak ,tak chyba rzeczywiście jest .
Pozdrawiam ciepło wszystkich Irenkowiczów .
Do Pani Ani Tomaszewskiej
Zawsze czekam na Pani słowa w KG ,W Pani słowach jest ciepło i łagodność / Tak samo ciepło odbieram P. A .Ruzik .
Dawno nie pisała ale pewnie jest obecna.
"Pan Bóg zabiera człowieka wtedy gdy zasłużył na niebo " Tak ,tak chyba rzeczywiście jest .
Pozdrawiam ciepło wszystkich Irenkowiczów .
4 marca 2012 17:22 | Ania
Z którego roku pochodzi piosenka ,,Masz tylko mnie" ?
4 marca 2012 17:06 | Ola
Śląskie wspomnienia oraz "Et ce sera moi"
Ze Śląskiem również i dla mnie wiążą się bardzo miłe wspomnienia. Ponieważ moja mama pochodzi ze Śląska, często jeździłyśmy tam na wakacje do rodziny. Tam na bytomskich Szombierkach a także w centrum Bytomia, w Chorzowie i Katowicach przeżyłam wiele cudownych chwil. To w sklepie muzycznym na Szombierkach kupiłam płytę "Gondolierzy znad Wisły", tuż przed wyjazdem do domu w Bytomiu przy ulicy Katowickiej zobaczyłam przepiękną pocztówkę dźwiękową ( pani Irena w bluzce w młynki), a na poczcie jedną z pięknych kart pocztowych. W Katowicach otrzymałam w upominku czasopismo "Śpiewamy i tańczymy" z moją ulubioną gwiazdą na okładce. Pamiętam też zabawne wydarzenie, gdy wracaliśmy pociągiem ze Szczyrku, podczas przesiadki zobaczyliśmy w dworcowym kiosku przepiękną pocztówkę Ireny ( zdj. R.Pajchel), a przy kiosku była ogromna kolejka. Ponieważ oczywiście trzeba było koniecznie tę pocztówkę kupić , istniało realne niebezpieczeństwo spóźnienia się na pociąg. Pamiętam , że jeden z kolejkowiczów uległ naszym prośbom i wraz ze swoimi zakupami kupił ją dla nas.
Pamiętam oczywiście to zdjęcie w centrum Katowic. Zawsze było przez nas podziwiane. Kiedy byłam w Katowicach w 1998r. były tam jeszcze dwa zdjęcia ( chyba Z.Wodeckiego i kogoś jeszcze), ale Ireny Jarockiej już nie było...
Również na Śląsku oglądałam ( niestety, tylko w TV) występ Ireny w Opolu 1976 i inne.Wiele ciekawych materiałów prasowych, które mam pochodzi ze śląskiej "Panoramy". Czasem otrzymywałam je w liście. Zawsze towarzyszyła temu ogromna radość.
Myślę , że obawy Artura dotyczące tej strony za rok czy parę lat są niepotrzebne. Mamy tyle wspaniałych wspomnień związanych z Ireną (zarówno ci, którzy byli z Gwiazdą bardzo blisko, jak i "szeregowi" wielbiciele)!
Jestem tu codziennie. Nie zawsze piszę , bo jak często można pisać o tym, że odczuwa się smutek, żal i niezgodę na to, co się stało... Dla mnie Irena będzie zawsze...
Z przyjemnością czytam Wasze wspomnienia. ( Aniu T. dziękuję za arcyciekawe wpisy i piękny collage).
Załączam clip "Et ce sera moi". Pragnę zaznaczyć, że możemy słuchać tej niezwykłej piosenki oraz oglądać większość zdjęć clipu dzięki uprzejmości pana Michała, któremu z tego miejsca serdecznie dziękuję.
Pozdrawiam najserdeczniej!
[www.youtube.com]
Pamiętam oczywiście to zdjęcie w centrum Katowic. Zawsze było przez nas podziwiane. Kiedy byłam w Katowicach w 1998r. były tam jeszcze dwa zdjęcia ( chyba Z.Wodeckiego i kogoś jeszcze), ale Ireny Jarockiej już nie było...
Również na Śląsku oglądałam ( niestety, tylko w TV) występ Ireny w Opolu 1976 i inne.Wiele ciekawych materiałów prasowych, które mam pochodzi ze śląskiej "Panoramy". Czasem otrzymywałam je w liście. Zawsze towarzyszyła temu ogromna radość.
Myślę , że obawy Artura dotyczące tej strony za rok czy parę lat są niepotrzebne. Mamy tyle wspaniałych wspomnień związanych z Ireną (zarówno ci, którzy byli z Gwiazdą bardzo blisko, jak i "szeregowi" wielbiciele)!
Jestem tu codziennie. Nie zawsze piszę , bo jak często można pisać o tym, że odczuwa się smutek, żal i niezgodę na to, co się stało... Dla mnie Irena będzie zawsze...
Z przyjemnością czytam Wasze wspomnienia. ( Aniu T. dziękuję za arcyciekawe wpisy i piękny collage).
Załączam clip "Et ce sera moi". Pragnę zaznaczyć, że możemy słuchać tej niezwykłej piosenki oraz oglądać większość zdjęć clipu dzięki uprzejmości pana Michała, któremu z tego miejsca serdecznie dziękuję.
Pozdrawiam najserdeczniej!
[www.youtube.com]
4 marca 2012 16:54 | juergen
VINO & Maciek Winogrodzki HARD ROCK CAFE Warszawa godz. 20
Dzisiaj, bliski nam zespol VINO gra koncert w Warszawie w HARD ROCK CAFE godz 20, wstep wolny. Podaje info na wszelki wypadek, moze komus pasuje termin, bedzie mial chec.
[www.youtube.com]
[www.vino.com.pl]
[www.facebook.com]
[www.youtube.com]
[www.vino.com.pl]
[www.facebook.com]
4 marca 2012 14:22 | juergen
Przy niedzieli nadrabianie zaleglosci,
... bylem tylko gosciem w domu w ostatnim tygodniu, ograniczylem sie wiec tylko do czytania KG, na wiecej czasu nie starczylo. Albo inaczej, czasu by starczylo, ale jest nadal bardzo ciezko, nie latwo sie przestawic i przyzwyczaic do tego nowego swiata... bez Ireny... bez Irenowego Swiata... , ciezko jest polozyc rece na tastaturze i pisac...
Dobrze, ze Ty Artur i inni pisza, wspominaja, ze przyszli tez Nowi, to cieszy. Kazdy ma przeciez wspomnienia, mniej, wiecej, ale ma. Ja czytam chetnie zarowno wspomnienia dawnych fanow jak i nowych, mlodych albo bardzo mlodych. Kazdy wpis wnosi cos nowego, jest wazny, nie licza sie tylko wspomnienia tych co mieli to szczescie "siedziec prawie na kolanach" u Ireny Jarockiej. Wpis np. Pani, ktora chciala autograf, ale nie miala przy sobie pieniedzy na zakup plyty, pozniej przyznaje, ze wlasciwie w tym czasie nie mogla sobie na plyte pozwolic, jest jak najbardziej wartosciowy, podobnie jak ANNY, ktora zbierala porzeczki na zakup pierwszej plyty Ireny, samo zycie.
⚈ "Varietes Centrum" w Katowicach, no pamietam te exluzywne tam wystepy Ireny, to olbrzymie tam zdjecie Ireny. Nazywano to miejsce, ten objekt w centrum Katowic - katowickim Moulin Rouge, ikona rozrywki Katowic. Cala slaska elita sie tam spotykala, rowniez czesto z tzw. bloku wschodniego. Dzisiaj wysle maila do organizatora tamtych koncertow Ireny, mieszka od lat tu u nas, moze sa jakies materialy z tamtych czasow. Poki co, moze uda mi sie wstawic jedna stara fotke z trzema "objektami": budynku, Ireny i trzeciego objektu jeszcze nie zdradze;-)
⚈ no i widze Artur, ze ocieralismy sie o siebie na tych wroclawskich koncertach Ireny w dawnych dobrych czasach, ale wtedy nie znajac sie jeszcze, szkoda. Pamietam, te opisane przez ciebie wystawanie fanow przed garderoba Ireny. Zawsze do nas wychodzila, nie tylko po koncertach, ale i miedzy poszczegolnymi koncertami, podpisywala swoje, wtedy te duze plyty vinilowe, zdjecia, wszystko co sie podstawilo do podpisania. Wtedy to byl czas bez internetu, wiec byla to okazja dowiedziec sie o blizszych i dalszych planach koncertowych i innych projektach. Czasami jak ktos bardzo chcial dokladne informacje, to wynosila Irena z garderoby taki duzy gruby kalendarz, gdzie miala wszystko zapisane. Irena rozdawajac autografy odpowiadala tez wetedy na rozne zadawane Jej pytania, masz racje Artur, bylo sporo glupich pytan, ale to chyba wina glupoty dzieciecej, mlodzienczej ;-) Czesc ludzi po otrzymaniu autografu odchodzila zadowolona, ale nie taki fan jak ja, stalem na posterunku zawsze do samego konca, wsluchiwalem sie, przypatrywalem, nie moglem sie tez napatrzec na Irene ♥ Byla to tez wtedy dobra okazja zobaczyc troche takiego pozakulisowego zycia. Kiedy autografy byly rozdawane miedzy poszczegolnymi koncertami, Irena szla tylko do garderoby aby sie przebrac, wychodzac pozniej do nas miala np. to czarne japonskie albo chinskie kimono, jakies skorzane klapki, tez chyba made in japan i czesto nawet walki we wlosach, aby na nastepnym koncercie tez prezentowac sie swojej publicznosci w zadbanych wlosach. To czekanie do samego konca, kiedy towarzystwo przezedzilo sie, oplacalo sie czesto. Irena zapamietywala nasze twarze, imiona, niekiedy byly jakies dodatkowe rodzynki na deser w postaci jakiegos nowego zdjecia od Gwiazdy, jeszcze dodatkowej informacji mniej oficjalnej, a wszystko to pod parasolem tych pieknych parfume Alliage i ostrym nie raz spojrzeniu menago Bogdanowicza. To ostatnie musialo jednak byc Artur, bo inaczej nie puscilibysmy Jej w ogole, Jej herbata w garderobie stygla.
A dzisiaj... a jutro... az strach pomyslec... rozpiska koncertowa przy wejsciu na strone pozostanie juz na zawsze pusta...
Tego przez Ciebie wspomnianego koncertu z lat 83/84, gdzies na Slasku (w Bytomiu?), ktory mial byc filmowany, tego nie pamietam. Ja na Slasku bylem krotko, ze wzgledu na edukacje, to juz nie byl moj tam czas, ale mialem to szczescie, ze wtedy jak ja tam mieszkalem, Irena byla tam czesto, to wtedy powstala i rozwinela sie ta moja blizsza znajomosc. Teraz to wszystko pozostanie w ♡ na zawsze.......
Milej niedzieli wsjem.
P.S. sorry za jakosc tego zdjecia, chcialem na szybko tylko uzupelnic troche wpis o Variete-Centrum:
Tutaj Pawel W. odwiedzil Irene podczas Jej wystepow w katowickim Varietes Centrum
Dobrze, ze Ty Artur i inni pisza, wspominaja, ze przyszli tez Nowi, to cieszy. Kazdy ma przeciez wspomnienia, mniej, wiecej, ale ma. Ja czytam chetnie zarowno wspomnienia dawnych fanow jak i nowych, mlodych albo bardzo mlodych. Kazdy wpis wnosi cos nowego, jest wazny, nie licza sie tylko wspomnienia tych co mieli to szczescie "siedziec prawie na kolanach" u Ireny Jarockiej. Wpis np. Pani, ktora chciala autograf, ale nie miala przy sobie pieniedzy na zakup plyty, pozniej przyznaje, ze wlasciwie w tym czasie nie mogla sobie na plyte pozwolic, jest jak najbardziej wartosciowy, podobnie jak ANNY, ktora zbierala porzeczki na zakup pierwszej plyty Ireny, samo zycie.
⚈ "Varietes Centrum" w Katowicach, no pamietam te exluzywne tam wystepy Ireny, to olbrzymie tam zdjecie Ireny. Nazywano to miejsce, ten objekt w centrum Katowic - katowickim Moulin Rouge, ikona rozrywki Katowic. Cala slaska elita sie tam spotykala, rowniez czesto z tzw. bloku wschodniego. Dzisiaj wysle maila do organizatora tamtych koncertow Ireny, mieszka od lat tu u nas, moze sa jakies materialy z tamtych czasow. Poki co, moze uda mi sie wstawic jedna stara fotke z trzema "objektami": budynku, Ireny i trzeciego objektu jeszcze nie zdradze;-)
⚈ no i widze Artur, ze ocieralismy sie o siebie na tych wroclawskich koncertach Ireny w dawnych dobrych czasach, ale wtedy nie znajac sie jeszcze, szkoda. Pamietam, te opisane przez ciebie wystawanie fanow przed garderoba Ireny. Zawsze do nas wychodzila, nie tylko po koncertach, ale i miedzy poszczegolnymi koncertami, podpisywala swoje, wtedy te duze plyty vinilowe, zdjecia, wszystko co sie podstawilo do podpisania. Wtedy to byl czas bez internetu, wiec byla to okazja dowiedziec sie o blizszych i dalszych planach koncertowych i innych projektach. Czasami jak ktos bardzo chcial dokladne informacje, to wynosila Irena z garderoby taki duzy gruby kalendarz, gdzie miala wszystko zapisane. Irena rozdawajac autografy odpowiadala tez wetedy na rozne zadawane Jej pytania, masz racje Artur, bylo sporo glupich pytan, ale to chyba wina glupoty dzieciecej, mlodzienczej ;-) Czesc ludzi po otrzymaniu autografu odchodzila zadowolona, ale nie taki fan jak ja, stalem na posterunku zawsze do samego konca, wsluchiwalem sie, przypatrywalem, nie moglem sie tez napatrzec na Irene ♥ Byla to tez wtedy dobra okazja zobaczyc troche takiego pozakulisowego zycia. Kiedy autografy byly rozdawane miedzy poszczegolnymi koncertami, Irena szla tylko do garderoby aby sie przebrac, wychodzac pozniej do nas miala np. to czarne japonskie albo chinskie kimono, jakies skorzane klapki, tez chyba made in japan i czesto nawet walki we wlosach, aby na nastepnym koncercie tez prezentowac sie swojej publicznosci w zadbanych wlosach. To czekanie do samego konca, kiedy towarzystwo przezedzilo sie, oplacalo sie czesto. Irena zapamietywala nasze twarze, imiona, niekiedy byly jakies dodatkowe rodzynki na deser w postaci jakiegos nowego zdjecia od Gwiazdy, jeszcze dodatkowej informacji mniej oficjalnej, a wszystko to pod parasolem tych pieknych parfume Alliage i ostrym nie raz spojrzeniu menago Bogdanowicza. To ostatnie musialo jednak byc Artur, bo inaczej nie puscilibysmy Jej w ogole, Jej herbata w garderobie stygla.
A dzisiaj... a jutro... az strach pomyslec... rozpiska koncertowa przy wejsciu na strone pozostanie juz na zawsze pusta...
Tego przez Ciebie wspomnianego koncertu z lat 83/84, gdzies na Slasku (w Bytomiu?), ktory mial byc filmowany, tego nie pamietam. Ja na Slasku bylem krotko, ze wzgledu na edukacje, to juz nie byl moj tam czas, ale mialem to szczescie, ze wtedy jak ja tam mieszkalem, Irena byla tam czesto, to wtedy powstala i rozwinela sie ta moja blizsza znajomosc. Teraz to wszystko pozostanie w ♡ na zawsze.......
Milej niedzieli wsjem.
P.S. sorry za jakosc tego zdjecia, chcialem na szybko tylko uzupelnic troche wpis o Variete-Centrum:
Tutaj Pawel W. odwiedzil Irene podczas Jej wystepow w katowickim Varietes Centrum
4 marca 2012 12:57 | Puella555
Do Pani Anny Tomaszewskiej
Pani Anno,
Dziękuję za zamieszczone tutaj zdjęcia Miejsca, które nie każdy może obecnie odwiedzić oraz za wspaniały wpis o Pani Irence. Dzięki osobom, które Ją znały - takim jak Pani, pan Artur i wielu innym, możemy dowiedzieć się jaka Ona była na co dzień - choć na pewno miała bardzo racjonalne podejście do faktu, że była wielką gwiazdą i równie naturalnie jak w życiu z pewnością zachowywała się na scenie. Bardzo potrzebowałam dzisiaj takiego wpisu z odrobiną humoru, bo jak już pisałam, u mnie dzisiaj 'szyby całe w deszczu'...
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za zamieszczone tutaj zdjęcia Miejsca, które nie każdy może obecnie odwiedzić oraz za wspaniały wpis o Pani Irence. Dzięki osobom, które Ją znały - takim jak Pani, pan Artur i wielu innym, możemy dowiedzieć się jaka Ona była na co dzień - choć na pewno miała bardzo racjonalne podejście do faktu, że była wielką gwiazdą i równie naturalnie jak w życiu z pewnością zachowywała się na scenie. Bardzo potrzebowałam dzisiaj takiego wpisu z odrobiną humoru, bo jak już pisałam, u mnie dzisiaj 'szyby całe w deszczu'...
Pozdrawiam serdecznie
4 marca 2012 12:40 |
„Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz.”
Czytając Wasze wpisy trudno jednak powstrzymać łzy. Bardzo żal mi Anny, bo nigdy nie spotkała Ireny i bardzo żal mi Artura, bo właśnie fakt, że spędził z Nią tak wiele wspaniałych chwil i świadomość, że już nigdy nie będzie mógł dodać do nich tej kolejnej, choćby najkrótszej, nie pozwala mu uwolnić się od przytłaczającej rozpaczy, z która nie potrafi sobie poradzić. Myślę, że wiele osób odwiedzających „Kawiarenkę” identyfikuje się właśnie z Anną czy Arturem. Odejście Ireny łączy nas w głębokim bólu, bez względu na to, czy mięliśmy okazję Ją poznać osobiście czy też nie. Zostawiła po sobie bardzo wiele i właśnie fakt, że ten Jej dorobek, zarówno artystyczny, jak i prywatny, w tak głębokim stopniu dotyka tak wielu ludzi, byłby dla niej największą i najpiękniejsza nagrodą. Wszystko, co robiła, robiła w nadziei, że ludziom jakoś tam pomoże, że zdoła „ubarwić” ich, czasem przecież bardzo trudne, życie. Dostaje sporo e-maili od fanów, którzy już na wstępie przepraszają, że ośmielili się do mnie napisać, że pewnie zabierają mi tylko czas, ale ta potrzeba „wyrzucenia” z siebie całej tej rozpaczy jest silniejsza od nich samych. Kochani, każdy taki e-mail, choć wyciska łzy, bardzo mnie też cieszy. Nie może być mowy o żadnym „zawracaniu głowy”, Irena byłaby bardzo szczęśliwa wiedząc jak wiele dla Was znaczy.
Nie ma dnia, żebym o Niej nie myślała. Dziesięć lat temu przez ponad rok wynajmowałyśmy razem mieszkanie w Warszawie, więc teraz nawet najprostsze czynności dnia codziennego coś tam mi o Niej przypominają. Nie była „rannym ptaszkiem” , jeśli tylko mogła, lubiła sobie pospać. Pamietam jak zaspana wchodziła do kuchni i „zaatakowana” aromatem kawy, która ja zawsze „obowiązkowo” muszę rano wypić, czasami mówiła,
„Jak ta kawa pięknie pachnie… Wiem, że nie powinnam, ale zrób mi chociaż taką słabiutką, żeby tylko mleko się „zabarwiło”…
Przy tej kawie robiłyśmy plany na dany dzień, zawsze starannie odnotowane , żeby „broń Boże” o niczym nie zapomnieć. Właściwie każdy dzień wypełniony był po brzegi, rzadko kiedy był czas, żeby po prostu poleniuchować albo zupełnie anonimowo sobie gdzieś „wyskoczyć”. Jak już się udało, to były to „wypady” na działkę do Cioci, jakieś zakupy czy odwiedziny u wspólnych znajomych. W sumie niewiele, dominowała praca, koncerty, nagrania, wywiady… To też oczywiście było wspaniałe, w sumie najważniejsze, ale teraz widzę, że właśnie te rzadkie momenty, kiedy nie była „gwiazdą”, kiedy rozmawiałyśmy o sprawach „lata świetlne” oddalonych od sceny, utkwiły mi w pamięci najbardziej wyraziście. Czasami z zaskoczenia zrobiłam Jej jakies zdjęcie, gdy serfowała w Internecie lub czytała książkę.
„Irenko!”
„Co?”
...Fleszem po oczach...
„Po co ty trzaskasz te zdjęcia?”
„Sama nie wiem, może chcę coś zatrzymać. Za chwilę umalujesz się, wystroisz i staniesz się zupełnie kimś innym”
„Przesadzasz, przestań…”
Nie była specjalnie skora do dowcipów, mówiła, że nawet opowiadanie kawałów jej nie wychodzi, ale czasami zupełnie nieświadomie potrafiła rozbawić mnie do łez.
„Aniu, nigdy nie zgadniesz jaką rewelacyjną radę dała mi jedna z koleżanek a propos zmarszczek. Ja nie chcę przez to powiedzieć, że mamy w tej kwestii jakiś specjalny problem, ale zapobiegawczo zadziałać nigdy nie zaszkodzi …:)”
„OK, co to takiego?”
„Krem na hemoroidy”
„????? Na twarz?????”
„No tak, bo taki krem bardzo ściąga… Potem smarujesz oliwką dla niemowląt i podobno efekt jest zadziwiający… Tylko wiesz co, ty musisz iść po to do apteki, bo jak ja pójdę, to jutro będzie w gazetach….”
Były też momenty zupełnie nie do śmiechu. Był strach, były łzy, ale cokolwiek by się nie stało, zawsze potrafiła wyjść z takich doświadczeń silniejsza. Mimo, ze była osobą bardzo wrażliwą, w krytycznych momentach potrafiła zmobilizować się na odwagę, która niejednokrotnie „rzucała mnie na kolana”. Była przy mnie w najtrudniejszych i najradośniejszych momentach mojego życia, jeśli nie osobiście, to chociaż przez telefon. Wszyscy, którzy mieli szczęście zaliczać Ją do grona swoich bliskich przyjaciół, wiedzą doskonale o czym mówię. Wszyscy pozostali mogą mieć pewności, że chociaż nie dane Wam było tej przyjazni fizycznie doświadczyć, to każdy kto słuchał Je piosenek, kogo inspirowała Jej postawa w życiu osobistym, kto „odkrywa” Ją teraz na nowo, jest równie ważny. Nie chciała podziałów, sporów, tworzenia sztucznej „hierarchii ważności”, ceniła wszystkich i dla każdego miała miejsce w swoim sercu. Była po prostu wdzięczna , ze jesteśmy…
Nie mam obaw takich jak Artur, że ta miłość, którą teraz manifestujemy, „wypali się”, że za rok nie będzie tu już wpisów. Tak się na pewno nie stanie. Irena zostawiła po sobie trwały ślad, coś czego nawet wchłaniająca nas w zastraszającym tempie rzeczywistość nie zdoła „unicestwić”…
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko…
[dl.dropbox.com]
Anna Tomaszewska
Czytając Wasze wpisy trudno jednak powstrzymać łzy. Bardzo żal mi Anny, bo nigdy nie spotkała Ireny i bardzo żal mi Artura, bo właśnie fakt, że spędził z Nią tak wiele wspaniałych chwil i świadomość, że już nigdy nie będzie mógł dodać do nich tej kolejnej, choćby najkrótszej, nie pozwala mu uwolnić się od przytłaczającej rozpaczy, z która nie potrafi sobie poradzić. Myślę, że wiele osób odwiedzających „Kawiarenkę” identyfikuje się właśnie z Anną czy Arturem. Odejście Ireny łączy nas w głębokim bólu, bez względu na to, czy mięliśmy okazję Ją poznać osobiście czy też nie. Zostawiła po sobie bardzo wiele i właśnie fakt, że ten Jej dorobek, zarówno artystyczny, jak i prywatny, w tak głębokim stopniu dotyka tak wielu ludzi, byłby dla niej największą i najpiękniejsza nagrodą. Wszystko, co robiła, robiła w nadziei, że ludziom jakoś tam pomoże, że zdoła „ubarwić” ich, czasem przecież bardzo trudne, życie. Dostaje sporo e-maili od fanów, którzy już na wstępie przepraszają, że ośmielili się do mnie napisać, że pewnie zabierają mi tylko czas, ale ta potrzeba „wyrzucenia” z siebie całej tej rozpaczy jest silniejsza od nich samych. Kochani, każdy taki e-mail, choć wyciska łzy, bardzo mnie też cieszy. Nie może być mowy o żadnym „zawracaniu głowy”, Irena byłaby bardzo szczęśliwa wiedząc jak wiele dla Was znaczy.
Nie ma dnia, żebym o Niej nie myślała. Dziesięć lat temu przez ponad rok wynajmowałyśmy razem mieszkanie w Warszawie, więc teraz nawet najprostsze czynności dnia codziennego coś tam mi o Niej przypominają. Nie była „rannym ptaszkiem” , jeśli tylko mogła, lubiła sobie pospać. Pamietam jak zaspana wchodziła do kuchni i „zaatakowana” aromatem kawy, która ja zawsze „obowiązkowo” muszę rano wypić, czasami mówiła,
„Jak ta kawa pięknie pachnie… Wiem, że nie powinnam, ale zrób mi chociaż taką słabiutką, żeby tylko mleko się „zabarwiło”…
Przy tej kawie robiłyśmy plany na dany dzień, zawsze starannie odnotowane , żeby „broń Boże” o niczym nie zapomnieć. Właściwie każdy dzień wypełniony był po brzegi, rzadko kiedy był czas, żeby po prostu poleniuchować albo zupełnie anonimowo sobie gdzieś „wyskoczyć”. Jak już się udało, to były to „wypady” na działkę do Cioci, jakieś zakupy czy odwiedziny u wspólnych znajomych. W sumie niewiele, dominowała praca, koncerty, nagrania, wywiady… To też oczywiście było wspaniałe, w sumie najważniejsze, ale teraz widzę, że właśnie te rzadkie momenty, kiedy nie była „gwiazdą”, kiedy rozmawiałyśmy o sprawach „lata świetlne” oddalonych od sceny, utkwiły mi w pamięci najbardziej wyraziście. Czasami z zaskoczenia zrobiłam Jej jakies zdjęcie, gdy serfowała w Internecie lub czytała książkę.
„Irenko!”
„Co?”
...Fleszem po oczach...
„Po co ty trzaskasz te zdjęcia?”
„Sama nie wiem, może chcę coś zatrzymać. Za chwilę umalujesz się, wystroisz i staniesz się zupełnie kimś innym”
„Przesadzasz, przestań…”
Nie była specjalnie skora do dowcipów, mówiła, że nawet opowiadanie kawałów jej nie wychodzi, ale czasami zupełnie nieświadomie potrafiła rozbawić mnie do łez.
„Aniu, nigdy nie zgadniesz jaką rewelacyjną radę dała mi jedna z koleżanek a propos zmarszczek. Ja nie chcę przez to powiedzieć, że mamy w tej kwestii jakiś specjalny problem, ale zapobiegawczo zadziałać nigdy nie zaszkodzi …:)”
„OK, co to takiego?”
„Krem na hemoroidy”
„????? Na twarz?????”
„No tak, bo taki krem bardzo ściąga… Potem smarujesz oliwką dla niemowląt i podobno efekt jest zadziwiający… Tylko wiesz co, ty musisz iść po to do apteki, bo jak ja pójdę, to jutro będzie w gazetach….”
Były też momenty zupełnie nie do śmiechu. Był strach, były łzy, ale cokolwiek by się nie stało, zawsze potrafiła wyjść z takich doświadczeń silniejsza. Mimo, ze była osobą bardzo wrażliwą, w krytycznych momentach potrafiła zmobilizować się na odwagę, która niejednokrotnie „rzucała mnie na kolana”. Była przy mnie w najtrudniejszych i najradośniejszych momentach mojego życia, jeśli nie osobiście, to chociaż przez telefon. Wszyscy, którzy mieli szczęście zaliczać Ją do grona swoich bliskich przyjaciół, wiedzą doskonale o czym mówię. Wszyscy pozostali mogą mieć pewności, że chociaż nie dane Wam było tej przyjazni fizycznie doświadczyć, to każdy kto słuchał Je piosenek, kogo inspirowała Jej postawa w życiu osobistym, kto „odkrywa” Ją teraz na nowo, jest równie ważny. Nie chciała podziałów, sporów, tworzenia sztucznej „hierarchii ważności”, ceniła wszystkich i dla każdego miała miejsce w swoim sercu. Była po prostu wdzięczna , ze jesteśmy…
Nie mam obaw takich jak Artur, że ta miłość, którą teraz manifestujemy, „wypali się”, że za rok nie będzie tu już wpisów. Tak się na pewno nie stanie. Irena zostawiła po sobie trwały ślad, coś czego nawet wchłaniająca nas w zastraszającym tempie rzeczywistość nie zdoła „unicestwić”…
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko…
[dl.dropbox.com]
Anna Tomaszewska
4 marca 2012 12:33 | Anna Tomaszewska
Powązki…
W minionym tygodniu miałam okazje pojechać do Polski. Chciałabym w tym miejscu bardzo przeprosić tych wszystkich, którym przy okazji mojej kolejnej wizyty w kraju obiecałam spotkanie, ale naprawdę tym razem nie było to możliwe. Wizyta była bardzo krótka i czas wypełniony miałam „po brzegi”. Ponieważ sprawy, które ściągnęły mnie do Polski należało załatwić w Warszawie, mogłam przy okazji odwiedzić Powązki. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które tam zrobiłam dla wszystkich tych, dla których taka wizyta nie jest możliwa…
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
4 marca 2012 12:31 | Anna Tomaszewska
Kasety “Mój wielki sen”
Przede wszystkim bardzo serdecznie dziękuje za te wszystkie słowa wdzięczności za wysłana kasety, zarówno tu na łamach KG, jak również na mój prywatny e-mail. Kochani, to naprawdę nic wielkiego. Ogromnie sie cieszę, że choć w tak minimalny sposób mogłam uzupełnić Wasze zbiory. Koszty z tym związane są niewielkie, więc błagam nie martwcie się o to jak mi je zwrócić. Niektórzy pytają, czy mam coś jeszcze, co mogłabym udostępnić. Tak, jest jeszcze sporo różnych materiałów, ale nie mam możliwości wysyłania ich do każdego indywidualnie, obiecuję natomiast, że zawsze przy okazji organizowania jakiegokolwiek spotkania fanów Ireny, jak chociażby ta wystawa w Bydgoszczy, o której pisze Danusia, postaram sie, żeby każdy odwiedzający otrzymał zestaw pamiątek.
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko,
Ania
Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko,
Ania
4 marca 2012 11:56 | Daniela
BL dzieki
4 marca 2012 11:55 | Daniela
do Danusi I
z 01 03 12,37 "Wielkie Przeboje" Piękne masz wspomnienia.Az ci zazdroszcze troche ze mnie tam wtedy jeszcze nie bylo.A przy okazji dokladnie rozwialas wszelkie watpliwosci co do orginalnosci chórków i M Zacharewicza.Dobrze ze jestescie,"ludzie z tamtych lat"Dzieki Wam wierze ze powstanie fantastyczny scenariusz do filmu.
do 03 03 22,46 Msza Św
Dobrze ze wczesniej informujesz to byc moze i ja uloze swoj plan tak by uczestniczyc we Mszy Sw. Teraz to tak traktowac trzeba jak spotkanie kolejne z Irenka:-( tak nie dawno przecierz tez byly plany na kilka tyg wczesniej by móc wspolnie sie bawic.A teraz?............................. Żal żal i smutek pozostał
pozdrawiam
do 03 03 22,46 Msza Św
Dobrze ze wczesniej informujesz to byc moze i ja uloze swoj plan tak by uczestniczyc we Mszy Sw. Teraz to tak traktowac trzeba jak spotkanie kolejne z Irenka:-( tak nie dawno przecierz tez byly plany na kilka tyg wczesniej by móc wspolnie sie bawic.A teraz?............................. Żal żal i smutek pozostał
pozdrawiam