Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.

Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com

4 marca 2012 23:04 | Renata W

Taka sama

nowość Andrzej Ellmann

[www.youtube.com]

4 marca 2012 22:19 |

"Masz jeszcze mnie " to chyba jednak 2004 rok.
[www.youtube.com]

4 marca 2012 21:26 | Artur(ARTUR)

daty nagrań...

Inna Ania pytała tutaj kiedy pochodzi nagranie piosenki "Masz tylko mnie"...Wg moich obliczeń wynika ,że to był rok 2006?
Pewności nie mam :)

Do anonima poniżej...
Kolego nie martw się moje słowa skierowane do Maćka z Freiburga są już tylko podziękowaniami...bo On już to zrobił....za co jestem mu niezmiernie wdzięczny.
A innym jestem bardzo wdzięczny,że podzielili się ze mną koncertem z Wrześni..
Widzisz jakoś tak jest ,że ludzie są uczynni sami z siebie.
A z tego co wiem Dzidek też szykuje niespodziankę...więc jest OK.

Odpowiedziałbym pełniej gdybym wiedział komu...a tak ograniczę się do takiego skrótu OK?

4 marca 2012 21:14 |

Zrob to sam

Artur!
Moze zamiast
("Kto ma pełny zapis recitalu Ireny na festiwalu im Anny Jantar we Wrześni?,Ko ma dobrej jakości nagranie piosenki "Konie mkną"?.Dzidek zgodził się wstępnie,tak sądze :),że zajmie się sprawą graficzną,ale musi mieć na czym pracować.Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)".
Zamiast zadac i wymagac od innych moze sam ruszysz...i zdobedziesz z Polskiego Radia i Telewizji Polskiej dla nas jakies skarby a potem z wielka przyjemnocia sie z nami nimi podzielisz!!!

4 marca 2012 21:11 | Artur(ARTUR)

Do Ani Tomaszewskiej...

Nie znoszę wchodzić w rolę adwokata kogokolwiek bo to ani wdzięczne ,ani często potrzebne...szczególnie jak chce się wstawiać za kogoś kto doskonale sam sobie poradziłby z tym...ale jakoś nie mogę zgodzić się z Twoją Aniu interpretacją sformułowania Juergena.
Rzeczywiście gdy się bierze każde słowo dosłownie,każde zdanie w oderwaniu od całości tego co pisał tu przez lata całe Juergen to można dojść do fałszywych wniosków.
A przecież każdy stały bywaleć tej KG wie,że On jak mało kto dbał zawsze o "życie" tego miejsca i ostanią rzeczą jaką można byłoby mu zarzucić jest chęc podziałów czy ograniczanie komukolwiek prawa do włąsneych wpisów ,wspomnień czy opinni.
On lata całe mieszka w Niemczech i operuje pół na pół powiedzonkami,które w potocznej mowie znaczą nie zawsze to samo po obu stronach granicy i tyle.

Twoje wpisy Aniu są bardzo cenne dla wszystkich bo przekazujesz w nich tyle nowych informacji o Irence,których większość z nas nie zna.
Ja tak po cichu czekam też jak inne osoby ,które podobnie jak Ty były tak blisko Ireny w różnych okresach Jej kariery...zaczną dzielić się tutaj ze wszystkimi swoimi wspomnieniami.
Przecież takich osób jest całkiem sporo...Zatem całkiem sporo osób było w "zasięgu kolan" Irenki a tłumacząc to na nasze, "w najbliższym otoczeniu" naszej Gwiazdy.

Wszyscy mają swoje wspomnienia a przykład ANNY z wczesnorannego wpisu pokazuje jak wiele mają tych wspomnień,nawet gdy nie mieli okazji nigdy nie spotkać Irenki na żywo.

Piszcie wszyscy co Wam w duszy gra na temat Irenki!
NIKT tu nikomu nie stawia żadnych warunków!
Zatem Aniu T. niepotrzebny jest Twój niepokój.

Miłego wieczoru

Moja ulubiona piosenka Irenki...choć tytuł brzmi zbyt radykalnie...

[www.youtube.com]

4 marca 2012 21:08 | Jacek

styl i używane metafory w języku polskim

Proszę skończmy tę polemikę nt. języka polskiego i używanych metafor w języku polskim. Są do tego specjalne strony internetowe. Trochę więcej wyobraźni a zarazem realizmu życiowego. Jak to dobrze, że moderatorzy tej strony usuwają wpisy, które powinny być wyjaśniane drogą emailową pomiędzy osobami bezpośrednio zainteresowanymi.

4 marca 2012 20:46 | Anna Tmaszewska

Do Lidki C.

Ubawiły mnie Twoje wspomnienia związane z programem “Co mnie gryzie?”. Ta reakcja to “cała Irenka”, czasami potrafila brać wszystko tak dosłownie i w rezultacie zupełnie nieświadomie rozbawić do łez. Strasznie mi tego brakuje…

Co do Juergena, to nie wiem jaka była jego odpowiedz, bo wpisy zostały usunięte, ale generalnie rzecz ujmując nie chodziło mi o stylistykę zdania, po prostu określanie kogokolwiek jako “siedzącego Irenie na kolanach” wydaje mi sie po prostu niesmaczne
i świadczące o braku szacunku zarówno do osób, które miał na myśli, jak również dla samej Ireny, która z pewnością o żadnym ze swoich fanów tak nie myślała…

Pozdrawiam cieplutko,
Ania

4 marca 2012 20:36 | Bogusia K.

Do niedawna nie miałam pojęcia , że p. Irena śpiewała po francusku (dodam tylko że bardzo lubię francuską piosenkę ). Dzięki tej stronie poznaję ją od nowa. Słuchając tych piosenek , znajdując je dzięki tej stronie , chciałabym by kiedyś powstał cały album w tym języku . Mam nadzieję, że jest na to szansa.

Pozdrawiam wszystkich irenkowiczów:)

4 marca 2012 20:13 |

Dziękuję!

Również dziękuję Pani Ani Tomaszewskiej za umieszczenie linków z Powązek. Pojawienie się na tablicy zdjęcia naszej kochanej Pani Irenki było doskonałym pomysłem. Spogląda na nas tymi pięknymi, dużymi, błękitnymi oczami. Śmię twierdzić..., to miejsce stało się jaśniejsze, cieplejsze .
Zarówno dziękuję za opowieść Pani Ani o kremie przeciw zmarszczkom. Te wesołe anegdodki wywołują uśmiech.
Opowiadajcie Kochani..., wszystkie wspomnienia dla nas, którym nie było dane poznać osobiście Motylka czytamy z dużym zaciekawieniem, czekamy na kolejne z niecierpliwością.

W dniu dzisiejszym czytałam w KG wiele mailów i wśród nich wiadomość od Pani Ireny z 21 września. Za równe cztery m-ce musiała niestety od nas odejść. Ryczałam, ryczałam i nadal łzy lecą.

Panie Arturze podobnie odbieram tą okrutną dla nas fanów rzeczywistość..., jest ciężko.

Dobrego wieczoru!
BEATA Z RZESZOWA

4 marca 2012 19:38 | Lidka C.

"Co mnie gryzie"..., korekta i inne sprawy

Najpierw poprawka=korekta dotycząca daty nagrania pr. TV "Spotkanie z Ireną Jarocką". Dzis sprawdziłam w swoim albumie i zapiskach! Faktycznie był to rok 1994, a nie 1993 jak pisałam wczoraj! Ale 16 marca sie zgadza! W 1993 r. miałam inne wspomnienia związane z Ireną...
Skoro tak uparcie lansuję motyw : Irena i Gdańsk, to jeszcze jedna perełka!
Program "Co mnie gryzie'.
Był to bardzo popularny cykliczny program gdańskiej telewizji w latach 90- tych. Co czwartek gromadzili sie chętni ludzie niedaleko dworca by do kamery powiedziec o swoich problemach, by załatwic przy pomocy TV urzędnicze, mieszkaniowe i rózne kłopoty (niektórym sie udawało!). Autorzy programu zapraszali czasami znane osoby, by te też wystąpiły przed kamerami i powiedziały, co je gryzie. Ale zapraszano je najczęsciej do studia.
Akurat parę minut po zaproszeniu Ireny przez autorkę programu ja do Niej zadzwoniłam. Irena po powitaniu, nieco rozbawiona powiedziała, że zaproszono ją do czegoś dziwnego i spytała mnie co to jest za program "Co mnie gryzie?", czy to coś o...insektach? Bo Ona nic nie rozumie, "Czy oni myślą, że w Stanach, w domu mam robaki?"
Oczywiscie wyjaśniłam w czym rzecz i obie miałysmy powód do śmiechu. Ilekroc oglądam ten program zawsze przypomina mi sie ta rozmowa!
Obejrzyjcie sobie i posłuchajcie kolejnych złotych myśli Ireny! Swoje rozbawienie pod koniec wypowiedzi Irena potem skomentowała: " Pomyślałam sobie, o tych robakach..."

[www.youtube.com]

Aniu, dziękuję za zdjęcia z Powązek.... Wcześniej aniżeli latem tam sie nie pojawię..Zdjęcie Ireny na płycie... Mój Boże...

Do Macieja z Kolonii.

Jeśli jesteś Mackiem Ł. z Bolesławca to witaj po latach! :)

4 marca 2012 19:04 | ANNA

Razem smucic sie jest latwiej

Witam Wszystkich serdecznie .

Przede wszystkim chce podziekowac za tyle ciepla skierowanego do mnie od tak wielu Osob . Za dedykacje muzyczne .
Nie moglam wprost uwierzyc ,ze Ktos zadal sobie tyle trudu , by dla mnie , wlasnie dla mnie wyszukac piekna piosenke kochanej Pani Irenki i ja mi zadedykowac ! Jestem szczesliwa . Jestem wzruszona . To jak sen , jak bajka!?
Dziekuje kochane Iwonko z Pily , i Puello555 .
Dziekuje Wszystkim za slowa pocieszenia , i za tyle ciepla najpiekniejszego , bo plynacego z glebi samych zyczliwych serc .
Piszac tamte slowa sadzilam , ze ten moj wpis przeminie prawie niezauwazony , bo przeciez nie bylo w nim , i byc nie moglo zadnej interesujacej historii opowiadajacej o moim osobistym spotkaniu z Motylkiem . Dlatego on wydawal mi sie taki ...... zwykly .

Tym bardziej jestem wzruszona , ze tyle Osob na chwile zatrzymalo sie , by obejrzec moje male okruchy zycia , z ktorych ono sie sklada .

Serce nie starzeje sie nigdy . Potem ma tylko troche wiecej ran...
Razem smucic sie jest latwiej .
Dziekuje , ze moge tu z Wami byc .

Sciskam Wszystkich mocno i cieplutko pozdrawiam .

Milego wieczoru .

4 marca 2012 17:35 | Artur(ARTUR)

niedziela...wcale nietańcząca.

Juergenie---> na tym zamieszczonym przez Ciebie foto na tle śląskiego Variete jesteś Ty czy Paweł W z Trójmiasta?
Faktycznie nasze ścieżki się splatały w tamtych latach,nie tylko z Tobą,ale i z innymi.Świat bez internetu,komórek,ipadów itp był zupełnie inny.Trudniej było się spotkać,poznać ludziom ogarnietym "irenomanią" choć były ich wtedy tysiące a sympatyków miliony,ale może przez to ta więź z Gwiazdą była taka silna i taka trwała.
Ty masz ogromną ilość wspomnień z tamtego okresu z tak bliskiego bycia koło Ireny i Jej artystycznego świata...więc pisz bez przygotowań specjalnych wtedy gdy najdzie Cię ochota...bo to trochę pomaga.

Tak jak Ty,Jurgenie nie mogę patrzeć na stronę główną,na której do niedawna widniała cała rozpiska koncertowa na najbliższe tygodnie,gdzie w rubryce obok przybywało stale newsów co takiego się wydarzy ważnego w życiu artystycznym naszej Ireny...
A teraz jest ta beznadziejna biała plama,która nigdy nie wypełni się już żadnym terminem..."koniec gry".

To bardzo głupie i nawet dziecinne,ale zauważam w sobie ,że nie mogę wchodzić już na strony innych wykonawców,aby przesledzić ich wędrówki koncertowe.Drażni mnie to wręcz,że u nich wszystko po staremu.Koncerty,publiczność,radocha na scenie i jak gdyby nigdy nic zabawa trwa...
Nie wyobrażam sobie siebie w najbliższym czasie abym mógł się znaleźć na koncercie kogoś i jak gdyby nigdy nic się poddawać atmosferze podobnej do tej jakiej ulegałem na Irenkowych koncertach.Nie ważne czy w filharmoniach,teatrach czy plenerach.
Zwyczajnie teraz widziałbym wszędzie zamiast kogoś X...Irenę samą,Irenę z zespołem,Irenę roześmianą i porywającą publikę...Irenę po koncercie z publicznością przy autografach,fotkach itp.

Uwielbiałem bywać na różnych koncertach różnych krajowych wykonawców,ale wiedziałem,że niebawem trafię na te koncerty,które dawały mi coś czego nie zastąpi nikt inny.
Teraz póki co nie potrafię czerpać przyjemności z bycia na koncercie kogokolwiek...więc się nie wybiorę długo na żaden.
Nie znoszę tego w sobie czego doświadczam w tej chwili...tej irytacji wręcz,że inni są a Jej nie ma.
Na pewno nigdy nie trafię za kulisy żadnego wykonawcy po koncercie bo już to dla mnie nie ma żadnego znaczenia.Nie jestem żadnym zbieraczem niczyich autografów,nie potrzebuje rozmów o niczym z kimkolwiek z polskiej estrady...a te pokoncertowe scenerie wszedzie są podobne...za dużo byłoby wspomnień i irracjonalnej złości na...no właśnie na kogo?
Nie oglądam już nawet okazjonalnie mojego ulubionego programu "Jaka to melodia"...bo tam już nie wystąpi Irena,a w miejsce Jej wyemitują nadprogramowo kogoś innego...bo formuła tego programu przewiduje występy gwiazd żywych...choć puszczanych z konserwy (przecież nie live).
Bez sensu to...wiem,ale tak mam.
Czas jakoś tam załagodzi obecny stan beznadziejnej pustki i bezsensownej dla mnie śmierci Ireny.Nie uzurpuję sobie recenzowania wyroków boskich,ale też nie będę udawał nigdy,że to miejsce po Irenie ktoś zastąpi...bo nie zastąpi nikt.

Nie chcę abym kojarzył się komuś na tej stronie z jakimś stanem schizowym lub wręcz przesadną teatralną żałobą po wspaniałej Artystce...bo tak nie jest. Jestem w żałobie po mojej Artystce ukochanej jak tysiące innych,którym Irena była bliska.Przeżywam ją również bardzo indywidualnie...i pewnie ten stan długo mnie nie opuści...ale życie obok toczy się dalej i ja jak każdy żyję dalej...chyba normalnie.

Na tę stronę wchodzę aby się pocieszyć smucąc się z innymi...to pomaga.

Maćku z Freiburga----> mam nadzieję,że te skarby ujrzą światło dzienne na tej stronie? To niesamowite coś wydobył z niemieckich archiwów :)
Póki co chyba każdy kto ma coś cennego powinien przesyłać to na podany wyżej adres...aby ta strona żyła wciąż nowymi odkryciami.
Jest tu tyle do uporządkowania,do dodania,itp...że to może być ten nowy etap tej strony naszej Ireny.

Anno T.----> tak mam wiele obaw i z natury mój realizm bliski jest raczej stanom pesymistycznym niż hurra optymistycznym na wyrost.Zabawne to zestawienie wziąwszy pod uwagę,że tak zafascynowałem się kimś kto był zaprzeczeniem mojej postawy :)...ale nie znaczy to,że przepowiadam ,kraczę i wieszczę czarne wizje aby coś spłoszyć...wręcz przeciwnie aby zmobilizować.

Moje ostatnie odkrycie na YT...też odkrywam coś co dawno odkryli inni.Piosenkę tę oczywiście znam od zawsze.
Piękna piosenka,piękny clip...

[www.youtube.com]

4 marca 2012 17:26 | Bożena

Z wielką przyjemnością czytam wspomnienia tych ,którzy mieli to szczęście i znali P. Irenę osobiście. Dla mnie nie jest istotne kto tych wspomnień ma więcej ,kto mniej. Nie o to przecież chodzi. Wszyscy kochaliśmy Jej piosenki, Jej wspaniałą osobowość. Myślę ,że P.Irena wiedziała ,że ma mnóstwo anonimowych fanów i byli dla Niej równie ważni. Śpiewała dla całej Polski więc dla mnie też. Nie piszę często bo nie mam osobistych wspomnień ale mam płyty które uwielbiam. Wsłuchuję się w teksty piosenek z ostatniej płyty. Są takie prawdziwe i wyśpiewane z głębi serca. Niech ta miłość ,która była tak ważna w życiu Naszego Motylka wszystkich nas łączy.
Do Pani Ani Tomaszewskiej
Zawsze czekam na Pani słowa w KG ,W Pani słowach jest ciepło i łagodność / Tak samo ciepło odbieram P. A .Ruzik .
Dawno nie pisała ale pewnie jest obecna.
"Pan Bóg zabiera człowieka wtedy gdy zasłużył na niebo " Tak ,tak chyba rzeczywiście jest .
Pozdrawiam ciepło wszystkich Irenkowiczów .

4 marca 2012 17:22 | Ania

Z którego roku pochodzi piosenka ,,Masz tylko mnie" ?

4 marca 2012 17:06 | Ola

Śląskie wspomnienia oraz "Et ce sera moi"

Ze Śląskiem również i dla mnie wiążą się bardzo miłe wspomnienia. Ponieważ moja mama pochodzi ze Śląska, często jeździłyśmy tam na wakacje do rodziny. Tam na bytomskich Szombierkach a także w centrum Bytomia, w Chorzowie i Katowicach przeżyłam wiele cudownych chwil. To w sklepie muzycznym na Szombierkach kupiłam płytę "Gondolierzy znad Wisły", tuż przed wyjazdem do domu w Bytomiu przy ulicy Katowickiej zobaczyłam przepiękną pocztówkę dźwiękową ( pani Irena w bluzce w młynki), a na poczcie jedną z pięknych kart pocztowych. W Katowicach otrzymałam w upominku czasopismo "Śpiewamy i tańczymy" z moją ulubioną gwiazdą na okładce. Pamiętam też zabawne wydarzenie, gdy wracaliśmy pociągiem ze Szczyrku, podczas przesiadki zobaczyliśmy w dworcowym kiosku przepiękną pocztówkę Ireny ( zdj. R.Pajchel), a przy kiosku była ogromna kolejka. Ponieważ oczywiście trzeba było koniecznie tę pocztówkę kupić , istniało realne niebezpieczeństwo spóźnienia się na pociąg. Pamiętam , że jeden z kolejkowiczów uległ naszym prośbom i wraz ze swoimi zakupami kupił ją dla nas.
Pamiętam oczywiście to zdjęcie w centrum Katowic. Zawsze było przez nas podziwiane. Kiedy byłam w Katowicach w 1998r. były tam jeszcze dwa zdjęcia ( chyba Z.Wodeckiego i kogoś jeszcze), ale Ireny Jarockiej już nie było...
Również na Śląsku oglądałam ( niestety, tylko w TV) występ Ireny w Opolu 1976 i inne.Wiele ciekawych materiałów prasowych, które mam pochodzi ze śląskiej "Panoramy". Czasem otrzymywałam je w liście. Zawsze towarzyszyła temu ogromna radość.
Myślę , że obawy Artura dotyczące tej strony za rok czy parę lat są niepotrzebne. Mamy tyle wspaniałych wspomnień związanych z Ireną (zarówno ci, którzy byli z Gwiazdą bardzo blisko, jak i "szeregowi" wielbiciele)!
Jestem tu codziennie. Nie zawsze piszę , bo jak często można pisać o tym, że odczuwa się smutek, żal i niezgodę na to, co się stało... Dla mnie Irena będzie zawsze...
Z przyjemnością czytam Wasze wspomnienia. ( Aniu T. dziękuję za arcyciekawe wpisy i piękny collage).
Załączam clip "Et ce sera moi". Pragnę zaznaczyć, że możemy słuchać tej niezwykłej piosenki oraz oglądać większość zdjęć clipu dzięki uprzejmości pana Michała, któremu z tego miejsca serdecznie dziękuję.

Pozdrawiam najserdeczniej!
[www.youtube.com]

4 marca 2012 16:54 | juergen

VINO & Maciek Winogrodzki HARD ROCK CAFE Warszawa godz. 20

Dzisiaj, bliski nam zespol VINO gra koncert w Warszawie w HARD ROCK CAFE godz 20, wstep wolny. Podaje info na wszelki wypadek, moze komus pasuje termin, bedzie mial chec.

[www.youtube.com]

[www.vino.com.pl]
[www.facebook.com]

4 marca 2012 14:22 | juergen

Przy niedzieli nadrabianie zaleglosci,

... bylem tylko gosciem w domu w ostatnim tygodniu, ograniczylem sie wiec tylko do czytania KG, na wiecej czasu nie starczylo. Albo inaczej, czasu by starczylo, ale jest nadal bardzo ciezko, nie latwo sie przestawic i przyzwyczaic do tego nowego swiata... bez Ireny... bez Irenowego Swiata... , ciezko jest polozyc rece na tastaturze i pisac...
Dobrze, ze Ty Artur i inni pisza, wspominaja, ze przyszli tez Nowi, to cieszy. Kazdy ma przeciez wspomnienia, mniej, wiecej, ale ma. Ja czytam chetnie zarowno wspomnienia dawnych fanow jak i nowych, mlodych albo bardzo mlodych. Kazdy wpis wnosi cos nowego, jest wazny, nie licza sie tylko wspomnienia tych co mieli to szczescie "siedziec prawie na kolanach" u Ireny Jarockiej. Wpis np. Pani, ktora chciala autograf, ale nie miala przy sobie pieniedzy na zakup plyty, pozniej przyznaje, ze wlasciwie w tym czasie nie mogla sobie na plyte pozwolic, jest jak najbardziej wartosciowy, podobnie jak ANNY, ktora zbierala porzeczki na zakup pierwszej plyty Ireny, samo zycie.
⚈ "Varietes Centrum" w Katowicach, no pamietam te exluzywne tam wystepy Ireny, to olbrzymie tam zdjecie Ireny. Nazywano to miejsce, ten objekt w centrum Katowic - katowickim Moulin Rouge, ikona rozrywki Katowic. Cala slaska elita sie tam spotykala, rowniez czesto z tzw. bloku wschodniego. Dzisiaj wysle maila do organizatora tamtych koncertow Ireny, mieszka od lat tu u nas, moze sa jakies materialy z tamtych czasow. Poki co, moze uda mi sie wstawic jedna stara fotke z trzema "objektami": budynku, Ireny i trzeciego objektu jeszcze nie zdradze;-)
⚈ no i widze Artur, ze ocieralismy sie o siebie na tych wroclawskich koncertach Ireny w dawnych dobrych czasach, ale wtedy nie znajac sie jeszcze, szkoda. Pamietam, te opisane przez ciebie wystawanie fanow przed garderoba Ireny. Zawsze do nas wychodzila, nie tylko po koncertach, ale i miedzy poszczegolnymi koncertami, podpisywala swoje, wtedy te duze plyty vinilowe, zdjecia, wszystko co sie podstawilo do podpisania. Wtedy to byl czas bez internetu, wiec byla to okazja dowiedziec sie o blizszych i dalszych planach koncertowych i innych projektach. Czasami jak ktos bardzo chcial dokladne informacje, to wynosila Irena z garderoby taki duzy gruby kalendarz, gdzie miala wszystko zapisane. Irena rozdawajac autografy odpowiadala tez wetedy na rozne zadawane Jej pytania, masz racje Artur, bylo sporo glupich pytan, ale to chyba wina glupoty dzieciecej, mlodzienczej ;-) Czesc ludzi po otrzymaniu autografu odchodzila zadowolona, ale nie taki fan jak ja, stalem na posterunku zawsze do samego konca, wsluchiwalem sie, przypatrywalem, nie moglem sie tez napatrzec na Irene ♥ Byla to tez wtedy dobra okazja zobaczyc troche takiego pozakulisowego zycia. Kiedy autografy byly rozdawane miedzy poszczegolnymi koncertami, Irena szla tylko do garderoby aby sie przebrac, wychodzac pozniej do nas miala np. to czarne japonskie albo chinskie kimono, jakies skorzane klapki, tez chyba made in japan i czesto nawet walki we wlosach, aby na nastepnym koncercie tez prezentowac sie swojej publicznosci w zadbanych wlosach. To czekanie do samego konca, kiedy towarzystwo przezedzilo sie, oplacalo sie czesto. Irena zapamietywala nasze twarze, imiona, niekiedy byly jakies dodatkowe rodzynki na deser w postaci jakiegos nowego zdjecia od Gwiazdy, jeszcze dodatkowej informacji mniej oficjalnej, a wszystko to pod parasolem tych pieknych parfume Alliage i ostrym nie raz spojrzeniu menago Bogdanowicza. To ostatnie musialo jednak byc Artur, bo inaczej nie puscilibysmy Jej w ogole, Jej herbata w garderobie stygla.
A dzisiaj... a jutro... az strach pomyslec... rozpiska koncertowa przy wejsciu na strone pozostanie juz na zawsze pusta...
Tego przez Ciebie wspomnianego koncertu z lat 83/84, gdzies na Slasku (w Bytomiu?), ktory mial byc filmowany, tego nie pamietam. Ja na Slasku bylem krotko, ze wzgledu na edukacje, to juz nie byl moj tam czas, ale mialem to szczescie, ze wtedy jak ja tam mieszkalem, Irena byla tam czesto, to wtedy powstala i rozwinela sie ta moja blizsza znajomosc. Teraz to wszystko pozostanie w ♡ na zawsze.......
Milej niedzieli wsjem.
P.S. sorry za jakosc tego zdjecia, chcialem na szybko tylko uzupelnic troche wpis o Variete-Centrum:

Tutaj Pawel W. odwiedzil Irene podczas Jej wystepow w katowickim Varietes Centrum
http://irenajarocka.pl/webdocs/image/2016/KG/Pawel-Wilinski-Varietes-Centrum-Katowice.jpg

4 marca 2012 14:09 | f

nowość na youtube


4 marca 2012 12:57 | Puella555

Do Pani Anny Tomaszewskiej

Pani Anno,
Dziękuję za zamieszczone tutaj zdjęcia Miejsca, które nie każdy może obecnie odwiedzić oraz za wspaniały wpis o Pani Irence. Dzięki osobom, które Ją znały - takim jak Pani, pan Artur i wielu innym, możemy dowiedzieć się jaka Ona była na co dzień - choć na pewno miała bardzo racjonalne podejście do faktu, że była wielką gwiazdą i równie naturalnie jak w życiu z pewnością zachowywała się na scenie. Bardzo potrzebowałam dzisiaj takiego wpisu z odrobiną humoru, bo jak już pisałam, u mnie dzisiaj 'szyby całe w deszczu'...
Pozdrawiam serdecznie

4 marca 2012 12:40 |

„Żegnając przyjaciela, nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz.”

Czytając Wasze wpisy trudno jednak powstrzymać łzy. Bardzo żal mi Anny, bo nigdy nie spotkała Ireny i bardzo żal mi Artura, bo właśnie fakt, że spędził z Nią tak wiele wspaniałych chwil i świadomość, że już nigdy nie będzie mógł dodać do nich tej kolejnej, choćby najkrótszej, nie pozwala mu uwolnić się od przytłaczającej rozpaczy, z która nie potrafi sobie poradzić. Myślę, że wiele osób odwiedzających „Kawiarenkę” identyfikuje się właśnie z Anną czy Arturem. Odejście Ireny łączy nas w głębokim bólu, bez względu na to, czy mięliśmy okazję Ją poznać osobiście czy też nie. Zostawiła po sobie bardzo wiele i właśnie fakt, że ten Jej dorobek, zarówno artystyczny, jak i prywatny, w tak głębokim stopniu dotyka tak wielu ludzi, byłby dla niej największą i najpiękniejsza nagrodą. Wszystko, co robiła, robiła w nadziei, że ludziom jakoś tam pomoże, że zdoła „ubarwić” ich, czasem przecież bardzo trudne, życie. Dostaje sporo e-maili od fanów, którzy już na wstępie przepraszają, że ośmielili się do mnie napisać, że pewnie zabierają mi tylko czas, ale ta potrzeba „wyrzucenia” z siebie całej tej rozpaczy jest silniejsza od nich samych. Kochani, każdy taki e-mail, choć wyciska łzy, bardzo mnie też cieszy. Nie może być mowy o żadnym „zawracaniu głowy”, Irena byłaby bardzo szczęśliwa wiedząc jak wiele dla Was znaczy.
Nie ma dnia, żebym o Niej nie myślała. Dziesięć lat temu przez ponad rok wynajmowałyśmy razem mieszkanie w Warszawie, więc teraz nawet najprostsze czynności dnia codziennego coś tam mi o Niej przypominają. Nie była „rannym ptaszkiem” , jeśli tylko mogła, lubiła sobie pospać. Pamietam jak zaspana wchodziła do kuchni i „zaatakowana” aromatem kawy, która ja zawsze „obowiązkowo” muszę rano wypić, czasami mówiła,

„Jak ta kawa pięknie pachnie… Wiem, że nie powinnam, ale zrób mi chociaż taką słabiutką, żeby tylko mleko się „zabarwiło”…

Przy tej kawie robiłyśmy plany na dany dzień, zawsze starannie odnotowane , żeby „broń Boże” o niczym nie zapomnieć. Właściwie każdy dzień wypełniony był po brzegi, rzadko kiedy był czas, żeby po prostu poleniuchować albo zupełnie anonimowo sobie gdzieś „wyskoczyć”. Jak już się udało, to były to „wypady” na działkę do Cioci, jakieś zakupy czy odwiedziny u wspólnych znajomych. W sumie niewiele, dominowała praca, koncerty, nagrania, wywiady… To też oczywiście było wspaniałe, w sumie najważniejsze, ale teraz widzę, że właśnie te rzadkie momenty, kiedy nie była „gwiazdą”, kiedy rozmawiałyśmy o sprawach „lata świetlne” oddalonych od sceny, utkwiły mi w pamięci najbardziej wyraziście. Czasami z zaskoczenia zrobiłam Jej jakies zdjęcie, gdy serfowała w Internecie lub czytała książkę.

„Irenko!”
„Co?”
...Fleszem po oczach...
„Po co ty trzaskasz te zdjęcia?”
„Sama nie wiem, może chcę coś zatrzymać. Za chwilę umalujesz się, wystroisz i staniesz się zupełnie kimś innym”
„Przesadzasz, przestań…”

Nie była specjalnie skora do dowcipów, mówiła, że nawet opowiadanie kawałów jej nie wychodzi, ale czasami zupełnie nieświadomie potrafiła rozbawić mnie do łez.

„Aniu, nigdy nie zgadniesz jaką rewelacyjną radę dała mi jedna z koleżanek a propos zmarszczek. Ja nie chcę przez to powiedzieć, że mamy w tej kwestii jakiś specjalny problem, ale zapobiegawczo zadziałać nigdy nie zaszkodzi …:)”
„OK, co to takiego?”
„Krem na hemoroidy”
„????? Na twarz?????”
„No tak, bo taki krem bardzo ściąga… Potem smarujesz oliwką dla niemowląt i podobno efekt jest zadziwiający… Tylko wiesz co, ty musisz iść po to do apteki, bo jak ja pójdę, to jutro będzie w gazetach….”

Były też momenty zupełnie nie do śmiechu. Był strach, były łzy, ale cokolwiek by się nie stało, zawsze potrafiła wyjść z takich doświadczeń silniejsza. Mimo, ze była osobą bardzo wrażliwą, w krytycznych momentach potrafiła zmobilizować się na odwagę, która niejednokrotnie „rzucała mnie na kolana”. Była przy mnie w najtrudniejszych i najradośniejszych momentach mojego życia, jeśli nie osobiście, to chociaż przez telefon. Wszyscy, którzy mieli szczęście zaliczać Ją do grona swoich bliskich przyjaciół, wiedzą doskonale o czym mówię. Wszyscy pozostali mogą mieć pewności, że chociaż nie dane Wam było tej przyjazni fizycznie doświadczyć, to każdy kto słuchał Je piosenek, kogo inspirowała Jej postawa w życiu osobistym, kto „odkrywa” Ją teraz na nowo, jest równie ważny. Nie chciała podziałów, sporów, tworzenia sztucznej „hierarchii ważności”, ceniła wszystkich i dla każdego miała miejsce w swoim sercu. Była po prostu wdzięczna , ze jesteśmy…
Nie mam obaw takich jak Artur, że ta miłość, którą teraz manifestujemy, „wypali się”, że za rok nie będzie tu już wpisów. Tak się na pewno nie stanie. Irena zostawiła po sobie trwały ślad, coś czego nawet wchłaniająca nas w zastraszającym tempie rzeczywistość nie zdoła „unicestwić”…


Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko…

[dl.dropbox.com]
Anna Tomaszewska

4 marca 2012 12:33 | Anna Tomaszewska

Powązki…

W minionym tygodniu miałam okazje pojechać do Polski. Chciałabym w tym miejscu bardzo przeprosić tych wszystkich, którym przy okazji mojej kolejnej wizyty w kraju obiecałam spotkanie, ale naprawdę tym razem nie było to możliwe. Wizyta była bardzo krótka i czas wypełniony miałam „po brzegi”. Ponieważ sprawy, które ściągnęły mnie do Polski należało załatwić w Warszawie, mogłam przy okazji odwiedzić Powązki. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, które tam zrobiłam dla wszystkich tych, dla których taka wizyta nie jest możliwa…

[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]
[dl.dropbox.com]

4 marca 2012 12:31 | Anna Tomaszewska

Kasety “Mój wielki sen”

Przede wszystkim bardzo serdecznie dziękuje za te wszystkie słowa wdzięczności za wysłana kasety, zarówno tu na łamach KG, jak również na mój prywatny e-mail. Kochani, to naprawdę nic wielkiego. Ogromnie sie cieszę, że choć w tak minimalny sposób mogłam uzupełnić Wasze zbiory. Koszty z tym związane są niewielkie, więc błagam nie martwcie się o to jak mi je zwrócić. Niektórzy pytają, czy mam coś jeszcze, co mogłabym udostępnić. Tak, jest jeszcze sporo różnych materiałów, ale nie mam możliwości wysyłania ich do każdego indywidualnie, obiecuję natomiast, że zawsze przy okazji organizowania jakiegokolwiek spotkania fanów Ireny, jak chociażby ta wystawa w Bydgoszczy, o której pisze Danusia, postaram sie, żeby każdy odwiedzający otrzymał zestaw pamiątek.

Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko,
Ania

4 marca 2012 11:56 | Daniela

BL dzieki

4 marca 2012 11:55 | Daniela

do Danusi I

z 01 03 12,37 "Wielkie Przeboje" Piękne masz wspomnienia.Az ci zazdroszcze troche ze mnie tam wtedy jeszcze nie bylo.A przy okazji dokladnie rozwialas wszelkie watpliwosci co do orginalnosci chórków i M Zacharewicza.Dobrze ze jestescie,"ludzie z tamtych lat"Dzieki Wam wierze ze powstanie fantastyczny scenariusz do filmu.
do 03 03 22,46 Msza Św
Dobrze ze wczesniej informujesz to byc moze i ja uloze swoj plan tak by uczestniczyc we Mszy Sw. Teraz to tak traktowac trzeba jak spotkanie kolejne z Irenka:-( tak nie dawno przecierz tez byly plany na kilka tyg wczesniej by móc wspolnie sie bawic.A teraz?............................. Żal żal i smutek pozostał
pozdrawiam

4 marca 2012 11:55 | Puella555

Witaj Anno,
mnie również wzruszyły Twoje słowa o świcie... Za moim oknem szaro, ponuro i deszczowo a smutku nie ubywa.
Dobrze, że jest ta strona gdzie można się podzielić swoimi myślami i wtedy na pewno jest łatwiej.

Na poprawę nastroju - :)
[www.youtube.com]

4 marca 2012 11:21 | Ewa

Teraz puszczam sobie "Tańczy niedziela"-przepiękna piosenka.

4 marca 2012 11:14 | Magda

Do Anny

Ja również jestem wzruszona tym co napisałaś.Ja miałam szczęście i byłam kilka razy na koncertach pani Irenki.Mam nadzieje że wyjdzie płyta dvd z piosenkami pani Irenki

4 marca 2012 11:11 | Iwona z Piły

Gwiazda Twa

Do Ani od cudownych "okruchów"
[www.youtube.com]

:)

4 marca 2012 11:09 | g

Z tego co wiem to w Kejdanach

4 marca 2012 11:07 | Ania

Gdzie był kręcony teledysk ,,W cieniu dobrego drzewa" ?

4 marca 2012 11:05 | Lis, B

Danielko buziaki dla Ciebie,

4 marca 2012 11:00 | Daniela

do Anny

Pieknie! Z serca i z glebi duszy plyna twe wspomnienia.Ja tez tak wiele bym chciala teraz Jej powiedziec i podziekowac za tak wiele.Ale za pozno!Wzruszyl mnie Twój nocno-poranny powrot do przeszłosci.Pozdrawiam

4 marca 2012 10:08 | renata

Droga Aniu ( wpis z 3 marca 11.52) wierzę Ci- gdyż mam tak samo jak Ty. Ten ból i żal chyba nigdy nie minie. Od tamtego dnia wszystko co było dla mnie ważne i to co lubiłam oglądać czy słuchać straciło najmniejszy sens. Dziękuję Wam wszystkim którzy przyczyniają się do tego, że ta strona istnieje. Dzięki Wam poznaję ludzi, którzy byli tak blisko Pani Irenki. Żałuję, że ja do nich nie należałam. Dziś oddałabym wszystko za chociażby jedno spotkanie i rozmowę z Motylkiem. Ale niestety- wszystko się skończyło. Pani Irenko- zawsze Pani była i na zawsze pozostanie Pani w moim sercu. Nigdy nawet nie pomyślałam, że Pani może zabraknąć na tym świecie. Takie Anioły przecież nie odchodzą. Życie sprzed 21 stycznia 2012 roku minęło. I już nigdy nie będzie takie samo. Dziękuję Wam kochani za wszystkie wspomnienia, które tutaj opisujecie. Chociaż po części czuję, jakbym należała do Waszej dużej rodziny.

4 marca 2012 10:05 | Iwona z Piły

Do Ani i Ewy

Dziękuję Wam bardzo za te podpowiedzi, na pewno spróbuję. A może "Masz jeszcze mnie" jest też na innej płycie o czym jeszcze nie wiem? Sprawdzałam wprawdzie, ale nie znalazłam.
Przesyłam serdeczne pozdrowionka i życzę słonecznej niedzieli :)

4 marca 2012 09:38 | Iwona z Piły

Piękne "okruchy"

Aniu, piękne są te Twoje okruchy. Wierz mi, że nie Ty jedna tak bardzo przeżywasz odejście Ireny. Irena była i nadal jest jednym z NAJCUDOWNIEJSZYCH ANIOŁÓW. Zagościła w tylu sercach. Teraz też patrzy na nas z tych swoich Połonin Niebieskich.
Życzę Ci Aniu, aby Gwiazda Ireny zawsze nad Tobą świeciła i prowadziła. Pozdrawiam Cię bardzo ciepło. Miłej Niedzieli :)

4 marca 2012 05:52 | ANNA

Okruchy zycia

Dobry wieczor Wszystkim , a raczej witam w srodku nocy , czy tez rana?
Juz trace poczucie czasu .

Nie mogłam zasnac . Zaszylam sie wiec w kacie z lapusiem , i sluchajac na zmiane radia i piosenek Motylka czytam KG , jeszcze za czasow wpisow kochanej Irenki .

Cofnelam sie do dni , gdy dla mnie moje prywatne zycie zwrocilo sie o 180 stopni . Czytam od 2010 r.
Jest mi na zmiane radosnie i smutno ....
Czytajac slowa Irenki jest mi ....
No wlasnie jak...?
Ciezko to ubrac w slowa . Gdy czytam Motylka , to wyobrazam sobie Jej nastroj , mimike twarzy , emocje , gdy swoje mysli , odczucia przelewa na klawiature komputera czyniac wpis w KG . Mysle o tym nawet , w co byla ubrana , i czy siedziala wtedy na wygodnym fotelu , czy moze jednak przycupnela na miekkiej kanapie..? Pisala z rozmylsem , wywazajac slowa , czy tez szybko , w porywie chwili ?
Slowa z serca . To sie czuje . Kazdy wpis inna ma barwe...

Zazdroszcze tym Panstwu , ktorzy byli obok Niej . Wiele utracilam...
Nie moge sobie darowac , ze kazdy kolejny koncert "gdzies" w Polsce odkladalam na potem . Zawsze cos . A to szkola , a to wypadek , a to wypadki rodzinne ... Zycie powiedzialabym... Zycie .
Koncert Irenki - zawsze pozniej . Przeciez Anioly sa wieczne!!!
Coz z tego , ze slucham Jej plyt od zawsze?? Coz z tego , ze mialam ich tyle ?! Jeszcze pocztowki grajace . Jeden kataklizm i tracisz wszystko !
Widoku lezacych na ziemi , polamanych i podeptanych plyt w czasie sprzatania po powodzi nie zapomne nigdy . Kazda plyta niosla za soba moja radosc skowronka . Byla zapisem mojej wlasnej czesci historii . Zal slow doprawdy...
Czulam sie jakby ukradziono mi przeszlosc , podeptano relikwie , rozerwano serce...
Podnosilam kawalki plyt. Moja mala historie...
Kawalki , mul , drobinki . Strzepy czegos , co bylo kiedys okladka...

Nawet nie potrafilam plakac . Cos we mnie sie zablokowalo . Peklo . Zaschlo...
Patrzylam na te pokruszone kawalki , a przed oczyma przesuwaly sie obrazy z tych bylych , minionych lat szczesliwych . Siedzenie do pozna po ciemku . Tylko przy blasku ognia na scianach kuchni...
Kuchni , ktora kiedys , a tak niedawno przeciez ! , wieczorem pachniala drozdzowym ciastem ze sliwkami i zyla smiechem i rozmowami o wsztstkim i o niczym . Pamietam patrzenie w niebo i gwiazdy przed domem . Pamietam wymyslane w sercu zyczenia , gdy jakas z nich spadala na ziemie . A w tle tak mile i cudowne piosenki uwielbianej przez nas Pani Ireny . I dolaczane do wtoru nasze niezdarne spiewy...
Jezu...! Jak dobrze mi wtedy bylo!!

Patrzylam na moje polamane plyty , na moje skarby , na moje polamane zycie... Oddajcie mi je!
Prosze...
Dlaczego tak...

Dzis moglabym pojechac na kazdy koncert , bo moje zycie wskoczylo na tory . Jest spokojne . I coz z tego , ze dzis ???! Zbedne .
Chcialabym spotkac Ja , kochana Pania Irene i powiedziec jak wazna jest w moim zyciu .
Chcialabym Jej powiedziec....

...Wszystko chcialabym Jej powiedziec...

O tym jak zdobywalam wycinki z gazet , na ktorych byla Ona . Niektore wyblagane od rodziny i znajomych ! .
Jak je wklejalam razem z Mama do naszego zeszytu - albumu , i o tym jak kiedys mocno podpadlam Mamie , bo wylal mi sie klej o kontrowersyjnej nazwie "guma arabska" , taki lejacy , bursztynowy , i zniszczylam cale zdjecie Motylka . Ale Mama byla zla ! Oj , dostalo mi sie...
O tym jak wiele lat temu , podskakujac radosnie nioslam do domu pod pacha swiezo zakupiona plyte z vinylu Pani Irenki, ktora zdobylam w pobliskiej "Ksiegarni" . Wydalam na te plyte cala kase zarobiona w jakas czesc wakacji przy rwaniu porzeczek . Jaka bylam z tego dumna . Jacy dumni byli ze mnie moi Rodzice , ze nie roztrwonilam pieniedzy na glupoty . Wtedy kupilam jeszcze jakas ksiazke o Tatrach , ktore sa moja druga wielka miloscia.

Chcialabym powiedziec Pani Irenie jak lezac po wypadku w kolejnym szpitalu poprosilam Meza o przyniesienie mi Jej piosenek na SD . O tym jak dodawala mi wtedy sily i odwagi .
O tym , ze sluchalam slow piosenek tak , jakbym rozmawiala z Nia...
Dodawala mi wiary , gdy w okol bol i rezygnacja a Bliscy przychodzili , i choc na dlugo , to dla mnie na zbyt krotko...
Tak sie wtedy balam.
Ona byla w bezsenne noce i w sluchawkach wciaz do mnie mowila .
Chcialabym Jej podziekowac za slowa "jeszcze wszystko przed nami" , gdy znow uczylam sie chodzic...
Pani Irenko , dziekuje za beztroskie dziecinstwo w dzwiekach Pani Piosenek ,
dziekuje , tez , ze Pani trwala przy mnie , gdy w dlugie szpitalne noce tracilam wiare w sens .
Dziekuje , ze Pani Jest .
W sercach , wspomnieniach , w nas

Anioly zyja wiecznie .

Przepraszam , ze nie zdazylam na koncert...
Boli mnie to . Nie przestanie .

Dziekuje za piosenke "Bliski sercu dzien" , ktora zawsze dla mnie bedzie takim mostem dnia dzisiejszego , i tamtych dni beztroskich , z drozdzowym ciastem Mamy .

Pije kawe , choc jeszcze nie ma szostej . Chce pobyc jeszcze w kawiarence .
Chce poczytac jak wracala Pani zza wielkiej wody...

Spij Aniolku .
Nigdy nie zapomne .

spij...

4 marca 2012 02:55 | Jaśmina

Dziękuję za "Le petit cafe de Paris"

[www.youtube.com]

Dziękuję Małgosi z Nakła i Anonimowi

4 marca 2012 02:39 | Beata

Trochę wspomnień....

[www.magazyn.polkiwswiecie.com]


[sorcersoft.org]
i mnóstwo zdjęć....np.
[sorcersoft.org]

....a ja się znowu zasiedziałam, czytam....oglądam..... słucham....

Pozdrawiam wszystkich nocnych marków :-)

Beata (W-wa)

4 marca 2012 02:03 | Maciej z Kolonii

Do Lidki C.

Lidko, bardzo dziekuje za przypomnienie o programie z TV Gdansk. Nigdy wczesniej tego nagrania nie widzialem, bo juz wtedy mieszkalem w Niemczech. Przegladalem juz kilkakrotnie zakladke Multimedia, ale nie zauwazylem wczesniej tego programu.
Pozdrawiam Cie i ... zastanawiam sie czy Ty, to Ty?

4 marca 2012 01:12 | Małgosia z Nakła

Do: Jaśmina - Le petit cafe de Paris

Francuska wersja "Kawiarenek" z LP Supraphonu "Koncert" jest z 1978 roku.
[www.youtube.com]