Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
24 marca 2012 12:46 | Artur(ARTUR)
Festiwale sopockie Ireny...
Na ipla jest do obejrzenia dłuższy wywiad z Ireną przeprowadzony w Operze Leśnej w Sopocie jakiego Gwiazda udzieliła przed swoim występem tam na jubileuszowym koncercie.
Irena wspomina tam swoją nieprzyjemną historię z roku 96 kiedy to organizatorzy nie zaprosili Ireny do koncertu polskiego z powodu....zaliczenia Jej do gwiazd zagranicznych ponieważ Irena już mieszkała w Stanach.
Taki idiotyzm był możliwy i to wtedy gdy dyrektorem artystycznym sopockiego festiwalu był....Wojciech Trzcinski.
Tę informację zostawiam bez komentarza.
Irena wspomina tam swoją nieprzyjemną historię z roku 96 kiedy to organizatorzy nie zaprosili Ireny do koncertu polskiego z powodu....zaliczenia Jej do gwiazd zagranicznych ponieważ Irena już mieszkała w Stanach.
Taki idiotyzm był możliwy i to wtedy gdy dyrektorem artystycznym sopockiego festiwalu był....Wojciech Trzcinski.
Tę informację zostawiam bez komentarza.
24 marca 2012 07:11 | Eilidh
23 marca 20:55 | Anna Tomaszewska
Ucieszyłam się znajdując dzisiejszym rankiem te dwie zamieszczone refleksje samej Ireny dotyczące festiwali i Rodziców, a w tym Jej myślami, uczuciami dotykającymi ich odejściem z tego świata... wagi i mocy miłości... Najlepiej cofnąć się i samemu przeczytać powoli wysyłąc jednocześnie Irence myśli przepojone miłoscią
Tak pięknie prosto, szczerze pisze o Przyjaciołach z Wybrzeża czuje się miłość do nich (wzajemną).., to, że ciepłe myśli, miłość rozszerza serca, unosi... Nie znajduję słów.
Anno, dziękuje za zamieszczenie tych refleksji :-)
Tak pięknie prosto, szczerze pisze o Przyjaciołach z Wybrzeża czuje się miłość do nich (wzajemną).., to, że ciepłe myśli, miłość rozszerza serca, unosi... Nie znajduję słów.
Anno, dziękuje za zamieszczenie tych refleksji :-)
24 marca 2012 00:07 | Ewa z Warszawy
WHAT A WONDERFUL WORLD
Dobrej nocy w pięknym Irenkowym Świecie;) i pięknych snów - dla Wszystkich ***
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
[www.youtube.com]
23 marca 2012 23:43 | Agata
Witam zgadzam się w pełni z Martą0393,że młodzież nie tylko zna ale także kocha piosenki pani Ireny.A te wspomnienia i materiały archiwalne są dla nas młodych bezcenne. Ostatnio oglądam często filmik na youtube zrobiony przez pana Michała ze zdjęciami wykonanymi przez panią Monikę do piosenki witaj w sercu.Zdjęcia są piękne.
23 marca 2012 23:36 | Ewa z Warszawy
Zeby było jeszcze piękniej;)
Na dzisiejszy późny już wieczór. Kawiarnia pod Motylem...
Fajny wystrój, motylki we wnętrzu. Irenka taka pogodna, w jednej z moich ulubionych Jej kreacji. Magia występu trwa...
[www.youtube.com]
Fajny wystrój, motylki we wnętrzu. Irenka taka pogodna, w jednej z moich ulubionych Jej kreacji. Magia występu trwa...
[www.youtube.com]
23 marca 2012 22:47 | Ewa z Warszawy
Na żołnierską nutę...
23 marca 2012 22:30 | Toldzik
„Ze zdziwienia, że bywa tak pięknie”
Dzisiaj znowu „takie cudeńka” w KG. Zdjęcia, koncerty, wspomnienia i „Młodzież też kocha Irenkę...” oraz nieustannie porywające tłumy kawiarenki, na na na…
Do Puella555
To miłe - „Lekiem na całe zło” : ))
O nadziei nie tylko na przyszły rok, najpiękniej śpiewała nam Irena [www.youtube.com]
„A kto prawdziwy - ten jest mój”
Do Puella555
To miłe - „Lekiem na całe zło” : ))
O nadziei nie tylko na przyszły rok, najpiękniej śpiewała nam Irena [www.youtube.com]
„A kto prawdziwy - ten jest mój”
23 marca 2012 21:36 | Marta0393
Młodzież też kocha Irenkę...
Witam Kochani!
Pani Monika z Warszawy napisała dzisiaj, że Pan Michał zastanawiał się w lutym na Powązkach czy młodzież zna piosenki Irenki. Otóż odpowiedź brzmi, że nie tylko zna, ale uwielbia. Panie Michale, ja mam 19 lat i znam utwory Pani Ireny doskonale, mogę ich słuchać bez przerwy. Niemal wszystkie piosenki są dla mnie przebojami, na które składa się piękny, ciepły głos, świetne teksty i melodie które od razu wpadają w ucho. Po prostu dziś takie utwory już nie powstają, a te które zostawiła nam Pani Irenka są prawdziwymi PERŁAMI!!!
Poza tym bardzo cenię Panią Irene za to, jakim była niezwykłym człowiekim. Zawsze pogodna, o przepięknym uśmiechu, od której biła wyjątkowa siła i energia. Jej optymizm udzielał się kiedy się na Nią patrzyło.
Niestety nie było mi dane spotkać tak Cudowenej Artystki osobiście, co pewnie jest wynikiem mojego wieku, bo kiedy Pani Irena była u szczytu popularności mnie jeszcze długo nie było na świecie. Ale cieszę się, że zostało tyle pięknych utworów, wywiadów i innych materiałów dzięki którym mogę odkrywać Panią Irenę i uśmiechać się kiedy widzę Ją taką radosną i promienną.
Zawsze pozostanie w mojej pamięci jako wspaniała piosenkarka i cudowna kobieta!
Pani Monika z Warszawy napisała dzisiaj, że Pan Michał zastanawiał się w lutym na Powązkach czy młodzież zna piosenki Irenki. Otóż odpowiedź brzmi, że nie tylko zna, ale uwielbia. Panie Michale, ja mam 19 lat i znam utwory Pani Ireny doskonale, mogę ich słuchać bez przerwy. Niemal wszystkie piosenki są dla mnie przebojami, na które składa się piękny, ciepły głos, świetne teksty i melodie które od razu wpadają w ucho. Po prostu dziś takie utwory już nie powstają, a te które zostawiła nam Pani Irenka są prawdziwymi PERŁAMI!!!
Poza tym bardzo cenię Panią Irene za to, jakim była niezwykłym człowiekim. Zawsze pogodna, o przepięknym uśmiechu, od której biła wyjątkowa siła i energia. Jej optymizm udzielał się kiedy się na Nią patrzyło.
Niestety nie było mi dane spotkać tak Cudowenej Artystki osobiście, co pewnie jest wynikiem mojego wieku, bo kiedy Pani Irena była u szczytu popularności mnie jeszcze długo nie było na świecie. Ale cieszę się, że zostało tyle pięknych utworów, wywiadów i innych materiałów dzięki którym mogę odkrywać Panią Irenę i uśmiechać się kiedy widzę Ją taką radosną i promienną.
Zawsze pozostanie w mojej pamięci jako wspaniała piosenkarka i cudowna kobieta!
23 marca 2012 21:18 | Ewa z Warszawy
Koncert w Legnicy - Filantrop Roku 2009
23 marca 2012 20:59 | Ewa z Warszawy
Irena na festynie charytatywnym w Brzozowie (roku brak)
23 marca 2012 20:55 | Anna Tomaszewska
Do Wszystkich...
Kochani,
Przepraszam, ze dlugo nic nie pisalam, po prostu jakos nie mam ostatnio “natchnienia”, co oczywiście nie przeszkadza mi czesto tu zagladac i czytac Wasze wzruszajace wpisy. Ponizej zamieszczam reflekscje samej Ireny na dwa tematy, ktore ostatnio “zagoscily” w Kawiarence.
Pozdrawiam serdecznie,
Ania
Festiwale
“Nigdy nie byłam piosenkarką konkursową. Nie umiałam poradzić sobie z nerwową atmosferą zawodów. Udziały w konkursach często przepłacałam bólami żołądka, zasychaniem w gardle, skórczami krtani i guzkami na strunach głosowych. Niestety festiwale byly czescia "pakietu" i od czasu do czasu trzeba bylo sie na nich pokazac.
Festiwal Sopocki zaliczylam sześciokrotnie. Zdarzały mi się tam nawet ciekawe przygody. W 1973, kiedy to śpiewałam gościnnie, fotoreporterzy przyznali mi nagrodę Miss Obiektywu. Zanim ją otrzymałam rozpętała się prawdziwa burza. Dyrektor festiwalu uznał, że ponieważ śpiewałam poza konkursem nie należy mi się żadna nagroda. Fotoreporterzy byli jednak nieugięci i postawili na swoim. W czasie rozdawania nagród każdy z nich ostentacyjnie wręczył mi różę i złożył życzenia. W rezultacie wręczenie nagrody trwało nie trzy minuty, jak było w scenariuszu, a całe dwadziescia. Współczułam dyrekcji. W 1974 zaśpiewałam w konkursie Grand Prix de Disque. Tego występu nie zapomnę nigdy. Gdy wyszłam na scenę dostałam z nerwów takiego skurczu krtani, że piękną piosenkę “Wymyśliłam Cię” zaśpiewałam w połowie swoich możliwości. Mimo to piosenka ta zdobyła tytuł Przeboju Festiwalu i nagrodę redakcji “Wieczoru Wybrzeża”. Mnie przypadla w udziale najmilsza z nagród – Nagroda Publiczności. W 1975 wystąpiłam z minirecitalem z okazji wręczenia mi Złotej Płyty za longplay “W cieniu dobrego drzewa”. Specjalnie na tę okazję przygotowałam polską wersję słynnego “Przeboju lata 75” pt. “Ramaja”. Estrada Sopocka wydrukowała ulotki z tekstem tej piosenki, aby cała publiczność mogła zaśpiewać ze mną. Do tekstu wkradł się jednak chochlik, zamiast publiczność napisano tłum. Wyniknęła z tego wielka awantura. Nie było czasu na zmiany. Komentarze o mało nie sprawiły, ze zrezygnowałabym z występu. Czułam się okropnie, ale publiczność nie zawiodła i tłumnie mi wtórowała.
Najbardziej zabolał mnie fakt, że w roku 1996 nie zostałam zaproszona na XXXIII Festiwal, na którym odbył się specjalny koncert z udziałem wykonawców mojego pokolenia. Podobno uznano mnie za piosenkarkę zagraniczną ( od kilku lat mieszkałam w USA), a to był koncert polskiej piosenki. Czysta paranoja!”
Rodzice
“Odszedł moj Tato, a wraz z nim spory kawałek naszego wspólnego życia, w którym smutki przeplatały się z radościami i które tak wiele mnie nauczyło. Gdy umarła Mama świat się zawalił. Długo nie mogłam pozbierać się po tej tragedii, ale w końcu czas zabliźnił najgłębsze rany. W jakimś tam stopniu pogodziłam się z faktem, że nawet ci, których kochamy najbardziej na świecie kiedyś odejdą. Zrozumiałam, że chociaż tęsknota i ból po ich stracie tak naprawdę nigdy nie przemijają, to nasza miłość i modlitwa czynią ich nieśmiertelnymi. Żyją tak długo jak długo mają miejsce w naszych sercach i jak długo wysyłamy im myśli przepojone miłością. Podobno jak już nie ma się rodziców to nie ma domu. Dziwnie czuję się teraz przyjeżdżając na Wybrzeże. Na szczescie mam oddanych mi przyjaciol Marylkę z Leszkiem, Basię, Lidzie,Mirke którzy są ze mną całą duszą tak jak byli cały czas z Tatą.
Wzruszające, pełne wspomnień było spotkanie po latach z moimi braćmi, którzy porozrzucani po świecie przyjechali na to smutne pożegnanie Taty. Postanowiliśmy spotykać się teraz częściej oczywiście w Polsce, bo czujemy wielką potrzebę głebszej więzi rodzinnej…”
Przepraszam, ze dlugo nic nie pisalam, po prostu jakos nie mam ostatnio “natchnienia”, co oczywiście nie przeszkadza mi czesto tu zagladac i czytac Wasze wzruszajace wpisy. Ponizej zamieszczam reflekscje samej Ireny na dwa tematy, ktore ostatnio “zagoscily” w Kawiarence.
Pozdrawiam serdecznie,
Ania
Festiwale
“Nigdy nie byłam piosenkarką konkursową. Nie umiałam poradzić sobie z nerwową atmosferą zawodów. Udziały w konkursach często przepłacałam bólami żołądka, zasychaniem w gardle, skórczami krtani i guzkami na strunach głosowych. Niestety festiwale byly czescia "pakietu" i od czasu do czasu trzeba bylo sie na nich pokazac.
Festiwal Sopocki zaliczylam sześciokrotnie. Zdarzały mi się tam nawet ciekawe przygody. W 1973, kiedy to śpiewałam gościnnie, fotoreporterzy przyznali mi nagrodę Miss Obiektywu. Zanim ją otrzymałam rozpętała się prawdziwa burza. Dyrektor festiwalu uznał, że ponieważ śpiewałam poza konkursem nie należy mi się żadna nagroda. Fotoreporterzy byli jednak nieugięci i postawili na swoim. W czasie rozdawania nagród każdy z nich ostentacyjnie wręczył mi różę i złożył życzenia. W rezultacie wręczenie nagrody trwało nie trzy minuty, jak było w scenariuszu, a całe dwadziescia. Współczułam dyrekcji. W 1974 zaśpiewałam w konkursie Grand Prix de Disque. Tego występu nie zapomnę nigdy. Gdy wyszłam na scenę dostałam z nerwów takiego skurczu krtani, że piękną piosenkę “Wymyśliłam Cię” zaśpiewałam w połowie swoich możliwości. Mimo to piosenka ta zdobyła tytuł Przeboju Festiwalu i nagrodę redakcji “Wieczoru Wybrzeża”. Mnie przypadla w udziale najmilsza z nagród – Nagroda Publiczności. W 1975 wystąpiłam z minirecitalem z okazji wręczenia mi Złotej Płyty za longplay “W cieniu dobrego drzewa”. Specjalnie na tę okazję przygotowałam polską wersję słynnego “Przeboju lata 75” pt. “Ramaja”. Estrada Sopocka wydrukowała ulotki z tekstem tej piosenki, aby cała publiczność mogła zaśpiewać ze mną. Do tekstu wkradł się jednak chochlik, zamiast publiczność napisano tłum. Wyniknęła z tego wielka awantura. Nie było czasu na zmiany. Komentarze o mało nie sprawiły, ze zrezygnowałabym z występu. Czułam się okropnie, ale publiczność nie zawiodła i tłumnie mi wtórowała.
Najbardziej zabolał mnie fakt, że w roku 1996 nie zostałam zaproszona na XXXIII Festiwal, na którym odbył się specjalny koncert z udziałem wykonawców mojego pokolenia. Podobno uznano mnie za piosenkarkę zagraniczną ( od kilku lat mieszkałam w USA), a to był koncert polskiej piosenki. Czysta paranoja!”
Rodzice
“Odszedł moj Tato, a wraz z nim spory kawałek naszego wspólnego życia, w którym smutki przeplatały się z radościami i które tak wiele mnie nauczyło. Gdy umarła Mama świat się zawalił. Długo nie mogłam pozbierać się po tej tragedii, ale w końcu czas zabliźnił najgłębsze rany. W jakimś tam stopniu pogodziłam się z faktem, że nawet ci, których kochamy najbardziej na świecie kiedyś odejdą. Zrozumiałam, że chociaż tęsknota i ból po ich stracie tak naprawdę nigdy nie przemijają, to nasza miłość i modlitwa czynią ich nieśmiertelnymi. Żyją tak długo jak długo mają miejsce w naszych sercach i jak długo wysyłamy im myśli przepojone miłością. Podobno jak już nie ma się rodziców to nie ma domu. Dziwnie czuję się teraz przyjeżdżając na Wybrzeże. Na szczescie mam oddanych mi przyjaciol Marylkę z Leszkiem, Basię, Lidzie,Mirke którzy są ze mną całą duszą tak jak byli cały czas z Tatą.
Wzruszające, pełne wspomnień było spotkanie po latach z moimi braćmi, którzy porozrzucani po świecie przyjechali na to smutne pożegnanie Taty. Postanowiliśmy spotykać się teraz częściej oczywiście w Polsce, bo czujemy wielką potrzebę głebszej więzi rodzinnej…”
23 marca 2012 20:51 | Puella555
Irena Jarocka - MIX PRZEBOJÓW oraz Irena Jarocka z kasety VHS 1989
Irena Jarocka - MIX PRZEBOJÓW
[www.youtube.com]
Pani Irena Jarocka w Kamieńcu - z kasety VHS... Podpis pod video: Czasem zapis na starej zniszczonej kasecie VHS ukaże bezpowrotne chwile. Takiego koncertu w Kamieńcu Już nigdy nie będzie. Materiał z 1989 roku. Pamięci wielkiej artystki.
[ca.voobys.com]
Do Toldzika - W odpowiedzi [refinger.wrzuta.pl]
[www.youtube.com]
Pani Irena Jarocka w Kamieńcu - z kasety VHS... Podpis pod video: Czasem zapis na starej zniszczonej kasecie VHS ukaże bezpowrotne chwile. Takiego koncertu w Kamieńcu Już nigdy nie będzie. Materiał z 1989 roku. Pamięci wielkiej artystki.
[ca.voobys.com]
Do Toldzika - W odpowiedzi [refinger.wrzuta.pl]
23 marca 2012 20:10 | Ewa z Warszawy
Irena - Dworek Róża Poraja 21.01.2011r.
23 marca 2012 18:26 | Małgosia z Nakła
Dzisiaj przed godz. 15-tą na kanale Kino Polska Muzyka w programie "Rzeczy znalezione" była piosenka "Bliski sercu dzień" :-))).
23 marca 2012 18:04 | Toldzik
„Pożyczona” piosenka z morałem
W związku z obowiązującą ciszą w radiowym eterze, z dedykacją dla pewnego zaangażowanego, pracowitego Irenkowego Ludka, który udał się od 20 marca na zasłużony urlop, postanowiłem na początek udanego weekendu przypomnieć Wam pewien „zupełnie antyagitacyjny” utwór , który choć wykonany przez inną artystkę dotyczy chyba każdej piosenki Ireny.
Szczególnie do przemyśleń polecam słowa refrenu…
[francuzek.wrzuta.pl]
Szczególnie do przemyśleń polecam słowa refrenu…
[francuzek.wrzuta.pl]
23 marca 2012 16:07 | Adam z Poznania
Irena miała najpiękniejszy makijaż w Europie Środkowo-wschodniej,ale bez makijażu też była piękna.
23 marca 2012 16:00 |
Połoniny niebieskie z Ireną,a zielone łąki już bez Niej.
23 marca 2012 15:51 | Magda
Białe tulipany,białe znicze dla Ireny.Smutek taki sam.
23 marca 2012 15:02 | juergen
Zdjecia z Moniek;-)
Te zdjecia nie byly jeszcze tu na stronie prezentowane, dziekuje.
Przy okazji niedawnych wspomnien o wystepach Naszej Ireny w Katowickim Varietes-Centrum, dostalem wlasnie maila od organizatora tych koncertow Ireny i bylego szefa tej placowki, niestety nie posiada zadnych materialow archiwalnych z tamtego czasu. Szkoda.
Przy okazji niedawnych wspomnien o wystepach Naszej Ireny w Katowickim Varietes-Centrum, dostalem wlasnie maila od organizatora tych koncertow Ireny i bylego szefa tej placowki, niestety nie posiada zadnych materialow archiwalnych z tamtego czasu. Szkoda.
23 marca 2012 14:24 | Kama
Piękne zdjęcia te poniżej.
Dzięki
Dzięki
23 marca 2012 14:03 | Mońki
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
[www.inter.home.pl]
23 marca 2012 10:14 | NieznajomaZnajoma
Terapia psychodeliczna
W ostatnim okresie zaczęłam częściej zastanawiać się czym jest śmierć - końcem czy początkiem wszystkiego? Jakie towarzyszą jej wizje? Dokąd prowadzą?
Trafiłam na prace naukowe Stanislava Grofa, amerykańskiego współtwórcy psychologii transpersonalnej, nurtu zwanego "czwartą siłą w psychologii"(obok psychoanalizy, behawioryzmu oraz orientacji humanistycznej). Jest on pionierem w dziedzinie badań nad terapeutycznym zastosowaniem odmiennych stanów świadomości.
Grof, czerpiąc z dorobku psychoanalizy i psychologii humanistycznej, podkreśla znaczenie odmiennych stanów świadomości w ciągłym formowaniu ludzkiej psychiki. Proponuje jej nowy model, który obok wymiaru biograficznego uwzględnia znaczenie doświadczeń okołoporodowych i transpersonalnych.
Byłam bardzo ciekawa jak wygląda terapia psychodeliczna. Jeżeli kogoś interesuje, to proszę czytać dalej. A jeżeli nie będziecie czytać, to ja się nie obrażam.
Słowami Glorii opisze jak wyglądał jej przypadek terapii. Należała ona do zespołu badawczego. Zachorowała na nowotwór piersi.
“Na miejsce terapii dojechałam razem z opiekunem.
W pomieszczeniu, gdzie odbywała się sesja, znajdował się bukiet róż, głęboko czerwonych i zroszonych, ale niestety nie wydzielających zbyt silnego zapachu. Na stole obok nich leżały świeże, soczyste owoce. Od razu podano mi pierwszą dawkę LSD. Stopniowo moje ruchy stawały się coraz bardziej płynne, a ja zaczęłam odczuwać wzrastający dyskomfort. Zalecono mi położyć się ze słuchawkami na uszach i oczyma przesłoniętymi przepaską. W międzyczasie otrzymałam drugą dawkę. Kolejnemu etapowi towarzyszyło ogromne zniecierpliwienie. Przekazano mi wcześniej instrukcje, które miały na celu uchronienie mnie przed jakimkolwiek bólem, strachem czy jakimikolwiek innymi trudnościami. Byłam przygotowana do sprawdzenia swoich możliwości, skonfrontowania się z nieznanym i przezwyciężenia przeszkód osobistych. Czekałam, ale nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego oprócz nieprzyjemnych doznań fizycznych i lekkiej senności.
W pewnym momencie zaczęło mi się wydawać, że zlewam się z muzyką i jestem przez nią niesiona. Byłam tak silnie zjednoczona z dźwiękiem, że gdy jakaś melodia lub nagranie dobiegało końca, następująca chwila ciszy wypełniała mnie niecierpliwym oczekiwaniem na wejście w kolejny etap podróży. To była rozkoszna zabawa. Co usłyszę za chwilę? Czy będzie to pełne mocy, sentymentalne, taneczne czy ponure? Miałam poczucie, że coś lub ktoś się ze mną droczy, ale w przyjazny, delikatny sposób. Reakcja ta sprawiała, że miałam ochotę się śmiać, nie zważając na to, gdzie się znajdowałam, ani na smutne i pełne powagi okoliczności, które mnie tam zaprowadziły. Gdy tylko znów zaczynałam słyszeć muzykę - odpływałam. Większa część wizji od razu ulatywała z mojej pamięci. Zasadniczo udało mi się zapamiętać dwa doświadczenia. Znajdowałam się w bezczasowym świecie pozbawionym granic. Nie było tam atmosfery; nie było kolorów; nie było niczego z wyjątkiem światła. Nagle zrozumiałam, że jestem chwilą w czasie - stworzoną przez tych, którzy istnieli przede mną, a jednocześnie stwórcą innych. Moje główne zadanie zostało wypełnione. Poprzez akt narodzin nadałam sens życiu moich rodziców. Ponownie znalazłam się w próżni, sama poza granicami czasoprzestrzennymi. Życie sprowadzało samo siebie do coraz mniej wspólnego mianownika. Nie pamiętam logiki tego doświadczenia, ale wiem że doznałam przejmującej świadomości samej istoty życia - była nią miłość. Wydawało mi się, że wyciągam rękę do całego świata - do wszystkich ludzi - a w szczególności do moich najbliższych. Długo opłakiwałam stracone lata, poszukiwanie tożsamości w niewłaściwych miejscach, zmarnowane okazje, energię emocjonalną roztrwonioną w bezsensownym pościgu. Wielokrotnie, po chwilach wytchnienia, powracałam wciąż do tych samych zagadnień. Muzyka niosła mnie ze sobą i krzepiła. Od czasu do czasu zdawałam sobie sprawę z cudownego zapachu brzoskwiń. Róże były niczym w porównaniu z owocami. Owoce stanowiły nektar i ambrozję (życie); róże były po prostu pięknymi kwiatami. Kiedy w końcu podano mi nektarynkę, jej smak był symfonią subtelności, esencją soczystości.
Kiedy zaczęłam wynurzać się z powrotem, wyprowadzono mnie na świeże powietrze. Odczuwałam niezwykłą bliskość w stosunku do dużej grupy ludzi. Kiedy później spotkałam się z członkami rodziny, miałam poczucie zawiązania się nowego rodzaju więzi. Wszyscy zauważyli zmianę, jaka we mnie zaszła. Powiedzieli, że tryskam energią i bije ode mnie spokój. Tak też się czułam. Co uległo zmianie? Żyję i istnieję w pełnym znaczeniu tych słów. Akceptuję to, co ma się stać. Zniknęły niektóre z moich symptomów fizycznych - przede wszystkim niezwykłe zmęczenie i niektóre bóle. W dalszym ciągu jestem sobą, ale bardziej spokojną. Moja rodzina to czuje. Staliśmy się sobie bliżsi. Każdy, kto znał mnie dobrze, może zauważyć korzystny wpływ tego doświadczenia”.
Moją ulubiną teraz książką jest “The Ultimate Journey: Consciousness and the Mystery of Death”. Odnajduję tam mistrzowskie potraktowanie tego najważniejszego, a zarazem najbardziej pomijanego tematu ludzkiej egzystencji. Znajduję nie tylko porównanie samego procesu umierania do narodzin biologicznych i mitycznych odrodzeń, ale także szereg istotnych wskazówek pozwalających sądzić, że śmierc wcale nie jest końcem świadomości.
Niejako z definicji śmierć stanowi najważniejsze zagadnienie naszego życia. Lektura obowiązkowa dla wszystkich śmiertelników!
Oj przepraszam, że zajęłam tak dużo miejsca.
Ciepło pozdrawiam
Trafiłam na prace naukowe Stanislava Grofa, amerykańskiego współtwórcy psychologii transpersonalnej, nurtu zwanego "czwartą siłą w psychologii"(obok psychoanalizy, behawioryzmu oraz orientacji humanistycznej). Jest on pionierem w dziedzinie badań nad terapeutycznym zastosowaniem odmiennych stanów świadomości.
Grof, czerpiąc z dorobku psychoanalizy i psychologii humanistycznej, podkreśla znaczenie odmiennych stanów świadomości w ciągłym formowaniu ludzkiej psychiki. Proponuje jej nowy model, który obok wymiaru biograficznego uwzględnia znaczenie doświadczeń okołoporodowych i transpersonalnych.
Byłam bardzo ciekawa jak wygląda terapia psychodeliczna. Jeżeli kogoś interesuje, to proszę czytać dalej. A jeżeli nie będziecie czytać, to ja się nie obrażam.
Słowami Glorii opisze jak wyglądał jej przypadek terapii. Należała ona do zespołu badawczego. Zachorowała na nowotwór piersi.
“Na miejsce terapii dojechałam razem z opiekunem.
W pomieszczeniu, gdzie odbywała się sesja, znajdował się bukiet róż, głęboko czerwonych i zroszonych, ale niestety nie wydzielających zbyt silnego zapachu. Na stole obok nich leżały świeże, soczyste owoce. Od razu podano mi pierwszą dawkę LSD. Stopniowo moje ruchy stawały się coraz bardziej płynne, a ja zaczęłam odczuwać wzrastający dyskomfort. Zalecono mi położyć się ze słuchawkami na uszach i oczyma przesłoniętymi przepaską. W międzyczasie otrzymałam drugą dawkę. Kolejnemu etapowi towarzyszyło ogromne zniecierpliwienie. Przekazano mi wcześniej instrukcje, które miały na celu uchronienie mnie przed jakimkolwiek bólem, strachem czy jakimikolwiek innymi trudnościami. Byłam przygotowana do sprawdzenia swoich możliwości, skonfrontowania się z nieznanym i przezwyciężenia przeszkód osobistych. Czekałam, ale nie zdarzyło się nic nadzwyczajnego oprócz nieprzyjemnych doznań fizycznych i lekkiej senności.
W pewnym momencie zaczęło mi się wydawać, że zlewam się z muzyką i jestem przez nią niesiona. Byłam tak silnie zjednoczona z dźwiękiem, że gdy jakaś melodia lub nagranie dobiegało końca, następująca chwila ciszy wypełniała mnie niecierpliwym oczekiwaniem na wejście w kolejny etap podróży. To była rozkoszna zabawa. Co usłyszę za chwilę? Czy będzie to pełne mocy, sentymentalne, taneczne czy ponure? Miałam poczucie, że coś lub ktoś się ze mną droczy, ale w przyjazny, delikatny sposób. Reakcja ta sprawiała, że miałam ochotę się śmiać, nie zważając na to, gdzie się znajdowałam, ani na smutne i pełne powagi okoliczności, które mnie tam zaprowadziły. Gdy tylko znów zaczynałam słyszeć muzykę - odpływałam. Większa część wizji od razu ulatywała z mojej pamięci. Zasadniczo udało mi się zapamiętać dwa doświadczenia. Znajdowałam się w bezczasowym świecie pozbawionym granic. Nie było tam atmosfery; nie było kolorów; nie było niczego z wyjątkiem światła. Nagle zrozumiałam, że jestem chwilą w czasie - stworzoną przez tych, którzy istnieli przede mną, a jednocześnie stwórcą innych. Moje główne zadanie zostało wypełnione. Poprzez akt narodzin nadałam sens życiu moich rodziców. Ponownie znalazłam się w próżni, sama poza granicami czasoprzestrzennymi. Życie sprowadzało samo siebie do coraz mniej wspólnego mianownika. Nie pamiętam logiki tego doświadczenia, ale wiem że doznałam przejmującej świadomości samej istoty życia - była nią miłość. Wydawało mi się, że wyciągam rękę do całego świata - do wszystkich ludzi - a w szczególności do moich najbliższych. Długo opłakiwałam stracone lata, poszukiwanie tożsamości w niewłaściwych miejscach, zmarnowane okazje, energię emocjonalną roztrwonioną w bezsensownym pościgu. Wielokrotnie, po chwilach wytchnienia, powracałam wciąż do tych samych zagadnień. Muzyka niosła mnie ze sobą i krzepiła. Od czasu do czasu zdawałam sobie sprawę z cudownego zapachu brzoskwiń. Róże były niczym w porównaniu z owocami. Owoce stanowiły nektar i ambrozję (życie); róże były po prostu pięknymi kwiatami. Kiedy w końcu podano mi nektarynkę, jej smak był symfonią subtelności, esencją soczystości.
Kiedy zaczęłam wynurzać się z powrotem, wyprowadzono mnie na świeże powietrze. Odczuwałam niezwykłą bliskość w stosunku do dużej grupy ludzi. Kiedy później spotkałam się z członkami rodziny, miałam poczucie zawiązania się nowego rodzaju więzi. Wszyscy zauważyli zmianę, jaka we mnie zaszła. Powiedzieli, że tryskam energią i bije ode mnie spokój. Tak też się czułam. Co uległo zmianie? Żyję i istnieję w pełnym znaczeniu tych słów. Akceptuję to, co ma się stać. Zniknęły niektóre z moich symptomów fizycznych - przede wszystkim niezwykłe zmęczenie i niektóre bóle. W dalszym ciągu jestem sobą, ale bardziej spokojną. Moja rodzina to czuje. Staliśmy się sobie bliżsi. Każdy, kto znał mnie dobrze, może zauważyć korzystny wpływ tego doświadczenia”.
Moją ulubiną teraz książką jest “The Ultimate Journey: Consciousness and the Mystery of Death”. Odnajduję tam mistrzowskie potraktowanie tego najważniejszego, a zarazem najbardziej pomijanego tematu ludzkiej egzystencji. Znajduję nie tylko porównanie samego procesu umierania do narodzin biologicznych i mitycznych odrodzeń, ale także szereg istotnych wskazówek pozwalających sądzić, że śmierc wcale nie jest końcem świadomości.
Niejako z definicji śmierć stanowi najważniejsze zagadnienie naszego życia. Lektura obowiązkowa dla wszystkich śmiertelników!
Oj przepraszam, że zajęłam tak dużo miejsca.
Ciepło pozdrawiam
23 marca 2012 10:11 | NieznajomaZnajoma
Stare Powązki
Ponieważ nie mogłam być na Powązkach 21 marca, to pojechałam tam 22. Zapaliłam znicz, położyłam wiązankę. Wszystkie postawione wcześniej znicze już się wypaliły, więc szybciutko pobiegłam kupić do nich wkłady. Od razu zapłonęło znowu mnóstwo lampek. Zrobiło się jasno. I ta jasność, na skrzydłach pięknie kolorowych motyli, pofrunęła do Ireny. Kwiaty i wiązanki wyglądają jeszcze zupełnie świeżo.
Kiedy zapalałam kolejne znicze, to pomyślałam, że są one od wszystkich Przyjaciół Ireny, którzy nie mogą być na Powązkach tak często jak ja, czy inni mieszkający w Warszawie. Myślę, że Irena to wie.
Postałam tam dłuższą chwilę, by nie była choć przez ten czas sama.
Od niedawna w Warszawie można słuchać stacji Radio Nostalgia. Codziennie jest tam nadawanych kilka piosenek Ireny. Dzisiaj były już “Był ktoś” i “Te linie, te koła”. Jest też mozliwość słuchania tej stacji na Internecie.
Pozdrawiam tych, którzy na Powązki nie mogą teraz przyjechać.
Kiedy zapalałam kolejne znicze, to pomyślałam, że są one od wszystkich Przyjaciół Ireny, którzy nie mogą być na Powązkach tak często jak ja, czy inni mieszkający w Warszawie. Myślę, że Irena to wie.
Postałam tam dłuższą chwilę, by nie była choć przez ten czas sama.
Od niedawna w Warszawie można słuchać stacji Radio Nostalgia. Codziennie jest tam nadawanych kilka piosenek Ireny. Dzisiaj były już “Był ktoś” i “Te linie, te koła”. Jest też mozliwość słuchania tej stacji na Internecie.
Pozdrawiam tych, którzy na Powązki nie mogą teraz przyjechać.
23 marca 2012 09:48 | Teresa
Szkoda ze trawa tak zielona
Przejmujace jest wykonanie piosenki na tytylowej stronie.
23 marca 2012 06:50 | Monika z Warszawy
Przeboje Ireny Jarockiej
Z wielką przyjemnością obejrzałam Sopot 74,Lidko to niesamowite co piszesz,że widziałaś siebie na widowni Opery Leśnej.
Tego dnia usłyszałam jeszcze Kawiarenki... na zebraniu w szkole podczas prezentacji placówki.Ten utwór młodzież wykonała także 21.03 podczas karaoke na festynie.
Panie Michale pan podczas naszej rozmowy w lutym na Powązkach zastanawiał się czy młodzież zna piosenki Ireny.To kolejny dowód na to,że tak jest.Pozdrawiam wszystkich lubiących Kawiarenki.
Ps.Ciekawostka dla Marylowców,na prezentacji usłyszeliśmy także Niech żyje bal.
Tego dnia usłyszałam jeszcze Kawiarenki... na zebraniu w szkole podczas prezentacji placówki.Ten utwór młodzież wykonała także 21.03 podczas karaoke na festynie.
Panie Michale pan podczas naszej rozmowy w lutym na Powązkach zastanawiał się czy młodzież zna piosenki Ireny.To kolejny dowód na to,że tak jest.Pozdrawiam wszystkich lubiących Kawiarenki.
Ps.Ciekawostka dla Marylowców,na prezentacji usłyszeliśmy także Niech żyje bal.
23 marca 2012 05:53 |
Irena Jarocka "Wszystko dam"
[www.youtube.com]
Wszystko dam
Za jeden deszcz bez końca i za niewinność kłamstw.
Za biele ścian, brzeg słońca, szept i żart.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw.
Ślady miejsc, niedokończony szczęścia wstęp.
Za dobry znak na jutro i dnia zgubioną myśl.
Za pewność słów, niezmienność, śmiech i wstyd.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw.
Ślady miejsc, niedokończony szczęścia wstęp.
Za dobry znak na jutro i dnia zgubioną myśl.
Za pewność słów, niezmienność, śmiech i wstyd.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw
Wszystko dam
Za jeden deszcz bez końca i za niewinność kłamstw.
Za biele ścian, brzeg słońca, szept i żart.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw.
Ślady miejsc, niedokończony szczęścia wstęp.
Za dobry znak na jutro i dnia zgubioną myśl.
Za pewność słów, niezmienność, śmiech i wstyd.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw.
Ślady miejsc, niedokończony szczęścia wstęp.
Za dobry znak na jutro i dnia zgubioną myśl.
Za pewność słów, niezmienność, śmiech i wstyd.
Wszystko dam, to na czym zbywa, czego braknie, co jest.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, by jeszcze raz odnaleźć się na czas.
Wszystko dam, choć ledwie to już zarys zdarzeń i spraw
23 marca 2012 01:25 | Eilidh
P.S.
23 marca 2012 01:10 | Puella555
Chciałabym ANNIE podziękować za wspaniały pomysł z białymi świecami i wszystkim, którzy zapalili światełko doa Pani Ireny. Gdy tyle z nich zapłonęło tego dnia, na pewno to ciepło, jasność i blask popłynęły do Niej... Te płomienie pamięci na pewno staną się tradycją w kolejnych miesiącach dla upamiętnienia tego szczególnego dnia.
Na dobranoc - [www.youtube.com]
Na dobranoc - [www.youtube.com]
23 marca 2012 01:05 |
[www.irenajarocka.pl]
Pocztówka z piosenką: "Te linie te koł
Umieszczono na niej zdjęcie z Pałacu w Wilanowie.
Były przed wieloma laty nakręcone tam zdjęcia z Ireną Jarocką śpiewająca jakąś piosenkę. Trochę szukałam, ale nie trafiłam dzisiaj. Może ktoś miał więcej szczęścia.
Miejsce zmieniło się od tamych dawnych lat. Pałac w Wilanowie odnowiono. Także ogród wokół pałacu.
Pozwolę sobie przekazać informacje o IV Wystawie Tulipanów w Oranżerii Muzeum Pałacu w Wilanowie. Po raz drugi w Oranżerii . Oglądałam w zeszłym roku. Podobała mi się wystawa, podobały mi się tulipany.
Muzeum Pałac w Wilanowie oraz Stowarzyszenie Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych w Skierniewicach
informuję i zachęca do obejrzenia
IV Wystawy Tulipanów
w Muzeum Pałacu w Wilanowie - w Oranżerii znajdującej się w ogrodzie pałacu
Patronat nad wystawą objął
Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach
Wystawę będzie można oglądać w sobotę i niedzielę 24-25 marca 2012 r. w godz. 10.00-18.00.[/b]
Pocztówka z piosenką: "Te linie te koł
Umieszczono na niej zdjęcie z Pałacu w Wilanowie.
Były przed wieloma laty nakręcone tam zdjęcia z Ireną Jarocką śpiewająca jakąś piosenkę. Trochę szukałam, ale nie trafiłam dzisiaj. Może ktoś miał więcej szczęścia.
Miejsce zmieniło się od tamych dawnych lat. Pałac w Wilanowie odnowiono. Także ogród wokół pałacu.
Pozwolę sobie przekazać informacje o IV Wystawie Tulipanów w Oranżerii Muzeum Pałacu w Wilanowie. Po raz drugi w Oranżerii . Oglądałam w zeszłym roku. Podobała mi się wystawa, podobały mi się tulipany.
Muzeum Pałac w Wilanowie oraz Stowarzyszenie Producentów Ozdobnych Roślin Cebulowych w Skierniewicach
informuję i zachęca do obejrzenia
IV Wystawy Tulipanów
w Muzeum Pałacu w Wilanowie - w Oranżerii znajdującej się w ogrodzie pałacu
Patronat nad wystawą objął
Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach
Wystawę będzie można oglądać w sobotę i niedzielę 24-25 marca 2012 r. w godz. 10.00-18.00.[/b]
23 marca 2012 00:57 |
chomik
Dzięki za informacje Damian.
22 marca 2012 22:26 | Damian
caly ten festiwal Sopot'74 jak i 77 mozna znalezc na stronie chomikuj, u uzytkowanika Kuberski
22 marca 2012 21:26 | Ewa z Warszawy
Irena na Festiwalu im. Anny Jantar
Kolejne piękne zdjęcia Irenki - rok 2005. Szczególnie to w różowej, zwiewnej sukience z rozcięciem i cudnych różowych bucikach na szpileczce... Nasza cudna Gwiazda;)
[2000.vipnews.pl]
[2000.vipnews.pl]
22 marca 2012 21:01 | Lidka C.
Irena w mediach
Dzisiaj, niestety nie mogłam ogladac wspomnień z Sopotu 74, ale za to oglądałam kilka dni temu Sopot 77. I ku swojemu zaskoczeniu w tym materiale archiwalnym dojrzałam ... siebie i moją mamę na widowni w czasie próby festiwalowej( to był nasz pierwszy festiwal, potem co roku chodziłysmy na próby do Opery Leśnej. )! To była migawka, ale wystarczyło, bym zaniemówiła z wrażenia - zobaczyc siebie jako dziecko w TV po tyyylu latach! Szok! Szczególnie pamiętam z tego festiwalu Jose Velesa i jego Romantikę. We wspomnianym programie czekało na mnie kolejne zaskoczenie! W pewnym momencie pokazali Irenę spacerujacą po plaży sopockiej z jakąs Japonką - jedną z piosenkarek wystepujących na tym festiwalu! Czy ktoś z Was widział ten materiał? Nikt nic nie pisze... To moja mama pierwsza dostrzegła Irenę!
Tutaj pozdrawiam serdecznie Olę z Piły, która przez ładnych pare lat przyjeżdżała do Sopotu specjalnie po to, by uczestniczyc w próbach festiwalowych! To były piękne lata, prawda Olu?!
W Radio Olsztyn jest codziennie audycja "Piosenki na życzenie" (od 18.00 do 19.45). Po wysłaniu smsa ( nr 71601) o treści: Piosenki - i tu podaniu utworu, jaki chcemy usłyszec i wykonawcy na antenie, tego samego wieczoru to sie stanie. Pod jednym warunkiem! Że dany utwór mają! Wiem, że nie mają piosenek: Był ktoś, Połoniny niebieskie, W cieniu dobrego drzewa! Prosiłam o nie to odpisywali, ze może inną bo nie mają!!!! Wczoraj odczytali całą treśc mojego smsa, o 2 miesiacach od odejścia Ireny. Dali "Nie wrócą te lata..."
Panu Michałowi i Monice życzę dużo wewnętrznej siły... Wiem, co to znaczy życ w domu, gdzie Kogoś Najbliższego zabrakło... Gdzie każdy drobiazg przypomina chwile, myśli, słowa, gesty Kogoś kto z nami był niedawno, a teraz Go z nami fizycznie nie ma...
Tutaj pozdrawiam serdecznie Olę z Piły, która przez ładnych pare lat przyjeżdżała do Sopotu specjalnie po to, by uczestniczyc w próbach festiwalowych! To były piękne lata, prawda Olu?!
W Radio Olsztyn jest codziennie audycja "Piosenki na życzenie" (od 18.00 do 19.45). Po wysłaniu smsa ( nr 71601) o treści: Piosenki - i tu podaniu utworu, jaki chcemy usłyszec i wykonawcy na antenie, tego samego wieczoru to sie stanie. Pod jednym warunkiem! Że dany utwór mają! Wiem, że nie mają piosenek: Był ktoś, Połoniny niebieskie, W cieniu dobrego drzewa! Prosiłam o nie to odpisywali, ze może inną bo nie mają!!!! Wczoraj odczytali całą treśc mojego smsa, o 2 miesiacach od odejścia Ireny. Dali "Nie wrócą te lata..."
Panu Michałowi i Monice życzę dużo wewnętrznej siły... Wiem, co to znaczy życ w domu, gdzie Kogoś Najbliższego zabrakło... Gdzie każdy drobiazg przypomina chwile, myśli, słowa, gesty Kogoś kto z nami był niedawno, a teraz Go z nami fizycznie nie ma...
22 marca 2012 20:55 | Hanka Gdansk
Do Danieli i Lidki C
Dziekuje za informacje. Mieszkam kolo Cmentarza Lostowickiego i bywam tam odwiedzic grob kolezanki, wiec moze uda mi sie dowiedziec o miejsce grobu Rodzicow pani Ireny, aby i tam moc zapalic znicz.
Hanka
Hanka