Intencją Księgi Gości jest wyrażenie szacunku dla Ireny Jarockiej, upamiętnienie zarówno jej dorobku artystycznego jak i osobowości artystki. Osoby pragnące zamieścić swoje wspomnienia związane z artystką, wypowiedzieć się na temat portalu lub wyrazić szacunek dla Ireny Jarockiej za całokształt jej dorobku, prosimy o przesłanie tekstu na: Jarocka@gmail.com.
Uzupełniamy stale materiały z życia Ireny na portalu IrenaJarocka.pl.
Brakujące materiały lub korekty prosimy o przesyłanie na Jarocka@gmail.com
2 czerwca 2012 10:16 |
Głosujemy
[www.radioprzyjazn.eu]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[radiosezam.pl]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[radiosezam.pl]
1 czerwca 2012 22:47 | głos
audycja.
Chyba najlepszym terminem byłaby sobota więc 16.
1 czerwca 2012 22:44 | Ewa z Warszawy
1 czerwca 2012 22:34 | kasiaL.
audycja
Juz jest poprawka..15 lub 16 lub 17 czerwca,do srody trzeba ustalic
1 czerwca 2012 22:31 | kasiaL.
audycja
P.Slawek proponuje 15 czerwca audycje wieczor z p.Irena,prosze pisac,czy pasuje pozdr.
1 czerwca 2012 22:22 | Puella555
Festiwal w Opolu i wspomnienia...
Przepiękne wspomnienia Juergena i i dołączone do nich bardzo naturalne zdjęcia sprawiły, że zwłaszcza dzisiaj, w dniu rozpoczęcia Festiwalu w Opolu nasze myśli wędrują do Pani Ireny, która mogłaby się na nim pojawić...
Takie wspomnienia są obecnie bezcenne; takich zdjęć nie da się powtórzyć... Wielkie dzięki za to dla autora tych wspomnień.
Nie mam niestety polskiej telewizji; próbowałam oglądać na żywo w Plejadzie, ale po 30 min niestety przekaz się zakończył. Zdążyłam obejrzeć końcówkę programu oraz rozmowę podczas przerwy.
Na stronie TVP1 są migawki przedfestiwalowe i tam Halinka Młynkowa powiedziała, że że wraz z dwiema śpiewającymi prowadzącymi (Anną Czartoryską i Anną Dereszowską) podczas koncertu Superpremiery zaśpiewają piosenki Ireny Jarockiej i Violetty Villas [www.tvp.pl] - ale to dopiero jutro. Miłego wieczoru.
Takie wspomnienia są obecnie bezcenne; takich zdjęć nie da się powtórzyć... Wielkie dzięki za to dla autora tych wspomnień.
Nie mam niestety polskiej telewizji; próbowałam oglądać na żywo w Plejadzie, ale po 30 min niestety przekaz się zakończył. Zdążyłam obejrzeć końcówkę programu oraz rozmowę podczas przerwy.
Na stronie TVP1 są migawki przedfestiwalowe i tam Halinka Młynkowa powiedziała, że że wraz z dwiema śpiewającymi prowadzącymi (Anną Czartoryską i Anną Dereszowską) podczas koncertu Superpremiery zaśpiewają piosenki Ireny Jarockiej i Violetty Villas [www.tvp.pl] - ale to dopiero jutro. Miłego wieczoru.
1 czerwca 2012 21:52 | Maciek-Freiburg
Wspomnienia z lza w oku
Jürgen,
jakosc nie ma znaczenia w przelozeniu na emocje. Twoje zdjecia sa przepiekne. Ukazuja ten jakze radosny tamtejszy fanski swiat, taki jeszcze wtedy beztroski, bez cienia watpliwosci w przyszlosc, Nasza Irena w latach Jej popularnosci, czasie gdy Jej piosenki byly "on the Top" czego dowodem byly owczesne listy przebojow. Renoma tamtejszego Opola czy Sopotu odbiegala od terazniejszej komercji, reklamy, krzyku. To byl czas niepodwazylnych gwiazd, takich jak: Czerwone Gitary, Krzysztof Krawczyk, Urszula Sipinska, Anna Jantar, Maryla Rodowicz, Halina Frackowiak, Irena Santor, Zdzislawa Sosnicka, Anna German, Halina Kunicka, Alicja Majewska, Violetta Villas czy Nasza Irenka i wielu innych naprawde ciekawych postaci... Te nazwiska sa tak "silne", ze padaly beda jeszcze w paru kolejnych pokolen. To jest fenomen tego, co zdarzylo sie wtedy, w tym pieknym czasie, w ktorym przyszlo nam dojrzewac, dorastac... Patrzac na to z innej perspektywy - boli to nieublagalne przemijanie. Przemija czas, przemijamy my - "wszystko plynie"
Twoje fotki, wspomnienia - to powrot do krainy wzruszen... Dziekuje!
Pozdrawiam Was wszystkich tutaj!
M
jakosc nie ma znaczenia w przelozeniu na emocje. Twoje zdjecia sa przepiekne. Ukazuja ten jakze radosny tamtejszy fanski swiat, taki jeszcze wtedy beztroski, bez cienia watpliwosci w przyszlosc, Nasza Irena w latach Jej popularnosci, czasie gdy Jej piosenki byly "on the Top" czego dowodem byly owczesne listy przebojow. Renoma tamtejszego Opola czy Sopotu odbiegala od terazniejszej komercji, reklamy, krzyku. To byl czas niepodwazylnych gwiazd, takich jak: Czerwone Gitary, Krzysztof Krawczyk, Urszula Sipinska, Anna Jantar, Maryla Rodowicz, Halina Frackowiak, Irena Santor, Zdzislawa Sosnicka, Anna German, Halina Kunicka, Alicja Majewska, Violetta Villas czy Nasza Irenka i wielu innych naprawde ciekawych postaci... Te nazwiska sa tak "silne", ze padaly beda jeszcze w paru kolejnych pokolen. To jest fenomen tego, co zdarzylo sie wtedy, w tym pieknym czasie, w ktorym przyszlo nam dojrzewac, dorastac... Patrzac na to z innej perspektywy - boli to nieublagalne przemijanie. Przemija czas, przemijamy my - "wszystko plynie"
Twoje fotki, wspomnienia - to powrot do krainy wzruszen... Dziekuje!
Pozdrawiam Was wszystkich tutaj!
M
1 czerwca 2012 21:17 |
Opele
Teraz w Opolu na scenie Ani Rusowicz towarzyszą chłopaki z zespołu,który grał z Ireną Jarocką na koncertach.
1 czerwca 2012 21:12 | angel97
DO Blue Berry
Witam
oczywiście opisze więcej :) tylko dzisiaj nie miałam możliwości wcześniej tu zajrzeć. A więc na okładce było takie zdjęcie jak na pierwszej części składanki z 2010 r. Format tej okładki był chyba A4 albo trochę więcej. ten napis brzmiał Irena Jarocka z pogrubieniem Jarocka. Okładka ta było pokazana jakoś w 39 i pół minucie. Zamysłem tej restauracji był wystrój właśnie z lat 70, 80.
a tutaj daję link do tego odcinka :)
[kuchennerewolucje.tvn.pl]
oczywiście opisze więcej :) tylko dzisiaj nie miałam możliwości wcześniej tu zajrzeć. A więc na okładce było takie zdjęcie jak na pierwszej części składanki z 2010 r. Format tej okładki był chyba A4 albo trochę więcej. ten napis brzmiał Irena Jarocka z pogrubieniem Jarocka. Okładka ta było pokazana jakoś w 39 i pół minucie. Zamysłem tej restauracji był wystrój właśnie z lat 70, 80.
a tutaj daję link do tego odcinka :)
[kuchennerewolucje.tvn.pl]
1 czerwca 2012 20:23 | Ewa z Warszawy
c.d. Opole 2008r.
1 czerwca 2012 20:07 | Ewa z Warszawy
Wspominamy...Opole 2008r.
1 czerwca 2012 18:36 | Szelma Opole
do Blue Berry
Tak Beatko, dobrze pamiętasz :) Ja niestety nie znałem Ireny osobiście, chociaż miałem wiele okazji by pójść lub pojechać na Jej występ. Ostatnią taką okazją było odsłonięcie Jej Gwiazdy na Opolskim Rynku. Ale praca i inne sprawy sprawiły że gdzieś tam przemknąłem obok... A gdybym wiedział co się stanie , to właściwie wszystko bym rzucił żeby tam być.
A moja przygoda z Naszą Ireną zaczęła się od małego właściwie, jako 4 latek tańczyłem do kawiarenek, potem w szczeniackich latach zafascynowany byłem Motylem Jestem czyli romansem 40 - latka, chyba jak połowa chłopaków, podkochiwałem się wtedy w Naszej Gwieździe na zabój. A Irena, a właściwie Jej piosenki towarzyszyły mi przez całe moje życie. A nie zapomnę momentu, gdy czekałem na narodziny dziecka, a w radiu rozbrzmiewało - Motylem Jestem... I tak się toczyło to życie, z piosenkami Ireny w tle, które oczywiście uwielbiałem, ale nie zwracałem uwagi na tekst, a teraz właściwie w każdej piosence doszukuję się jakiegoś ukrytego przekazu , być może tylko ja tak mam. 21 stycznia niestety boleśnie się przekonałem o tym że życie jest okrutne, choć najpierw myślałem że to jest jakiś żart, niestety wiadomości, wydarzenia i Fakty i w końcu Nasza Księga Gości potwierdziły, że to nie jest żart a bolesna prawda... I tak jakoś do dziś mi (przepraszam za słowo ) cholernie źle , i bardzo żałuję że nie poznałem Ireny osobiście. Ale mimo tego że Jej nie znałem tęsknie za Nią...
Beatko dziękuję za całusy i uściski, ja też przesyłam takowe dla Ciebie :)
A moja przygoda z Naszą Ireną zaczęła się od małego właściwie, jako 4 latek tańczyłem do kawiarenek, potem w szczeniackich latach zafascynowany byłem Motylem Jestem czyli romansem 40 - latka, chyba jak połowa chłopaków, podkochiwałem się wtedy w Naszej Gwieździe na zabój. A Irena, a właściwie Jej piosenki towarzyszyły mi przez całe moje życie. A nie zapomnę momentu, gdy czekałem na narodziny dziecka, a w radiu rozbrzmiewało - Motylem Jestem... I tak się toczyło to życie, z piosenkami Ireny w tle, które oczywiście uwielbiałem, ale nie zwracałem uwagi na tekst, a teraz właściwie w każdej piosence doszukuję się jakiegoś ukrytego przekazu , być może tylko ja tak mam. 21 stycznia niestety boleśnie się przekonałem o tym że życie jest okrutne, choć najpierw myślałem że to jest jakiś żart, niestety wiadomości, wydarzenia i Fakty i w końcu Nasza Księga Gości potwierdziły, że to nie jest żart a bolesna prawda... I tak jakoś do dziś mi (przepraszam za słowo ) cholernie źle , i bardzo żałuję że nie poznałem Ireny osobiście. Ale mimo tego że Jej nie znałem tęsknie za Nią...
Beatko dziękuję za całusy i uściski, ja też przesyłam takowe dla Ciebie :)
1 czerwca 2012 15:02 | Artur(ARTUR)
poniższy wpis jest mój.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
1 czerwca 2012 15:01 |
kawa dla chętnych,,,
Jurgen,wspaniale oddałeś klimat tamtego fesrtowalowego dnia.Masz tyle wspomnień i pamiątek.Dzięki,że nalezysz do tej grupy fanów,która nie ma oporów aby się dzielić tym szerzej...mimo żałoby i coraz większej pustki.
Tak często wtedy fani mijali się gdzieś blisko,a osobiście się nie znali...Dobrze,że w erze internetu udało sie wielu po latach poznać osobiście :)
Dziś rozpoczyna się kolejny festiwal polskiej piosenki w Opolu.Na pewno w tym roku Irena brałaby udział w festiwalowym koncercie poświęconym Jarosławowi Kukulskiemu...ale Oboje tylko skądś Tam może zerkną co się będzie działo,albo i nie.
A niedługo minie rocznica gdy odsłaniała swoją gwiazdę na opolskim rynku...jakby to było wczoraj.
Mnie cieszy,że nieśmiertelne przeboje Ireny są wykonywane przez róznych wykonawców,często przez zupełnych amatorów ,czesto przez zawodowców,Cieszę się,że na każdym polskim weselu brzmią te obowiązkowe szlagiery szlagiery.Cieszy fakt ,że latem niemal całe polskie wybrzeże na wieczorno nocnych potancówkach w lokalach i na powietrzu bawi się przy róznych aranżacjach i wykonaniach Beatlemanii,Kawiarenek czy Słubnych prezentach..Cieszy mnie to ,ze będzie tych wykonań teraz coraz więcej i wiecej.One nie mają zastępowac głosu Ireny,ani Jej aury bo tego nikt juz nigdy nie zastąpi...ale przez to Irena jest obecna.I to chodzi.Chwała każdemu wykonawcy,który sięga po te hity.
[www.youtube.com]
Tak często wtedy fani mijali się gdzieś blisko,a osobiście się nie znali...Dobrze,że w erze internetu udało sie wielu po latach poznać osobiście :)
Dziś rozpoczyna się kolejny festiwal polskiej piosenki w Opolu.Na pewno w tym roku Irena brałaby udział w festiwalowym koncercie poświęconym Jarosławowi Kukulskiemu...ale Oboje tylko skądś Tam może zerkną co się będzie działo,albo i nie.
A niedługo minie rocznica gdy odsłaniała swoją gwiazdę na opolskim rynku...jakby to było wczoraj.
Mnie cieszy,że nieśmiertelne przeboje Ireny są wykonywane przez róznych wykonawców,często przez zupełnych amatorów ,czesto przez zawodowców,Cieszę się,że na każdym polskim weselu brzmią te obowiązkowe szlagiery szlagiery.Cieszy fakt ,że latem niemal całe polskie wybrzeże na wieczorno nocnych potancówkach w lokalach i na powietrzu bawi się przy róznych aranżacjach i wykonaniach Beatlemanii,Kawiarenek czy Słubnych prezentach..Cieszy mnie to ,ze będzie tych wykonań teraz coraz więcej i wiecej.One nie mają zastępowac głosu Ireny,ani Jej aury bo tego nikt juz nigdy nie zastąpi...ale przez to Irena jest obecna.I to chodzi.Chwała każdemu wykonawcy,który sięga po te hity.
[www.youtube.com]
1 czerwca 2012 14:57 | fanka pani Ireny Jarockiej
juergen
Zadziwiająca jest Twoja pamięć.Gratuluję tyle lat minęło a Ty pamiętasz wszystkie szczegóły.
Czy masz może zapisane te wszystkie wydarzenia w zeszycie?
Zdjęcia ładne.
Czy masz może zapisane te wszystkie wydarzenia w zeszycie?
Zdjęcia ładne.
1 czerwca 2012 14:50 | fanka pani Ireny Jarockiej
AnnMario
Bardzo Ci dziękuję za tak rzeczowy opis jak wyglądają Powązki i te "zimne" Katakumby.
Zrobiłaś Wielką robotę.
Twoja relacja jest autentyczna i oprawiona dobrymi zdjęciami,szkoda,ze nie zrobiłaś zdjęcia tego bukietu z dużą ilością róż.
Pozdrawiam Cię AnnMario i dziękuję.
Zrobiłaś Wielką robotę.
Twoja relacja jest autentyczna i oprawiona dobrymi zdjęciami,szkoda,ze nie zrobiłaś zdjęcia tego bukietu z dużą ilością róż.
Pozdrawiam Cię AnnMario i dziękuję.
1 czerwca 2012 13:14 | Kama
Zapominialam sie podpisać
To ja, Kama
To ja, Kama
1 czerwca 2012 13:13 |
Juergen, Twoja fańska przygoda z Ireną to marzenie każdego wielbiciela.
Fajnie,że robiłes wtedy zdjęcia bo teraz to wspaniala pamiątka.
Wszystko tak pięknie, sugestywnie opisałeś,że naprawdę czuje się klimat tego Waszego opolskiego spotkania.
Zdjęcia są wspaniałe, jeszcze wazniejsze,że są tak bardzo prywatne.
Ta pięknie uśmięchnięta, sympatyczna Irena i te rozwiane wlosy......
Wcześniej bardzo zabawnie opisałeś swoje pierwsze spotkanie z Ireną/ to połączone z konsumpcją ciastka/
Super ,że dzielisz się z nami swoimi -bardzo cennymi- wspomnieniami.
Taki to straszny żal wzbudza.......
Opole i Irena
1979
[www.youtube.com]
2009
[www.youtube.com]
2011
[www.youtube.com]
Fajnie,że robiłes wtedy zdjęcia bo teraz to wspaniala pamiątka.
Wszystko tak pięknie, sugestywnie opisałeś,że naprawdę czuje się klimat tego Waszego opolskiego spotkania.
Zdjęcia są wspaniałe, jeszcze wazniejsze,że są tak bardzo prywatne.
Ta pięknie uśmięchnięta, sympatyczna Irena i te rozwiane wlosy......
Wcześniej bardzo zabawnie opisałeś swoje pierwsze spotkanie z Ireną/ to połączone z konsumpcją ciastka/
Super ,że dzielisz się z nami swoimi -bardzo cennymi- wspomnieniami.
Taki to straszny żal wzbudza.......
Opole i Irena
1979
[www.youtube.com]
2009
[www.youtube.com]
2011
[www.youtube.com]
1 czerwca 2012 13:03 | Ewa z Warszawy
Motyl-amor...i opolskie wspomnienia;)
Bardzo fajnie opisał Juergen swoje wspomnienie z Opola związane z Ireną.
Są takie bardzo prawdziwe i ja też wyobraziłam sobie wszystko jakbym tam była.
Świetnie przedstawiona atmosfera tamtego opolskiego festiwalu...
Zdjęcia są pięknym uzupełnieniem całości.
Irenka z rozwianymi wiatrem włosami... jakże miło się je ogląda.
Serdeczne dzięki, pozdrawiam:)
Są takie bardzo prawdziwe i ja też wyobraziłam sobie wszystko jakbym tam była.
Świetnie przedstawiona atmosfera tamtego opolskiego festiwalu...
Zdjęcia są pięknym uzupełnieniem całości.
Irenka z rozwianymi wiatrem włosami... jakże miło się je ogląda.
Serdeczne dzięki, pozdrawiam:)
1 czerwca 2012 12:52 | Blue Berry
"bajka z Ireną"
i ja Juergenie chciałabym się przyłączyć do tych wszystkich miłych podziękowań dla Ciebie... od pierwszych Twoich słów zaraz zaczęłam przenosić się w tamten czas... zaraz od tej daty czerwcowej 1980.. zagłębiając się w Twoją opowieść przypominałam sobie również zdarzenia z mojego młodzieńczego życia.. do tego tak wzruszająco zakończyłeś swój wpis ...
bajka z Ireną...
w marcu pojawił się w KG wpis informujący, że w pałacu w Wilanowie odbędzie się wystawa tulipanów, bardzo dziękuję tej Osobie.. wybrałam się tam i zgadnijcie Kto zaraz przyszedł mi na myśl jak zobaczyłam gatunek "Princess Irene"...
wpisujcie.. wpisujcie tu swoje historie tak się je miło czyta... a jeszcze jak ciągle deszcz za oknem...
Angeliko kochana, wiesz co - już nie będę Ciebie "ciągnąć za język", powściągnę tę swoją nocną spontaniczną, ale właściwie chyba nadmierną ciekawość... dobrze, że są takie dobre Duchy i Duszki, które tak pomysłowo dbają o pamięć o "naszej Irence" i chcą utrwalać w sercach Jej wizerunek, jak to miało miejsce w tym programie, który obejrzałaś :-)
przy Ich opatrznościowym potencjale myślę, że można być spokojnym, ale też na pewno - tak jak Juergen wzywał ostatnio - przyda Im się kreatywne wsparcie płynące z tej Księgi Gości :-)
bajka z Ireną...
w marcu pojawił się w KG wpis informujący, że w pałacu w Wilanowie odbędzie się wystawa tulipanów, bardzo dziękuję tej Osobie.. wybrałam się tam i zgadnijcie Kto zaraz przyszedł mi na myśl jak zobaczyłam gatunek "Princess Irene"...
wpisujcie.. wpisujcie tu swoje historie tak się je miło czyta... a jeszcze jak ciągle deszcz za oknem...
Angeliko kochana, wiesz co - już nie będę Ciebie "ciągnąć za język", powściągnę tę swoją nocną spontaniczną, ale właściwie chyba nadmierną ciekawość... dobrze, że są takie dobre Duchy i Duszki, które tak pomysłowo dbają o pamięć o "naszej Irence" i chcą utrwalać w sercach Jej wizerunek, jak to miało miejsce w tym programie, który obejrzałaś :-)
przy Ich opatrznościowym potencjale myślę, że można być spokojnym, ale też na pewno - tak jak Juergen wzywał ostatnio - przyda Im się kreatywne wsparcie płynące z tej Księgi Gości :-)
1 czerwca 2012 11:59 | Ola
Festiwalowe wspomnienia
Juergen zrobiłeś nam cudowny prezent na Dzień Dziecka. Wspaniale się czyta Twoje wspomnienia, no i do tego te zdjęcia...
Serdeczne dzięki!!!!!!!!!!!!!!
Serdeczne dzięki!!!!!!!!!!!!!!
1 czerwca 2012 11:31 | Daniela
Wspomnienia ....
Jurgen cudnie! Czytajac wprost przenioslam sie w ten czas,bylam widziałam nawet czułam ta atmosfere.A fotki sa pieknym uzupełnieniem nie tylko Twojej bajki.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
1 czerwca 2012 10:48 | AnkaD
Do Jurgena
Jurgen wielkie dzięki za opolskie wspomonienia, bardzo interesująco napisałeś oraz dziękuję za fotki Pani Ireny, miło je się ogląda. Pozdrawiam Anka
1 czerwca 2012 09:14 | juergen
Opolskie wspomnienia...
Pamietam 26.06.1980 to byl bardzo pogodny i cieply dzien a dla mnie dodatkowo jeszcze stal pod szczesliwa gwiazda. W tym dniu miala Irena koncert w Teatrze Kochanowskiego w Opolu w ramach imprez towarzyszacych festiwalowi.
Juz od poludnia bylem w Opolu. Najpierw powiesilem na szybach przy wejsciu do Hotelu Opole dwa plakaty Ireny, te ze zdjeciami autorstwa Renaty Pajchel. Kilka, innych wykonawcow tez juz tam wisialy, ale nasze robily wrazenie. To byla taka tradycja przy okazji festiwalu, ze te hotele, gdzie nocowali wykonawcy, byly obklejone ich plakatami. Widzialem to rok wczesniej, tez jak bylem przy Irenie w Opolu, ale tym razem bylem dobrze przygotowany, przywiozlem ze soba plakaty. Bylem umowiony z Menago Nr.2 - Jankiem Wisniewskim, ze przyjade wczesnym popoludniem i bede czekal na Irene i niego w foyer Hotelu.
Irena przyjechala do Opola poznym wieczorem, prosto z jakiejs trasy koncertowej i jeszcze spala. Wypatrywalem ludzi Ireny, ale jak sie pozniej okazalo, zespol i cala Jej ekipa byli zakwaterowani w innym hotelu, dlatego zadnej znajomej twarzy nie widzialem. Czekajac, widzialem za to duzo znanych artystow, jedni jechali na proby do Amfiteatru, inni z niej wracali, niektorzy szli na jakis posilek do restauracji a jeszcze inni zalatwiali swoje przybycie w recepcji albo jak Grupa Pod Buda, nie wiedzieli co i jak sie z nimi stanie, wisieli w powietrzu, tak to nie raz tez bywa na poczatku drogi do kariery.
Nareszcie pojawil sie Janek, wiec oznaczalo to, ze przygoda festiwalowa sie zaczyna. Zapytalem zaraz, czy mam pojsc do Ireny aby Jej pomoc z rzeczami, kostiumami. Poszlismy oboje, Janek nie wiedzial, jak daleko jest Irena gotowa. Najpierw mile przywitanie z Irena i to Jej “fajnie, ze jestes”:-) Janek wziol torbe, ja worki z kostiumami, wyszlismy przed hotel, usiedlismy na lawce, musielismy jeszcze troche poczekac na Menago Bogdanowicza i autokar, ktory zawiozl nas do teatru. To byly czasy jeszcze bez komorki, nie mozna bylo dokladnie tak zaplanowac, zadzwonic: “schodzcie na dol, bo juz dojezdzamy do hotelu”, ten luksus przyszedl “troche” pozniej. Byl czas, byl spokoj, wiec podalem Irenie zdjecia, ktore Jej robilem na jednej z tras koncertowych, gdzie bylem. Siedzieli z Jankiem na lawce i ogladali te moje zdjecia komentujac, smiejac sie. Mialem aparat, spytalem, czy moge ich troche poknypsac ;-) Ogladajac dalej te moje zdjecia, Irena spogladala od czasu do czasu do mojej kamery, zdjela tez swoje ciemne okulary, troche przeszkadzal wiatr, Irena poprawiala wlosy. Mam te obrazy do dzis przed soba… Przyjechal autokar, pojechalismy do teatru. Tu juz nie przeszkadzalem z moja kamera (a szkoda, kazde zdjecie teraz to na wage zlota), dostalem pewne wskazowki, mielismy pewien plan, to bylo wazniejsze. Najpierw byla proba, pamietam Irena w duzych walkach we wlosach na scenie, bardzo lubilem obserwowac takie zakulisowe zycie, proby itp. historyjki od kuchni z zycia Gwiazdy, to jest dla fana bardzo ciekawe. Pozniej Irena przygotowywala sie w garderobie, najlepiej potrzebowala w tym czasie spokoj, jak najmniej rozmow, byla sama z soba, tak lubiala, pewnie tego potrzebowala przed koncertem.
Na zewnatrz bylo bardzo cieplo, wewnatrz teatru tez robilo sie coraz cieplej, sala zapelniala sie. Po krotkim czasie wypelniona byla po brzegi, ludzie siedzieli na dodatkowych krzeslach, zajeli tez miejsca siadajac rowniez na schodach, stali pod scianami sali teatralnej. Otworzono tez na krotki czas chyba jakies boczne drzwi, aby weszlo jeszcze troche powietrza z zewnatrz.
W tym dniu w Amfiteatrze odbywal sie koncert debiutow, wiec wieksza uwaga skupila sie na tym koncercie Ireny, bylo duzo dziennikarzy, mediow, promis, ktorzy w tym dniu byli w Opolu. Z przodu, po srodku tych troche zarezerwowanych VIP-miejsc siedziala np. Maryla Rodowicz a wlasciwie wtulona byla w ramiona Krzysztofa Jasinskiego i wyraznie bardzo, bardzo zakochana♡ Pamietam miala narzucony na ramiona taki od ciemnego granatu az do jasnego blekitu cieniowany sweterek (chyba byl on niebieski?), to byla wtedy dopiero moda-szal na zachodzie, ale kto jak kto, MR miala juz go na sobie :-)
Usadowilem sie wyzej na widowni, przy pulpicie technicznym, Menago2 Janek rowniez. Nie wiem czy to ta milosc pary Rodowicz&Jasinski emanowala na zewnatrz tak intensywnie, ze rozluznila i odwazyla innych, ale zauwazylem cos wyjatkowego, ze bylo tam wiecej takich zakochanych par, ktorym tego wieczoru przydaly sie na pewno te “Wymyslilam Cie” przeboje Ireny do ich sczescia;-) Patrzac troche z gory na siedzaca publicznosc, zaczelismy sobie nawet wyszukiwac i pokazywac z Jankiem te pary, tam sie ktos calowal, tam obejmowal, jeszcze indziej wymienial zakochane spojrzenia, mialo sie doslownie wrazenie, ze tu za chwile zacznie sie jakis Love-Story-film made in Hollywood a nie koncert Gwiazdy.
Nie wiem juz kto z nas powiedzial to zdanie, ze gdyby nie bylo wiadomo, to mozna by pomyslec, ze to management Irenay Jarockiej zainscenizowal to przytulanie sie, ta cala magiczna atmosfere wsrod zgromadzonej publicznosci. Menago Bogdanowicz przechodzac obok nas uslyszal to i powiedzial zebysmy przestali, bo jeszcze ktos z prasy to uslyszy i napisze glupstwa. Ale sam tez widzial, ze nad widownia tego wieczoru latal jakis niezwykly motyl-amor i nawet mu sie to zaczelo podobac. Przyznam, ze nigdy wiecej takiej podobnej atmosfery koncertowej na widowni Ireny nie widzialem, dlatego tak utkwilo mi to w pamieci.
Koncert, to byl nowy program Ireny, z ktorym dopiero zaczela jezdzic na trasy, a ktory mial wczesniej swoja premiere w Teatrze Buffo w Warszawie. Koncert wspanialy, bardzo owacyjnie przyjety przez publicznosc, brawa, okrzyki, euforyczne gwizdy. Po koncercie zdazylem jeszcze szybko zagadac jakiegos zawodowego fotoreportera z prosba o przyslanie mi zdjec. Pozniej zdalem Irenie relacje jak bylo od strony widza-obserwatora, jak bylo na widowni, kto byl, jak sie bawili. Irena byla tego ciekawa. Zadowolenie bylo po obu stronach sceny bo Irena i Menago Bogdanowicz tez byli usatysfakcjonowani.
Pomagajac przy pakowaniu kostiumow w garderobie “zobacz, czy cos nie zapomnialam”, Irena spytala, czy nocuje w Opolu i czy chce z nimi pojsc na Kabaret Laskowika do Amfiteatru. Wow, propozycja nie do odrzucenia, zaraz tez dostalem od Menago Bogdanowicza zadanie, aby zalatwic taksowke na 20:30 pod hotel. Bardzo lubilem zreszta miec jakies zadanie do spelnienia, byc pomocnym, kiedy mialem okazje krecic sie przy Irenie na mojej fanskiej drodze.
Zalatwienie taksowki to odpowiednie slowo, bo jak sie okazalo, zalapac sie na taksowke wieczorem podczas festiwalu to nie takie proste. Kiedy mi sie to nareszcie udalo, to bylo jeszcze za wczesnie, ale na nastepna musialem czekac az 20min., nie chcialem ryzykowac spoznienia wiec prosilem kierowce, ze musimy troche poczekac, nie chcial, ale jak mu powiedzialem na kogo bedziemy czekac, to juz byla inna rozmowa i chetnie czekal razem ze mna.
Plakatow Ireny, ktore w poludnie umiescilem na szybach od wewnatrz hotelu juz nie bylo, dostaly nogi:( Zapytalem w recepcji, ale poinformowano mnie, ze oni tego nie moga upilnowac, i ze wczoraj tez byl juz jeden plakat Ireny, przyklejony dosyc wysoko, ale to nie gwarancja i tez zniknol. Zalowalem, bo byl czas na zrobienie fajnego zdjecia przy tym obklejonym plakatami wejsciu hotelowym.
O wpol do dziewiatej wyszedl z hotelu Janek sprawdzic czy jestem, dal znac na gore i wyszli po chwili wszyscy troje. Irena juz bez scenicznego makijazu, wlosy spiete gladko w ogonek, Jeansy i bordowy welniany zakiet, usiadla z tylu miedzy Jankiem a mna, Menago Bogdanowicz z przodu. Taksowkarz przywital Irene i poprosil zaraz o autograf, Irena nic nie miala, ale Menago mial reklamowki przy sobie na takie okazje, podpisana wsadzil ja za ta klapke przy dachu, ktora uzywa sie kiedy slonce za bardzo razi w oczy.
Pojechalismy do Amfiteatru na Kabaret Tey, ktory mial tam wystapic z programem “Z tylu sklepu”, czyli benefis Zenona Laskowika. W trakcie jazdy Irena spytala Menago jak ja wejde, dostalem wtedy od niego plastikowa tabliczke “Wykonawca amator” do przypiecia, co bylo rownoznaczne z wejsciowka.
Przed wejsciem dla wykonawcow tez prawie takie same tloki, jak przed glownym wejsciem do Amfiteatru, kazdy chcial wejsc, jakos sprobowac dostac sie do wewnatrz. To byly czasy, kiedy festiwal opolski mial duza range i byl niesamowicie lubiany przez wszystkich, prawdziwe wydazenie rozrywkowe, byl tez magnesem w TV. Przeslizgnelismy sie gesiego przez ochrone, Menago Bogdanowicz wskazal mi gdzie mam szukac miejsca, sami usiedli bardziej z przodu sceny. Kabaret byl swietny, w tamtych czasach ten jego program to byla prawdziwa beczka smiechu, dobrze bawilismy sie a kamera od czasu do czasu schodzila na nasz sektor. Kiedys nawet zabawilem sie i powysylalem Jozkowi do Paryza migawki z publicznosci, ktore mozna wychwycic na YouTube, tam jest ten opolski Laskowik w kilku odcinkach do obejrzenia.
Kiedy tu kiedys przy uzupelnianiu kalendarium festiwalowego Ireny wszyscy pisali, ze ten Jej koncert byl w 1981, to ja tez stracilem na chwile pewnosc, kiedy to bylo, ale na zdjeciach od fotografa, ktore mi przyslal widnieje data 1980, sprawdzilem dodatkowo w necie kiedy byl Laskowik w Opolu i to mnie ostatecznie upewnilo.
Szkoda, ze Janek Wisniewski–Menago Nr.2 mieszkajacy od lat w USA nie skrobnie chociaz kilku zdan tutaj, milo by bylo. Szkoda, fajne to byly czasy… Rozmawialismy o nim z Irena w Plocku, widzialem go tez na zdjeciach z polonijnych mediow USA, na mszy zalobnej w intencji Ireny…
Lubialem kiedys bardzo “Przygody Koziolka Matolka”, “Rozbojnika Rumcajsa”, ale ta “Bajka z Irena” to byla moja ulubiona i tak juz pozostanie… Dziekuje Pani Ireno za nia♥
P.S. dolanczam kilka zdjec, ale z gory uprzedzam, ze skopiowalem je teraz na szybko moim laptopem aby troche zilustrowac wpis, wiec to nie jest najlepsza ich jakosc.
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
Juz od poludnia bylem w Opolu. Najpierw powiesilem na szybach przy wejsciu do Hotelu Opole dwa plakaty Ireny, te ze zdjeciami autorstwa Renaty Pajchel. Kilka, innych wykonawcow tez juz tam wisialy, ale nasze robily wrazenie. To byla taka tradycja przy okazji festiwalu, ze te hotele, gdzie nocowali wykonawcy, byly obklejone ich plakatami. Widzialem to rok wczesniej, tez jak bylem przy Irenie w Opolu, ale tym razem bylem dobrze przygotowany, przywiozlem ze soba plakaty. Bylem umowiony z Menago Nr.2 - Jankiem Wisniewskim, ze przyjade wczesnym popoludniem i bede czekal na Irene i niego w foyer Hotelu.
Irena przyjechala do Opola poznym wieczorem, prosto z jakiejs trasy koncertowej i jeszcze spala. Wypatrywalem ludzi Ireny, ale jak sie pozniej okazalo, zespol i cala Jej ekipa byli zakwaterowani w innym hotelu, dlatego zadnej znajomej twarzy nie widzialem. Czekajac, widzialem za to duzo znanych artystow, jedni jechali na proby do Amfiteatru, inni z niej wracali, niektorzy szli na jakis posilek do restauracji a jeszcze inni zalatwiali swoje przybycie w recepcji albo jak Grupa Pod Buda, nie wiedzieli co i jak sie z nimi stanie, wisieli w powietrzu, tak to nie raz tez bywa na poczatku drogi do kariery.
Nareszcie pojawil sie Janek, wiec oznaczalo to, ze przygoda festiwalowa sie zaczyna. Zapytalem zaraz, czy mam pojsc do Ireny aby Jej pomoc z rzeczami, kostiumami. Poszlismy oboje, Janek nie wiedzial, jak daleko jest Irena gotowa. Najpierw mile przywitanie z Irena i to Jej “fajnie, ze jestes”:-) Janek wziol torbe, ja worki z kostiumami, wyszlismy przed hotel, usiedlismy na lawce, musielismy jeszcze troche poczekac na Menago Bogdanowicza i autokar, ktory zawiozl nas do teatru. To byly czasy jeszcze bez komorki, nie mozna bylo dokladnie tak zaplanowac, zadzwonic: “schodzcie na dol, bo juz dojezdzamy do hotelu”, ten luksus przyszedl “troche” pozniej. Byl czas, byl spokoj, wiec podalem Irenie zdjecia, ktore Jej robilem na jednej z tras koncertowych, gdzie bylem. Siedzieli z Jankiem na lawce i ogladali te moje zdjecia komentujac, smiejac sie. Mialem aparat, spytalem, czy moge ich troche poknypsac ;-) Ogladajac dalej te moje zdjecia, Irena spogladala od czasu do czasu do mojej kamery, zdjela tez swoje ciemne okulary, troche przeszkadzal wiatr, Irena poprawiala wlosy. Mam te obrazy do dzis przed soba… Przyjechal autokar, pojechalismy do teatru. Tu juz nie przeszkadzalem z moja kamera (a szkoda, kazde zdjecie teraz to na wage zlota), dostalem pewne wskazowki, mielismy pewien plan, to bylo wazniejsze. Najpierw byla proba, pamietam Irena w duzych walkach we wlosach na scenie, bardzo lubilem obserwowac takie zakulisowe zycie, proby itp. historyjki od kuchni z zycia Gwiazdy, to jest dla fana bardzo ciekawe. Pozniej Irena przygotowywala sie w garderobie, najlepiej potrzebowala w tym czasie spokoj, jak najmniej rozmow, byla sama z soba, tak lubiala, pewnie tego potrzebowala przed koncertem.
Na zewnatrz bylo bardzo cieplo, wewnatrz teatru tez robilo sie coraz cieplej, sala zapelniala sie. Po krotkim czasie wypelniona byla po brzegi, ludzie siedzieli na dodatkowych krzeslach, zajeli tez miejsca siadajac rowniez na schodach, stali pod scianami sali teatralnej. Otworzono tez na krotki czas chyba jakies boczne drzwi, aby weszlo jeszcze troche powietrza z zewnatrz.
W tym dniu w Amfiteatrze odbywal sie koncert debiutow, wiec wieksza uwaga skupila sie na tym koncercie Ireny, bylo duzo dziennikarzy, mediow, promis, ktorzy w tym dniu byli w Opolu. Z przodu, po srodku tych troche zarezerwowanych VIP-miejsc siedziala np. Maryla Rodowicz a wlasciwie wtulona byla w ramiona Krzysztofa Jasinskiego i wyraznie bardzo, bardzo zakochana♡ Pamietam miala narzucony na ramiona taki od ciemnego granatu az do jasnego blekitu cieniowany sweterek (chyba byl on niebieski?), to byla wtedy dopiero moda-szal na zachodzie, ale kto jak kto, MR miala juz go na sobie :-)
Usadowilem sie wyzej na widowni, przy pulpicie technicznym, Menago2 Janek rowniez. Nie wiem czy to ta milosc pary Rodowicz&Jasinski emanowala na zewnatrz tak intensywnie, ze rozluznila i odwazyla innych, ale zauwazylem cos wyjatkowego, ze bylo tam wiecej takich zakochanych par, ktorym tego wieczoru przydaly sie na pewno te “Wymyslilam Cie” przeboje Ireny do ich sczescia;-) Patrzac troche z gory na siedzaca publicznosc, zaczelismy sobie nawet wyszukiwac i pokazywac z Jankiem te pary, tam sie ktos calowal, tam obejmowal, jeszcze indziej wymienial zakochane spojrzenia, mialo sie doslownie wrazenie, ze tu za chwile zacznie sie jakis Love-Story-film made in Hollywood a nie koncert Gwiazdy.
Nie wiem juz kto z nas powiedzial to zdanie, ze gdyby nie bylo wiadomo, to mozna by pomyslec, ze to management Irenay Jarockiej zainscenizowal to przytulanie sie, ta cala magiczna atmosfere wsrod zgromadzonej publicznosci. Menago Bogdanowicz przechodzac obok nas uslyszal to i powiedzial zebysmy przestali, bo jeszcze ktos z prasy to uslyszy i napisze glupstwa. Ale sam tez widzial, ze nad widownia tego wieczoru latal jakis niezwykly motyl-amor i nawet mu sie to zaczelo podobac. Przyznam, ze nigdy wiecej takiej podobnej atmosfery koncertowej na widowni Ireny nie widzialem, dlatego tak utkwilo mi to w pamieci.
Koncert, to byl nowy program Ireny, z ktorym dopiero zaczela jezdzic na trasy, a ktory mial wczesniej swoja premiere w Teatrze Buffo w Warszawie. Koncert wspanialy, bardzo owacyjnie przyjety przez publicznosc, brawa, okrzyki, euforyczne gwizdy. Po koncercie zdazylem jeszcze szybko zagadac jakiegos zawodowego fotoreportera z prosba o przyslanie mi zdjec. Pozniej zdalem Irenie relacje jak bylo od strony widza-obserwatora, jak bylo na widowni, kto byl, jak sie bawili. Irena byla tego ciekawa. Zadowolenie bylo po obu stronach sceny bo Irena i Menago Bogdanowicz tez byli usatysfakcjonowani.
Pomagajac przy pakowaniu kostiumow w garderobie “zobacz, czy cos nie zapomnialam”, Irena spytala, czy nocuje w Opolu i czy chce z nimi pojsc na Kabaret Laskowika do Amfiteatru. Wow, propozycja nie do odrzucenia, zaraz tez dostalem od Menago Bogdanowicza zadanie, aby zalatwic taksowke na 20:30 pod hotel. Bardzo lubilem zreszta miec jakies zadanie do spelnienia, byc pomocnym, kiedy mialem okazje krecic sie przy Irenie na mojej fanskiej drodze.
Zalatwienie taksowki to odpowiednie slowo, bo jak sie okazalo, zalapac sie na taksowke wieczorem podczas festiwalu to nie takie proste. Kiedy mi sie to nareszcie udalo, to bylo jeszcze za wczesnie, ale na nastepna musialem czekac az 20min., nie chcialem ryzykowac spoznienia wiec prosilem kierowce, ze musimy troche poczekac, nie chcial, ale jak mu powiedzialem na kogo bedziemy czekac, to juz byla inna rozmowa i chetnie czekal razem ze mna.
Plakatow Ireny, ktore w poludnie umiescilem na szybach od wewnatrz hotelu juz nie bylo, dostaly nogi:( Zapytalem w recepcji, ale poinformowano mnie, ze oni tego nie moga upilnowac, i ze wczoraj tez byl juz jeden plakat Ireny, przyklejony dosyc wysoko, ale to nie gwarancja i tez zniknol. Zalowalem, bo byl czas na zrobienie fajnego zdjecia przy tym obklejonym plakatami wejsciu hotelowym.
O wpol do dziewiatej wyszedl z hotelu Janek sprawdzic czy jestem, dal znac na gore i wyszli po chwili wszyscy troje. Irena juz bez scenicznego makijazu, wlosy spiete gladko w ogonek, Jeansy i bordowy welniany zakiet, usiadla z tylu miedzy Jankiem a mna, Menago Bogdanowicz z przodu. Taksowkarz przywital Irene i poprosil zaraz o autograf, Irena nic nie miala, ale Menago mial reklamowki przy sobie na takie okazje, podpisana wsadzil ja za ta klapke przy dachu, ktora uzywa sie kiedy slonce za bardzo razi w oczy.
Pojechalismy do Amfiteatru na Kabaret Tey, ktory mial tam wystapic z programem “Z tylu sklepu”, czyli benefis Zenona Laskowika. W trakcie jazdy Irena spytala Menago jak ja wejde, dostalem wtedy od niego plastikowa tabliczke “Wykonawca amator” do przypiecia, co bylo rownoznaczne z wejsciowka.
Przed wejsciem dla wykonawcow tez prawie takie same tloki, jak przed glownym wejsciem do Amfiteatru, kazdy chcial wejsc, jakos sprobowac dostac sie do wewnatrz. To byly czasy, kiedy festiwal opolski mial duza range i byl niesamowicie lubiany przez wszystkich, prawdziwe wydazenie rozrywkowe, byl tez magnesem w TV. Przeslizgnelismy sie gesiego przez ochrone, Menago Bogdanowicz wskazal mi gdzie mam szukac miejsca, sami usiedli bardziej z przodu sceny. Kabaret byl swietny, w tamtych czasach ten jego program to byla prawdziwa beczka smiechu, dobrze bawilismy sie a kamera od czasu do czasu schodzila na nasz sektor. Kiedys nawet zabawilem sie i powysylalem Jozkowi do Paryza migawki z publicznosci, ktore mozna wychwycic na YouTube, tam jest ten opolski Laskowik w kilku odcinkach do obejrzenia.
Kiedy tu kiedys przy uzupelnianiu kalendarium festiwalowego Ireny wszyscy pisali, ze ten Jej koncert byl w 1981, to ja tez stracilem na chwile pewnosc, kiedy to bylo, ale na zdjeciach od fotografa, ktore mi przyslal widnieje data 1980, sprawdzilem dodatkowo w necie kiedy byl Laskowik w Opolu i to mnie ostatecznie upewnilo.
Szkoda, ze Janek Wisniewski–Menago Nr.2 mieszkajacy od lat w USA nie skrobnie chociaz kilku zdan tutaj, milo by bylo. Szkoda, fajne to byly czasy… Rozmawialismy o nim z Irena w Plocku, widzialem go tez na zdjeciach z polonijnych mediow USA, na mszy zalobnej w intencji Ireny…
Lubialem kiedys bardzo “Przygody Koziolka Matolka”, “Rozbojnika Rumcajsa”, ale ta “Bajka z Irena” to byla moja ulubiona i tak juz pozostanie… Dziekuje Pani Ireno za nia♥
P.S. dolanczam kilka zdjec, ale z gory uprzedzam, ze skopiowalem je teraz na szybko moim laptopem aby troche zilustrowac wpis, wiec to nie jest najlepsza ich jakosc.
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
[naforum.zapodaj.net]
1 czerwca 2012 00:50 | Blue Berry
kuchenne rewolucje – przez żołądek do serca ;-)
bardzo miłe, rzeczywiście..
a możesz Aniołku Geli opisać to wszystko jeszcze bliżej? co to za „okładka ze zdjęciem” była i co to za duży „napis na górze ”był .. takie rzeczy raczej nie dzieją się z przypadku...
a możesz Aniołku Geli opisać to wszystko jeszcze bliżej? co to za „okładka ze zdjęciem” była i co to za duży „napis na górze ”był .. takie rzeczy raczej nie dzieją się z przypadku...
1 czerwca 2012 00:31 | angel97
Miłe zaskoczenie
Witam
Wczoraj oglądałam " Kuchenne rewolucje" program dobiegał końca i nagle moja uwagę przykuł drewniany kredens a raczej rzecz która na nim stała. Zobaczyłam okładkę ze zdjęciem pani Ireny. Na początku nie byłam pewna czy to na pewno ona ale po chwili ujrzałam duży napis na górze Irena Jarocka . Tak ciepło mi się zrobiło i chociaż to taka drobnostka przyniosła mi tak miłą niespodziankę. :)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko Angelika
Wczoraj oglądałam " Kuchenne rewolucje" program dobiegał końca i nagle moja uwagę przykuł drewniany kredens a raczej rzecz która na nim stała. Zobaczyłam okładkę ze zdjęciem pani Ireny. Na początku nie byłam pewna czy to na pewno ona ale po chwili ujrzałam duży napis na górze Irena Jarocka . Tak ciepło mi się zrobiło i chociaż to taka drobnostka przyniosła mi tak miłą niespodziankę. :)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko Angelika
1 czerwca 2012 00:12 | Blue Berry
Toldzikowi, Szelmie z Opola, Krysi, Ewie z Warszawy
Kochany Toldziku, Kochany Toldziku... Ty takie miłe ślesz mi kuku ryku...
Dziękuję Ci bardzo za Twój niezwykle sympatyczny, przyjazny gest... tak sobie czasem rymujemy ze znajomymi dla zabawy to i się wprawy trochę nabrało.. dlatego też tak mnie poniosło okolicznościowo za Twoją inspiracją :-) a swoją drogą ciekawe jak tam 'nasi' poradzą sobie na Euro.. Fajna Twoja piosnka i fajny też ten wyszperany przez Ciebie motyw kurkowo-motylkowy.. skąd Tyś go wytrzasnął ;-) Dziękuję Ci jeszcze raz i miło mi bardzo, że można z Wami spotkać się i w zabawie i od serca pobyć..
Szelmo, pewnie już korki od szampana Twojourodzinowego dawno wysprzątane.. odpisz mi proszę czy ja dobrze pamiętam - Ty chyba też, tak jak ja, nie znałeś Ireny osobiście? A jak „TO” się u Ciebie zaczęło? Miałbyś ochotę napisać? tymczasem ślę Ci całusy! ślę Ci uściski, i też żywię wiarę: nasz zlot już bliski... :-)
Krystyna dzięki, ściskam Cię mocno i miło mi bardzo, że przywołałaś tu z youtube mojego „motyla” pamięci Ireny... dla Osób, które go widziały mam nadzieję, że było to kilka ciepłych, podtrzymujących na duchu chwil..
tyle 'tu' wątków.. tyle doznań... ta najnowsza kompozycja Marty... i jej zakończenie wzruszającym „bądź mym aniołem”...
tak barwna, i nostalgiczna, i radosna ta rzeczywistość KG... jestem pod wrażeniem ogromnym.. aż czasem emocjonalnie ogarnąć ciężko.. tak, jak mi teraz
dobrej nocy Kochani... kolorowych snów, dzięki Ewo za „Irenę na Złotym Wybrzeżu” bardzo fajne, takie pogodne, choć rozsypały nam się trochę te puzzle z Ireną... żeby przynajmniej spróbować się napatrzeć obejrzałam dwa razy, a i to nie starcza.. i taki tam zabawny komentarz był: ” Wiedziałam , że Irena Jarocka jest bardzo popularna, ale żeby aż tak?!!” więc - jak to mówią - tym optymistycznym akcentem..
pa, Beata :-)
Dziękuję Ci bardzo za Twój niezwykle sympatyczny, przyjazny gest... tak sobie czasem rymujemy ze znajomymi dla zabawy to i się wprawy trochę nabrało.. dlatego też tak mnie poniosło okolicznościowo za Twoją inspiracją :-) a swoją drogą ciekawe jak tam 'nasi' poradzą sobie na Euro.. Fajna Twoja piosnka i fajny też ten wyszperany przez Ciebie motyw kurkowo-motylkowy.. skąd Tyś go wytrzasnął ;-) Dziękuję Ci jeszcze raz i miło mi bardzo, że można z Wami spotkać się i w zabawie i od serca pobyć..
Szelmo, pewnie już korki od szampana Twojourodzinowego dawno wysprzątane.. odpisz mi proszę czy ja dobrze pamiętam - Ty chyba też, tak jak ja, nie znałeś Ireny osobiście? A jak „TO” się u Ciebie zaczęło? Miałbyś ochotę napisać? tymczasem ślę Ci całusy! ślę Ci uściski, i też żywię wiarę: nasz zlot już bliski... :-)
Krystyna dzięki, ściskam Cię mocno i miło mi bardzo, że przywołałaś tu z youtube mojego „motyla” pamięci Ireny... dla Osób, które go widziały mam nadzieję, że było to kilka ciepłych, podtrzymujących na duchu chwil..
tyle 'tu' wątków.. tyle doznań... ta najnowsza kompozycja Marty... i jej zakończenie wzruszającym „bądź mym aniołem”...
tak barwna, i nostalgiczna, i radosna ta rzeczywistość KG... jestem pod wrażeniem ogromnym.. aż czasem emocjonalnie ogarnąć ciężko.. tak, jak mi teraz
dobrej nocy Kochani... kolorowych snów, dzięki Ewo za „Irenę na Złotym Wybrzeżu” bardzo fajne, takie pogodne, choć rozsypały nam się trochę te puzzle z Ireną... żeby przynajmniej spróbować się napatrzeć obejrzałam dwa razy, a i to nie starcza.. i taki tam zabawny komentarz był: ” Wiedziałam , że Irena Jarocka jest bardzo popularna, ale żeby aż tak?!!” więc - jak to mówią - tym optymistycznym akcentem..
pa, Beata :-)
31 maja 2012 23:47 | Blue Berry
„dzisiejszy ostatni majowy wieczór..”
u nas w Warszawie deszczowy.. do tego ten rzewny walc bzów z filmu, do którego Puella555 zamieściła link.. walc taki balladowy raczej... właśnie taki na dziś... połączony w filmie ze spojrzeniami Ireny.. bzem Jej podarowanym.. francuską płytą i tymi słowy przytrzymującymi nasz wzrok, że pozostaną wspomnienia... niesamowite! przypomniał mi się tu niedawny wpis Artura i wróciłam do niego by nie przeinaczyć (22 maja 22.46) „maj więc wreszcie można było rwać do woli bez...dla Ireny”...
przypomniało mi się też jak w pierwszych dniach maja bukiet konwalii przysłał nam Józek … a potem już chyba się nie wpisywał... może zapytamy Józka co teraz kwitnie w Paryżu?
a jutro dzień dziecka … które chyba ciągle każdy z nas w sobie nosi z tymi wszystkimi „dlaczego” pozostającymi bez odpowiedzi...
przypomniało mi się też jak w pierwszych dniach maja bukiet konwalii przysłał nam Józek … a potem już chyba się nie wpisywał... może zapytamy Józka co teraz kwitnie w Paryżu?
a jutro dzień dziecka … które chyba ciągle każdy z nas w sobie nosi z tymi wszystkimi „dlaczego” pozostającymi bez odpowiedzi...
31 maja 2012 23:25 | Blue Berry
do Lidki C.
Lidkooo... a nie posłałabyś nam paczką trochę morskiej bryzy? No przecież, jak tu „z głębin lądu” patrzy się na te nadmorskie pejzaże, to aż … ech... !!!!!!
dziś w KG spędzam cały wieczór po dłuższej niebytności, tyle mam lektury... oglądania...
powiem Ci, że po Twoim tczewskim wpisie z zaciekawienia posłuchałam zaraz na youtube Ludmiły Małeckiej, akurat udało mi się znaleźć Ją z repertuarem Anny Jantar, którą też w sercu noszę... i podzielam tu opinię Kamy odnoszącą się do Twoich refleksji („Wyobrażam sobie jak denerwują teraz wykonania piosenek Ireny przez innych wykonawców.
Jak Irena była z nami to taka zabawa mogła być interesująca, ale teraz.......”) No właśnie... Jak uczynić zadość tęsknocie za człowiekiem, JEGO ciepłem, JEGO charyzmą..
„w tej” Irenie ile wdzięku, ile ciepła.. no spójrzmy nawet na „To nie był wcale sen” z wpisu Kamy.. jak widzi się.. pamięta... taką Irenę...
Miłka Małecka (ładne to zdrobnienie imienia, widnieje na jej stronie internetowej) osoba o własnym stylu, własnej osobowości, nie jest Ireną, nie jest Anną... więc kiedy naśladowała zachowanie, gesty Ireny.. rozumiem, że mogłyście poczuć się nieswojo.. Nie dziwię się, że emocje długo nie odpuszczały.. zwłaszcza, że zaaranżowano tam jeszcze te przeszywające efekty w postaci odtwarzania głosu Ireny.. ten Twój dygot wręcz emanuje z Twojego wpisu. To faktycznie musiało być niesamowite przeżycie! Obejrzałam też Talenty Piątki, ładne te słowa o Irenie Jej licealnego kolegi: „ona płonęła delikatnie gdy śpiewała, żyła piosenką, żyła swoimi piosenkami które ją uduchowiała (..) taką ją zapamiętaliśmy, taką ją zapamiętamy..” ładny też ten pomysł dużego ekranu ustawionego nad sceną i wyświetlania zdjęć Ireny, gdy młodzież śpiewała Jej „Kawiarenki”.. Irena i wspominana, i patronująca zarazem tej utalentowanej młodzieży... dla mnie wzruszające...
dziś w KG spędzam cały wieczór po dłuższej niebytności, tyle mam lektury... oglądania...
powiem Ci, że po Twoim tczewskim wpisie z zaciekawienia posłuchałam zaraz na youtube Ludmiły Małeckiej, akurat udało mi się znaleźć Ją z repertuarem Anny Jantar, którą też w sercu noszę... i podzielam tu opinię Kamy odnoszącą się do Twoich refleksji („Wyobrażam sobie jak denerwują teraz wykonania piosenek Ireny przez innych wykonawców.
Jak Irena była z nami to taka zabawa mogła być interesująca, ale teraz.......”) No właśnie... Jak uczynić zadość tęsknocie za człowiekiem, JEGO ciepłem, JEGO charyzmą..
„w tej” Irenie ile wdzięku, ile ciepła.. no spójrzmy nawet na „To nie był wcale sen” z wpisu Kamy.. jak widzi się.. pamięta... taką Irenę...
Miłka Małecka (ładne to zdrobnienie imienia, widnieje na jej stronie internetowej) osoba o własnym stylu, własnej osobowości, nie jest Ireną, nie jest Anną... więc kiedy naśladowała zachowanie, gesty Ireny.. rozumiem, że mogłyście poczuć się nieswojo.. Nie dziwię się, że emocje długo nie odpuszczały.. zwłaszcza, że zaaranżowano tam jeszcze te przeszywające efekty w postaci odtwarzania głosu Ireny.. ten Twój dygot wręcz emanuje z Twojego wpisu. To faktycznie musiało być niesamowite przeżycie! Obejrzałam też Talenty Piątki, ładne te słowa o Irenie Jej licealnego kolegi: „ona płonęła delikatnie gdy śpiewała, żyła piosenką, żyła swoimi piosenkami które ją uduchowiała (..) taką ją zapamiętaliśmy, taką ją zapamiętamy..” ładny też ten pomysł dużego ekranu ustawionego nad sceną i wyświetlania zdjęć Ireny, gdy młodzież śpiewała Jej „Kawiarenki”.. Irena i wspominana, i patronująca zarazem tej utalentowanej młodzieży... dla mnie wzruszające...
31 maja 2012 22:39 | Ewa z Warszawy
31 maja 2012 21:57 |
31 maja 2012 21:03 | Lidka C.
"Sopockie wspomnienia" - utwór poświęcony Irenie
31 maja 2012 20:25 | Puella555
Muzeum Polskiej Piosenki - Sukienka
Kamo, dzięki za informację. Kilka tygodni temu zadałam pytanie odnośnie tej sukienki, bo znalazłam artykuł na ten temat [opole.gazeta.pl] . To wspaniała sprawa z tym muzeum, choć być może niewiele osób o nim wie. Co do pamiątkowych strojów - to niestety coraz więcej z nich należy do osób, których już nie ma wśród nas...
Na dzisiejszy ostatni majowy wieczór - majowe bzy dla wszystkich i jeden z ostatnich clipów z piosenką francuską Pani Ireny -
"La valse des lilas"- Walc bzów.
[www.youtube.com]
Na dzisiejszy ostatni majowy wieczór - majowe bzy dla wszystkich i jeden z ostatnich clipów z piosenką francuską Pani Ireny -
"La valse des lilas"- Walc bzów.
[www.youtube.com]
31 maja 2012 16:47 |
Głosujemy
[www.radioprzyjazn.eu]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[www.irenajarocka.pl]
[www.radio.koszalin.pl]
[onelive80.pl]
[www.radiotyija.eu]
[www.radioatut.de]
[www.irenajarocka.pl]
31 maja 2012 09:24 | Kama
Recenzja płyty " Piosenki francuskie" w najnowszym wydaniu " Angory"
IRENA JAROCKA-"PIOSENKI FRANCUSKIE"-Przemysław Bogusz
Paradoksem jest,że nagrana równo 20 lat temu płyta z ulubionymi francuskimi piosenkami niedawno zmarłej Ireny Jarockiej do tej pory ukazała sie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Może zaważyl fakt,że wykonywane są one w oryginale?
Niemniej wielbiciele artystki mogą już posłuchać jej delikatnych, wrażliwych wersji" Parasolek z Cherbourga", Legranda,
" Nie opuszczaj mnie" Brela," Domu pod drzewami Becaud, czy " Martwych liści"Kosmy.
Wszystko w aranżacjach i z fortepianowym akompaniamentem Włodzimierza Nahornego.
Pięknie śpiewalaś, Irenko....
[www.youtube.com]
Paradoksem jest,że nagrana równo 20 lat temu płyta z ulubionymi francuskimi piosenkami niedawno zmarłej Ireny Jarockiej do tej pory ukazała sie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Może zaważyl fakt,że wykonywane są one w oryginale?
Niemniej wielbiciele artystki mogą już posłuchać jej delikatnych, wrażliwych wersji" Parasolek z Cherbourga", Legranda,
" Nie opuszczaj mnie" Brela," Domu pod drzewami Becaud, czy " Martwych liści"Kosmy.
Wszystko w aranżacjach i z fortepianowym akompaniamentem Włodzimierza Nahornego.
Pięknie śpiewalaś, Irenko....
[www.youtube.com]
31 maja 2012 09:11 | Monika
Festiwalowe Radio Opole
Dziś między g. 6.00 a 12.00 zabrzmi Nie opuszczaj mnie w wykonaniu Ireny Jarockiej,jest pod koniec listy,więc pewnie jeszcze nie nadali tego utworu.